» Recenzje » Conan i Pani Śmierć - Jack de Craft

Conan i Pani Śmierć - Jack de Craft


wersja do druku

Conan made in Poland


Conan i Pani Śmierć to jedyny "polski" Conan. Został napisany przez Jacka Piekarę pod anglojęzycznie brzmiącym pseudonimem Jack de Craft. W naszym kraju nie brak fanów mocarnego wojownika, stworzonego przez Roberta E. Howarda. Przygody dopisane przez kontynuatorów gabarytowo przewyższają kilkunastokrotnie mistrzowską prozę ojca barbarzyńcy z Cymmerii. Lecz żadna z wykreowanych pastiszowych postaci nie dorównuje howardowskiemu pierwowzorowi.

W powieści Piekary poznajemy Conana jako człowieka siedemdziesięcioletniego. Król Aquilonii jest już na "emeryturze". Poświęca się wychowywaniu swych dzieci u boku młodej żony w zamku, w którym po dwunastoletnich rządach Aquilonią, spoczął na różach.
Niektórzy hardcore’owi fani Howarda krzywią się na ten zgrzyt w chronologii Piekary, bo właściwie to Conana z Wysp autorstwa L. Sprague de Campa i Lina Cartera, wydanego w 1968 roku, określa się jako ostatnią powieść o Conanie. Bohatera ukazano w niej jako sześćdziesięcioletniego, pełnego refleksji człowieka, stojącego u kresu swej życiowej podróży. Autorzy, tworzący później kontynuacje przygód Conana pod szyldem CPI (Conan Properties Inc.), uwzględniali dotąd napisane pastisze, aby nie wchodzić sobie w drogę ewentualnymi błędami w życiorysie herosa. Jednak Jacek Piekara uważa, że fani Conana kupią wszystko to, co jest sygnowane imieniem cymmeryjskiego barbarzyńcy i nie zwraca uwagi na takie drobnostki.

Pretekstem do wyrwania statecznego wojownika z pieleszy jest uprowadzenie jego żony i dzieci. Jest to powód, dla którego Conan podejmuje decyzję, aby wyruszyć do Stygii z misją odnalezienia czarnego kamienia Seta. Intryga jest napisana jednak dość pokrętnie. O zamiarach Conana wiedzą od początku wszyscy zainteresowani; nawet ci, którym zamierza skraść artefakt. Barbarzyńca bierze ze sobą jeszcze 40 ludzi. Jakże inna to strategia od tej, kiedy Conan wszystko wykonywał własnoręcznie, jak chociażby podczas zuchwałej kradzieży opisanej przez REH-a w opowiadaniu Wieża Słonia. W Klejnotach Gwahlura natomiast, młodszy o połowę Cymmeryjczyk, potrafi samotnie i bez wsparcia finansowego władcy Venarium wywieźć w pole biegłych w intrygach kapłanów z Shem…

Autor zakłada, iż może opierać się na magii imienia Conana. Czy dlatego dialogi cymmeryjskiego herosa na początku powieści są tak proste i opierają się na schemacie opisywania wydarzeń, poprzedzanych stwierdzeniami typu: "dawno już tego nie przeżyłem" czy też "dawno już mnie tak nikt nie zaskoczył"? Oczywiście nie ma nic złego w podkreślaniu, że opisywany Conan to naprawdę ten sam barbarzyńca, który tak dzielnie stawiał czoła losowi w Drodze Smoka. Mało opisów w powieści Piekary i oparcie się głównie na dialogach (choć, co trzeba podkreślić, miejscami świetnych) sprawia, że mamy wrażenie nie tyle chęci rzetelnego zadośćuczynieniu tradycji, co niejako odcinania kuponów od życiorysu Conana.

Piekara zakłada, że każdy czytelnik zaznajomiony jest z głównym bohaterem i tutaj doszukiwałbym się przyczyn fiaska w stworzeniu dobrej powieści. Takie oparcie się na hyboryjskiej kronice Akaszy jest dowodem wielkiej odwagi albo… nuty szaleństwa na wzór howardowski. Tyle tylko, że Howardowi gotowi jesteśmy uwierzyć we wgląd w minione czasy zaś Piekarze wychodzi to cieniuteńko.

