» Recenzje » Czarna bandera - Jacek Komuda

Czarna bandera - Jacek Komuda


wersja do druku

Anty-Sienkiewicz wciąż na szerokich wodach

Redakcja: Olga 'Kitiara' Rostkowska

Czarna bandera - Jacek Komuda
Jacek Komuda jeszcze do niedawna kojarzony był przede wszystkim jako twórca książek fantastyczno-historycznych, umiejscowionych w realiach Rzeczypospolitej Szlacheckiej. Być może postanowił zerwać z tym wizerunkiem, wydając przed kilkoma miesiącami dylogię Galeony wojny, których akcja co prawda także toczy się w czasach, kiedy na polach bitew królowała nasza husaria, jednak nie na Kresach, a na wodach Bałtyku. Najwidoczniej Komuda rozsmakował się w prozie marynistycznej, skoro poszedł za ciosem i spłodził kolejną morską pozycję - Czarną banderę.

Najnowsze dzieło twórcy Diabła łańcuckiego jest zbiorem sześciu opowiadań, którym można nadać miano morskich utworów awanturniczych z wątkami fantastycznymi. Akcja wszystkich tekstów toczy się w XVII i XVIII wieku, gdy po morzach majestatycznie suną żaglowce transportujące liczne dobra z kolonii, oganiające się od czyhających na nie piratów. Dzięki Komudzie dowiadujemy się, jakie niebezpieczeństwa groziły wtedy morskim rozbójnikom, do czego prowadzić mogły przymierza z siłami nadprzyrodzonym, a także jak zakończył się rejs pewnego statku niewolniczego. Żadne z opowiadań nie rości sobie pretensji do bycia czymkolwiek więcej, niż tylko pasjonującą lekturą (może za wyjątkiem genialnego Czarnego hebanu, do którego zaraz wrócę), toteż wszystkich spragnionych okazji do głębszej refleksji zachęcam do dalszych poszukiwań – w tej książce raczej ich nie znajdą.

Każde opowiadanie opiera się na ciekawym i oryginalnym zamyśle fabularnym. Niestety jednak, nie pierwszy raz okazuje się, że dobry pomysł wcale nie musi iść w parze z udanym wykonaniem. Co prawda większość utworów jest na tyle ciekawa i nieprzewidywalna, a do tego fabularnie wiarygodna (oczywiście jeśli założyć, iż zjawiska nadprzyrodzone istnieją), że trudno się od nich oderwać, żaden jednak (poza wspomnianym Czarnym hebanem) nie powala na kolana. Pojawił się też niestety tekst zdecydowanie odbiegający od poziomu reszty. Ark Raleigh, bo o nim mowa, odpycha naciąganą i zupełnie nieprawdopodobną fabułą. Szkoda tym bardziej, że z początku zapowiadał się całkiem nieźle.

Zbiór ma też na szczęście swoją perłę: fenomenalny Czarny heban. Historia młodego abolicjonisty, który zaciągnął się na statek niewolniczy w celu zdobycia dowodu na to, w jak okrutny sposób kapitanowie tych jednostek traktują swój "towar", zwraca na siebie uwagę nie tylko ciekawą, nie pozwalającą oderwać się od książki fabułą, ale przede wszystkim zupełnie świeżym spojrzeniem na kwestię niewolnictwa. Warto zapoznać się ze zbiorem choćby tylko dla tego utworu.

We wszystkich opowiadaniach niepodzielnie panuje poczucie wszechobecnej beznadziei i niesprawiedliwości. Nigdzie dobro (którego zresztą niewiele jest w tej pozycji) nie triumfuje nad złem, w każdym właściwie opowiadaniu brakuje happy endu, zastąpionego co najwyżej gorzką ironią. Wszyscy, którzy poszukują lekkich, "łotrzykowskich" opowieści w stylu Piratów z Karaibów, mogą poczuć się srodze zawiedzeni - sięgając po Czarną banderę, trzeba przygotować się na spotkanie z bezwzględnym światem, w którym nawet najsilniejsi mogą łatwo polec. Usatysfakcjonowani powinni być za to miłośnicy literatury grozy, ponieważ ich ulubiony gatunek odgrywa istotną rolę w tym zbiorze, głównie za sprawą sił nadprzyrodzonych.

