Cykl "Diabelskie maszyny"

Paranormal romance w wiktoriańskiej scenerii

Autor: Aleksandra 'yukiyuki' Cyndler

Cykl
Diabelskie maszyny to prequel popularnego również w Polsce cyklu Dary Anioła. Fani twórczości Cassandry Clare znajdą w recenzowanym cyklu wiele elementów znanych z wcześniejszych powieści autorki, jednak może on być traktowany jako całkowicie odrębna pozycja. Czy spodoba się ona tylko miłośnikom Darów Anioła, czy mogą po nią sięgnąć także inni czytelnicy?

Akcja trylogii (Mechaniczny anioł, Mechaniczny książę, Mechaniczna księżniczka) toczy się w wiktoriańskiej Anglii, czyli ponad sto lat przed wydarzeniami, których uczestnikami są Clary i jej przyjaciele. Szesnastoletnia Tessa Gray po śmierci ciotki przypływa do Anglii, by odszukać brata, Nathaniela. Zaraz po opuszczeniu statku zostaje uprowadzona przez Mroczne Siostry, członkinie tajemniczej organizacji zwanej Klubem Pandemonium, które zmuszają bohaterkę do wyczerpujących ćwiczeń mentalnych. Efektem działań obu kobiet jest odkrycie prawdziwej natury Tessy, będącej Podziemną, która obdarzona jest niezwykłą zdolnością przemiany w inną osobę (zmiana obejmuje nie tylko wygląd fizyczny – dziewczyna jest w stanie odtworzyć myśli i uczucia, a czasem nawet wspomnienia swojego "wzoru"). Nieoczekiwanie na ratunek porwanej przybywają William Herondale oraz James Carstairs, Nocni Łowcy, wojownicy stojący na straży zwykłych ludzi i broniący ich przed demonami oraz innymi Podziemnymi (wampirami, wilkołakami czy fae). Oferują oni Tessie schronienie w londyńskim Instytucie Nocnych Łowców, jednocząc z nią siły w celu odszukania jej brata i zniszczenia zagrożenia, jakie niesie ze sobą działalność Klubu Pandemonium.

Clare wplotła w narrację wiele wątków pobocznych łączących się z opowieścią o losach młodej Podziemnej, wprowadziła również liczne postaci drugoplanowe, komplikując relacje między bohaterami. Dla całości niebagatelne znaczenie mają historie dwóch młodych Nocnych Łowców, przyjaciół i opiekunów dziewczyny, którzy budzą w niej gorące, bynajmniej nie platoniczne uczucia. Will to dziecko Nefilim, którzy zrezygnowali z życia wojowników. Dotknięty klątwą demona chłopak porzucił dom rodzinny i przybył do Instytutu, szukając zapomnienia i próbując uchronić najbliższych przed nim samym. Nieoczekiwanie niezwykle mocno związał się z Jamesem − chłopcem, który w wyniku zemsty demona stracił oboje rodziców, a sam uzależnił się od tajemniczego narkotyku powoli niszczącego jego ciało. Nastolatków łączy więź silniejsza niż przyjaźń – są parabatai, wojownikami związanymi na całe życie przysięgą, gotowymi w każdej chwili oddać za siebie życie.

Mimo ciągłego zagrożenia i niepewnej przyszłości, Tessa przeżywa poważne rozterki sercowe, miotając się między sympatią do obu chłopców, lękiem i niepewnością, wstydem oraz poczuciem winy względem brata, którego los długo pozostaje nieznany. Na szczęście czytelnikowi oszczędzone zostały westchnienia i umizgi bohaterów, a opisy ich uczuciowych cierpień pozbawione są melodramatycznych czy patetycznych akcentów. Wątek romantyczny w trylogii nie nuży, nie jest ckliwy ani przesłodzony. Wątpliwości dziewczyny są sensowne, a jej ostateczne wybory dobrze umotywowane − podobnie rzecz się ma z Willem i Jamesem. Takie poprowadzenie historii miłosnej wydaje się wielkim postępem w stosunku do cyklu Dary Anioła, gdzie stanowiła ona jeden z najsłabszych punktów.