Nic nie można zarzucić redakcji tekstu; perełki słownej typu "wróżda" nie znajdziemy w przetłumaczonych na polski – często bezdusznie – Conanach autorstwa obcojęzycznych pisarzy. Największy atut książki to wspomniane dialogi. Wkładając w usta opowieści ze swego życia bohaterzy wydają się być wiarygodni, jednak… nie sam Conan. Tutaj pełni on rolę postaci niemal drugoplanowej. Podczas gdy początek powieści rozkręca się niemrawo i autor ślepo "maca grunt" w świecie hyboryjskim, to później postać Conana opisywana jest w sposób lekko humorystyczny (poprzez kontakt i kontrast z bohaterami drugoplanowymi).
Jesteśmy więc świadkami pewnego ośmieszenia konwencji "rębajły", objawiającym się subtelnie i z dużą dozą inteligencji w środku utworu.

Jednak fakt, iż w pierwszym rozdziale autor w śmiertelnie poważny sposób przedstawia Conana a pod koniec właściwie "ożywia" tylko jego ciało, charakteryzuje całą powieść. Brak tutaj głównego konceptu, aby nadać Conanowi żywe cechy. Jest to tylko wojownik, jakich wielu; Piekara w żadnym wypadku nie wskrzesił na kartkach swej powieści barbarzyńcy, jakiego znamy z opowiadań Howarda. I na pewno ożywieniu legendy Cymmeryjczyka nie pomagają wyczyny seksualne herosa. Znając wiek Conana, zdają się być tylko żartem bez krzty gustu.

W oczy rzuca się brak strategii w postępowaniu herosa. Jest on efektywny jedynie dzięki nadludzkiej sile, przewyższającej możliwości śmiertelnika. Sama moc, nie poparta ciężkim "główkowaniem", przemienia Conana w He-Mana. Takie przeplatające się efekty komizmu z patosem to tylko dowód poniesionego fiaska w skonstruowaniu rzetelnej powieści.

Conana i Panią Śmierć (której postać pełni marginalną rolę, co świadczy o chęci znalezienia zaskakującego tytułu) napisano w sposób niechlujny. A na brak rzetelności nie można sobie pozwalać pisząc zwłaszcza w konwencji Sword&Sorcery, gdyż nawet najdrobniejsze odstępstwo od gatunku czyni z powieści niewiarygodną poczwarę.

Oceniając Conana i Panią Smierć sugerowałem się znalezieniem pozytywów w tej naszpikowanej gafami powieści. Gdyby więc nie dialogi czerstwych bohaterów, zamiatające ich konstruktywną miernotę pod dywanik, książka uzyskałaby najniższą z możliwych ocen za brak tej iskry życia, która słowa zamienia w cement scalający wykreowany przez autora świat.


Tytuł: Conan i Pani Śmierć
Autor: Jack de Craft
Okładka: TRIETO
Wydawca: Camelot
Rok wydania: 1992
Liczba stron: 194
Cena: 6 zł
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 2 / 6

Komentarze


~Miras

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jacek Piekara jest bardzo dobrym pisarzem. Artykuł wogule sie mi nie podoba bo jest tendencyjny.
14-05-2006 13:17
Supr
   
Ocena:
0
Hmm, ja przecież nie zrecenzowałem całej twórczości Jacka Piekary, tylko jego jedną powieść. Cholernie trudno napisać dobre Sword&Sorcery a zwłaszcza kontynuację Conana... nie jemu jednemu się to nie udało :(

Zresztą recenzent z Poltera, ShpaQ, twierdzi, że Piekara poprawił swój fach pisarza;)
16-05-2006 12:09
Supr
    Btw...
Ocena:
0
Wypowiadał się tu Jacek Piekara, ale awaria bazy zeżarła ostatnie 5-6 komentów niestety
30-08-2006 15:39
~RKFromPiasek

Użytkownik niezarejestrowany
    Pani Śmierć Piekary
Ocena:
0
Niestety muszę zgodzić się z Supr :(. Piekara napisał to "opowiadanko" na kolanie.
A szkoda bo ogólnie historyjka może być.
No i podobno miała być kontynuacja, ale Piekara widocznie ma trochę zdrowego rozsądku i dał sobie spokój. Co do stylu innych opowiadań pana Jacka to są OK.
16-02-2009 02:36

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.