Tworząc opowiadania zawarte w Czarnej Banderze Komuda stylizował się na język wilków morskich, co widać zwłaszcza w dialogach pełnych marynarskiej gwary i wulgaryzmów. Na szczęście nie tylko nie przeszkadza to w lekturze, ale wręcz pozwala łatwiej wczuć się w klimat utworów. Niestety, w opisach autor nie stronił od bardzo fachowego słownictwa z dziedziny żeglarstwa, w wyniku czego znakomita część z nich była dla mnie niezrozumiała - i to pomimo trzytomowej wersji Słownika Języka Polskiego pod ręką! Najbardziej rzucało się to w oczy podczas czytania pierwszych opowiadań, później na szczęście tak nie dokuczało. Widać, że Komuda, chcąc pochwalić się swoją ponadprzeciętną wiedzą ze wspomnianej dziedziny, zdecydowanie przesadził, przez co w czasie lektury tej pozycji laik może napotkać spore niedogodności. Pewnym ułatwieniem mogłyby być przypisy przy co trudniejszych słowach, niestety jednak nikt z wydawnictwa o tym nie pomyślał.

Reasumując, Czarna bandera to dobry, ale nie wybitny zbiór opowiadań. Tylko jeden utwór można obdarzyć mianem rewelacyjnego. Reszta trzyma w miarę równy, przeciętny poziom. Mogę polecić go każdemu, kto ma ochotę odprężyć się przy ponurych morskich opowieściach, przyprawionych najprawdziwszą fantastyką.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
7.85
Ocena użytkowników
Średnia z 24 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Czarna bandera
Autor: Jacek Komuda
Autor okładki: Piotr Cieśliński
Autor ilustracji: Jarosław Musiał
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 14 marca 2008
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-7574-000-4
Cena: 29,99 zł



Czytaj również

Czarna bandera - Jacek Komuda
Komuda w najlepszym wydaniu
- recenzja
Czarna Bandera
W drogę!
- recenzja
Hubal
Nie warto składać broni
- recenzja
Zborowski - Jacek Komuda
Powiastki dla młodzieży
- recenzja
Zborowski - Jacek Komuda
Biegnąc po trupach w pogoni za śmiercią
- recenzja

Komentarze


Arieen
   
Ocena:
0
Hmmmm. Mam, trzymam, pewnie zabiorę się niebawem za lekturę :>. Jak na razie brzmi zachęcająco :P
30-04-2008 10:39
assarhadon
   
Ocena:
0
Jeśli mowa o literaturze grozy to...jakoś się nie bałem:) Może ironia i awanturnictwo posolone środowiskowym językiem starły z pierwszego planu to, co mogło być pierwotnym zamierzeniem Komudy....? To się czyta a zaraz potem zapomina, ale rozrywka przyzwoita. Warto kupić.
30-04-2008 11:56
MadMill
   
Ocena:
0
Dlaczego jest tak źle jak jest tak dobrze? Trochę się pogubiłem w tej recenzji. Dużo narzekania, ale wyszło, że źle nie jest. ;P

Dla mnie dobra rozrywka, tylko ten poziom autor prezentuje już od Diabła Łańcuckiego wypadałoby podskoczyć wyżej. Pomysły jakoś mnie nie zachwycały w zbiorze. Dobrze się bawiłem, ale chyba oczekiwałem czegoś więcej. ;)
01-05-2008 10:18
assarhadon
   
Ocena:
0
A czarny heban to wg mnie najgorszy kawałek..... rozczarowałem się!
01-05-2008 14:29
Corrick
   
Ocena:
0
Ciekawa książka. Bardzo mi się podobał "Oprawca", Sześćset centarów piekła i Ark Raleigh były takie sobie. Czarny heban był... hmm, jak to określić... Intrygujący. Może nie górnolotny, ale intrygujący ;-)
01-05-2008 18:35
~Gadabout

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Mnie również najbardziej podobał się "Oprawca". Intrygujący początek (walka w burdelu naprawdę mnie zafascynowała ; ) i późniejsze zwroty akcji sprawiły, że dalszą część książki sama nie wiem kiedy pochłonęłam. ;P
"Lodowy Szkwał", "Ark Raleigh" oraz "Na szlaku krwi (...)" podobały mi się troszkę mniej niżeli reszta, ale ogółem książka będzie miała na mojej półce specjalne miejsce. :D
07-08-2008 09:15

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.