W porównaniu z pierwszym  cyklem powieściowym Cassandry Clare, zdecydowanie lepiej wypadają również bohaterowie. Mimo, iż Will początkowo przypomina trochę klon Jace’a (jest autodestrukcyjny: agresywny, ironiczny, zamknięty w sobie i ma zmienne nastroje), to z czasem okazuje się, że jego działanie było celowe i wiarygodne z punktu widzenia psychologii. James (przez wszystkich zwany Jemem) to z kolei prawdziwa „dobra dusza”, osoba opiekuńcza i czuła, potrafiąca współczuć i kochać całym sercem, lecz gdy trzeba – z determinacją walcząca w obronie przyjaciół. Autorka świetnie ukazała siłę kryjącą się w delikatnym ciele tego powoli umierającego chłopca, z uporem zmagającego się z własną słabością i starającego się przetrwać każdy kolejny dzień w taki sposób, aby życie miało cel i znaczenie. To chyba jedna z najlepszych, najbardziej dojrzałych i przejmujących kreacji postaci stworzonych przez Clare.

Na tle obu męskich protagonistów Tessa Grey wypada trochę blado, jest zbyt grzeczna, uładzona i biernie poddająca się biegowi wypadków. Z czasem pokazuje, że ma silny charakter i gdy trzeba potrafi zdobyć się na heroiczne czyny, jednak mimo wszystko brak jej tej iskry, czyniącej niektóre postacie fascynującymi.

Wszystkie braki Tessy wynagradzają za to liczni bohaterowie poboczni: londyńscy Nocni Łowcy, pracownicy Instytutu, wampiry, czarnoksiężnicy, a także członkowie Klubu Pandemonium (o których nie warto pisać za dużo, aby przypadkiem nie popsuć nikomu przyjemności z samodzielnego odkrywania ich tożsamości i motywów). Poza znanym z Darów Anioła kociookim Magnusem Banem oraz wampirzycą Camillą, nie znajdziemy tu kopii charakterologicznych postaci z tamtego cyklu. Każdy z bohaterów ma do odegrania istotną rolę, każdy z nich zapada w pamięć i wyróżnia się na tle reszty. Wystarczy choćby wspomnieć Charlotte Branwell, twardą i zdecydowana szefową Londyńskiego Instytutu, która wybija się ponad stereotyp typowej dziewiętnastowiecznej kobiety. Ma analityczny umysł, świetnie zarządza ludźmi i majątkiem Nocnych Łowców, a jednocześnie wciąż musi walczyć o szacunek zdominowanego przez mężczyzn Clave.

Należy zauważyć, iż w Diabelskich maszynach pojawiło się wielu bohaterów bardzo niejednoznacznych w ocenie. Kilku początkowych wrogów przybywa protagonistom z pomocą w momencie, gdy wydaje się, iż nie ma już żadnej nadziei, a niektórzy sprzymierzeńcy w rzeczywistości mają ukryte, mroczne cele. Przez karty powieści przewinęły się także postaci, których postępki, mimo iż naganne, są dość dobrze uzasadnione, a przez to lepiej zrozumiałe i w danym kontekście trudne do potępienia. Jedną z bardziej tragicznych postaci jest Jessamine, Nocna Łowczyni odrzucająca swoje dziedzictwo, zmuszona do mieszkania w miejscu, którego nienawidzi, pragnąca uwolnić się od przeznaczenia Nefilim i żyć jak zwykli ludzie. Jej historia dobitnie pokazuje, że autorka daleka jest od snucia przesłodzonych historii i usilnego dążenia do happy endu.

