Czarci Most

Po drugiej stronie mostu

Autor: Aleksandra 'yukiyuki' Cyndler

Czarci Most
W ostatnich latach pojawiło się wiele wydawnictw ułatwiających wejście na rynek wydawniczy mniej lub bardziej obiecującym twórcom. Droga do publikacji własnej powieści nie jest już tak trudna jak kiedyś, nic więc dziwnego, że liczba debiutów literackich znacząco wzrosła. Przyjrzyjmy się jednemu z nich. Oto Czarci Most Anny Bichalskiej.

Mikołaj opuścił Czarci Most jako dziecko, po tajemniczym zaginięciu starszej siostry Alicji, a jego rodzice dołożyli wszelkich starań, aby nigdy więcej nie powrócił w tamto miejsce. Od wielu lat nie odwiedzał babki, Wandy, która pozostała w należącym do rodziny domu. Teraz po jej śmierci Mikołaj wraca do Czarciego Mostu, aby uporządkować sprawy majątkowe. W domu babki spotyka dziennikarkę Jagę – dawną przyjaciółkę i towarzyszkę dziecięcych zabaw, która opiekowała się panią Wandą przed jej śmiercią. Plany Mikołaja komplikują się, kiedy w dziwnych okolicznościach ginie siostra Jagi, Maria, a jej dziesięcioletni syn Tomek znika bez śladu. Wiele poszlak wskazuje na to, że obecne wydarzenia wiążą się jakoś z przeszłością i niewyjaśnioną zagadką sprzed osiemnastu lat, co skłania Mikołaja do dłuższego pozostania w mieście i pomocy w poszukiwaniach chłopca. Już wkrótce okaże się, że doniesienia  o tajemniczych zjawiskach w miasteczku, dziwnych cieniach i głosach, to coś znacznie więcej niż tylko omamy oraz pierwsze symptomy choroby psychicznej, a Czarci Most to miejsce, gdzie postacie z ludowych wierzeń i baśni są jak najbardziej realne.

Okładka Czarciego Mostu może budzić pewną konsternację. Na froncie napisane jest, iż jest to powieść fantasy, lecz za sprawą blurbu wydawniczego można uznać debiut Bichalskiej za horror. Początek książki potwierdza nawet to założenie, a dopiero po przeczytaniu kilkudziesięciu stron staje się jasne, że pod wieloma względami jest to jednak klasyczne fantasy opowiadające o poznawaniu przez bohaterów magicznego świata, który istnieje tuż obok naszego, ukryty i niewidoczny dla zwykłych, racjonalnie myślących ludzi. Jak zwykle w takich historiach protagoniści muszą poznać swoje niezwykłe zdolności, przyjąć ciężar odpowiedzialności i powstrzymać czające się zło, rosnące w siłę i czekające na sposobną okazję, aby uderzyć. Trzeba przyznać, iż w tym zakresie Bichalska nie zachwyca oryginalnością, gdyż schemat poszukiwań zaginionego dziecka i kolejnych etapów inicjacji bohaterów jest całkowicie przewidywalny. Niestety, te pierwsze kilkadziesiąt stron nudne jest też jak flaki z olejem – akcja posuwa się do przodu w ślimaczym tempie, kolejne odkrycia czynione są trochę na siłę, a tajemnicze zjawiska nie budzą za grosz napięcia. Dopiero po ujawnieniu się magicznej strony Czarciego Mostu zaczyna się robić naprawdę ciekawie, bowiem – co tu dużo mówić – to kreacja świata przedstawionego jest największym atutem tej książki. Już opis malutkich szczuroskrzatów pokazuje, że wyobraźnia autorki jest niezwykle płodna – umiejętnie czerpiąc z ludowych, mitologicznych oraz baśniowych źródeł tworzy elementy oryginalnie przekształcone, w pewien sposób znajome i bliskie, a zarazem świeże i całkowicie zaskakujące. Wielka szkoda, że przy tak olbrzymiej liczbie pomysłów, jakie występują na kartach książki, wiele z nich nie zostało rozwiniętych. Pojawiają się magiczne istoty, czary, nowe miejsca oraz wzmianki o przeszłości bohaterów i ich wzajemnych relacjach, lecz autorka zaraz porzuca te wątki po to, by więcej do nich nie wrócić. Na szczęście zakończenie może sugerować, iż w planach jest wydanie kontynuacji, więc należy mieć nadzieję, że wspomniane wyżej ciekawe i wielce obiecujące elementy zostaną w jakiś sposób rozwinięte.

Na przeciwnym końcu skali należy uplasować bohaterów, o których można powiedzieć, iż są, niestety, zwyczajnie nijacy. Budzą sympatię, a czytelnik kibicuje im w ich poszukiwaniach, jednakże nie posiadają prawie żadnych cech szczególnych. Ponadto bywają momenty, gdy wydają się wręcz papierowi, a czasami ich zachowanie razi sztucznością. Ten zarzut dotyczy też wielu dialogów – chwilami przegadanych i drętwych, tak jakby niewprawni aktorzy improwizowali, siląc się na naturalność. Fragment, gdy główny antagonista postanawia opowiedzieć Mikołajowi o swoim nieszczęśliwym dzieciństwie, chwaląc się przy tym swoimi dokonaniami oraz planami na przyszłość, może wywołać jedynie ironiczne skrzywienie ust.

Powieść ma klimat ni to baśni, ni to młodzieżowego fantasy – poza notką wydawniczą i paroma fragmentami na początku, sugerującymi, że tuż obok czai się niebezpieczeństwo, nie uświadczymy nastroju grozy, narastającego uczucia lęku czy napięcia. Rażą też liczne rozwiązania fabularne, które są strasznie naiwne, naciągane i nieprawdopodobne. Szczęśliwe zbiegi okoliczności, rozwiązania w stylu deus ex machina, a także drobne niekonsekwencje działające na korzyść protagonistów występują w wielkiej obfitości, co naprawdę trudno przegapić.

Nie da się ukryć, iż Czarci Most to debiut powieściowy Bichalskiej, która (mimo sukcesów na polu krótszych form literackich) musi się jeszcze trochę poprawić. Jej książkę czyta się szybko i przyjemnie, jednakże bez specjalnego przejęcia i zaangażowania. Epitet "sympatyczna lektura" nasuwa się dość często, jednakże (poza interesującym obrazem świata) nie idą za tym żadne dodatkowe szczegóły czy cechy wyróżniające tę pozycję spośród innych. A wielka szkoda, bowiem świat "za mostem" zasługuje na uwagę i aż prosi się, aby spędzić w nim trochę więcej czasu. Pozostaje liczyć na kontynuację i kolejną powieść autorki, która, mimo licznych błędów popełnionych w recenzowanej pozycji, ma jednak duży potencjał.