Podobnie jak w swoich pozostałych powieściach, Cassandra Clare świetnie kreuje świat przedstawiony, wzbogacając go o olbrzymią liczbę intrygujących i unikalnych szczegółów. Obraz zamglonego, pełnego tajemnic i magii dziewiętnastowiecznego Londynu fascynuje; miasto wydaje się jednocześnie bliskie (szczególnie osobom, które je odwiedziły) i całkowicie obce (biorąc choćby pod uwagę liczbę magicznych istot przemykających jego ulicami). Autorka opisała wiele autentycznych miejsc, placów, ulic i kamienic, czyniąc z nich scenę dla dramatu bohaterów. Przywołała wspomnienia pełnych przepychu rezydencji arystokratów, zadymionych palarni opium, mrocznych zaułków w których królowały ladacznice, ulic pełnych pokrzykiwań handlarzy, rżenia koni i terkotu jadących dorożek. Wszystkie informacje przekazywane są odbiorcy z wyczuciem i umiarem, nie przytłaczając go, lecz uzupełniając o kolejne drobne elementy rysującą się przed jego oczami wizję świata. Czytelnicy znajdą tu wiele elementów znanych im z cyklu Dary Anioła: licznych przedstawicieli Podziemnych oraz ich intrygi, mroczne rytuały, pogonie i spektakularne walki z udziałem Nefilim. W trylogii pojawiły się również całkowicie nowe elementy: niezwykłe wynalazki i doświadczenia prowadzące do ich odkrycia (czytelnik dowie się, jak wyglądały prace nad uruchomieniem pierwszej magicznej bramy), steampunkowe mechaniczne istoty powołane do „życia” dzięki technologii i magii, czy też biurokratyczne przepychanki i procedury związane z prowadzeniem Instytutu (wbrew pozorom niezwykle wciągające i bardziej przypominające dworskie intrygi niż zwyczajne zarządzanie). Takich smaczków jest więcej – czynią one lekturę fascynującą i pozbawiają poczucia wtórności. Diabelskie maszyny to nie Dary Anioła ubrane w historyczne szaty, tylko całkowicie odrębna historia, łącząca rzeczy znane i nieznane w nowy, intrygujący patchwork.

Warto jeszcze wspomnieć o dojrzałości przebijającej z kart trylogii – nieobecnej we wcześniejszych powieściach autorki. Chociaż początkowo fabuła wydaje się banalna i pozornie nie zapowiada żadnych niespodzianek poza odpowiedzią na pytanie, którego z Nocnych Łowców pokocha protagonistka, prawda okazuje się inna. Diabelskie maszyny to między innymi historia o poszukiwaniu tożsamości i trudnej drodze do samoakceptacji. Z tym problemem zmaga się nie tylko Tessa, lecz również wspomniana wcześniej Jessamine. Ponadto, w przeciwieństwie do Darów Anioła, bohaterowie rzadko zachowują się jak dzieci, a ich postępowanie (czasami dalekie od typowo młodzieżowego) oraz decyzje często naznaczone są nutą tragizmu. Nie zawsze istnieje jedno oczywiste rozwiązanie, a czasami trzeba wybrać między wyjściem złym a jeszcze gorszym, i robić dobrą minę do złej gry. W tej historii nie ma łatwych decyzji i oczywistych happy endów, zaś samo zakończenie pozostawia czytelnika w stanie prawdziwego wstrząsu. Ostatnie kilkanaście stron Mechanicznej Księżniczki to emocjonalna "wyżymaczka" i prawdziwy majstersztyk dobitnie ukazujący, jak bardzo Clare rozwinęła swe umiejętności warsztatowe od czasów Miasta kości. Wspomniany finał może również sugerować, że w Mieście Niebiańskiego Ognia, ostatniej części Darów Anioła, autorka połączy ze sobą obydwa cykle. Czy tak się stanie, dowiemy się już wkrótce, gdyż wspomniany tom ma pojawić się w Polsce pod koniec września.

Czy warto wobec tego sięgnąć po recenzowaną trylogię? Zdecydowanie tak. Jest ona osadzona w fascynującym i dobrze przemyślanym świecie, zaludnionym przez wiarygodnych bohaterów, na których losy trudno pozostać obojętnym. Każdy tom jest pełen akcji, mrocznych tajemnic i uczuciowych zawirowań (przedstawionych jednak bez przesady i zanudzania czytelnika), a poszczególne wątki zostają pozamykane w sposób niebanalny i często dość zaskakujący. To naprawdę dobre połączenie historycznego urban fantasy z elementami steampunku oraz paranormalnego romansu, które powinno przypaść do gustu nie tylko miłośni(cz)kom dotychczasowej twórczości Cassandry Clare.