» Recenzje » Ciężki kawałek nieba - Wojciech Raginia

Ciężki kawałek nieba - Wojciech Raginia


wersja do druku

Dużo to nie znaczy dobrze

Redakcja: Camillo

Ciężki kawałek nieba - Wojciech Raginia
Wyobraźcie sobie bohatera, który na łamach jednej książki zmaga się z dwiema rzeczywistościami – cyberpunkowym światem tajnych organizacji i modyfikacji genetycznych oraz fantastycznym światem rządzonym przez niezwykłe Istoty, w tym samego Księcia Ciemności i cały poczet mniej lub bardziej upadłych aniołów. Dodajcie do tego jeszcze zombie, ogromne koty, betawampiry i gadającego konia, a otrzymacie spis głównych elementów debiutanckiej powieści Wojciecha Ragini. Pozostaje jedynie zadać pytanie: czy to się może udać?

________________________


Początek wygląda obiecująco. Główny bohater, Gabriel, jest znudzonym życiem studentem, który usilnie próbuje zapełnić pustkę, jaka mu stale towarzyszy, a pomagają mu w tym papierosy i dziewczyna. I tak pewnego wieczoru, wracając do domu tramwajem, Gabriel po prostu… ginie. A jednak mimo tego budzi się podłączony niezliczoną liczbą rurek do dziwnej aparatury, i to w miejscu, którego zupełnie nie poznaje. Jak się szybko okazuje, jest to szpital psychiatryczny należący do tajnej korporacji Modern Medica, która specjalizuje się w modyfikowaniu kodu genetycznego wybranych "szczęśliwców". Bez wiedzy i zgody Gabriela, jego tkanki zostają połączone z rośliną – filodendronem. A to jeszcze nie koniec ulepszeń…

Zmodyfikowany bohater posiada mocno "matrixową" zdolność manipulowania czasem – dzięki specjalnemu pierwiastkowi zespolonemu z jego ciałem oraz nadludzkiej umiejętności zwalniania lub przyspieszania własnego metabolizmu, Gabriel jest w stanie uniknąć praktycznie każdego ciosu. Potrafi również przedzierać się przez barierę dzielącą nasz świat od wspomnianego już we wstępie świata potężnych Istot, jednak za każdym razem, kiedy otwiera przejście, naraża naszą rzeczywistość na wizytę demona, który tylko czeka, żeby opętać jakąś Bogu ducha winną istotkę. Na przykład pielęgniarkę, która zajmuje się Gabrielem w szpitalu, a w której ten się błyskawicznie zakochuje (a to ci niespodzianka!). I tak oto niezbyt ukontentowany wizją funkcjonowania jako królik doświadczalny, bohater postanawia uciec, a w następnej kolejności odnaleźć i uratować swoją ukochaną. Przy okazji poznaje Karola – wyluzowanego betawampira, który podobnie jak Gabriel powstał w laboratorium MM i zdołał uciec swojemu twórcy. Prawdziwym kompanem bohatera zostaje jednak Kaszmir – co najmniej równie wyluzowany kary wierzchowiec, który nie dość, że potrafi mówić, to jeszcze nie stroni od sarkazmu i ironii.

Nie da się zagłębić w detale fabuły Ciężkiego kawałka nieba bez uniknięcia niechcianych spojlerów, dlatego poprzestanę na tym krótkim, acz mocno zagmatwanym opisie. Zresztą słowo "zagmatwany" idealnie podsumowuje debiut Wojciecha Ragini – w trakcie lektury często odnosiłam wrażenie, że autor próbuje maksymalnie wykorzystać nadarzającą się okazję, więc zamiast skupić się na jednym konkretnym pomyśle, przelewa na papier każdą koncepcję, jaka kiedykolwiek przyszła mu do głowy. Przejście między dwiema rzeczywistościami, jakie pisarz funduje czytelnikowi, nie jest gładkie i naturalne, a raczej razi i irytuje – zwłaszcza w momentach, kiedy odbiorca natyka się na coraz to nowe stwory i jest wręcz zasypywany informacjami na temat danego świata (na każdym kroku Raginia raczy nas odniesieniami do najróżniejszych dziedzin, w tym fizyki, biochemii czy teorii względności). W takiej sytuacji łatwo się zgubić i w efekcie stracić zainteresowanie dalszymi przygodami bohatera.

Pomimo tego całego miszmaszu, nie można powiedzieć, że powieść jest źle napisana. Fakt, warstwa fabularna kuleje i wkradł się tu spory chaos, jednak sam styl autora jest naprawdę przyjemny – Raginia ma lekkie pióro i talent do tworzenia inteligentnych, sarkastycznych postaci, z którymi chętnie spędziłoby się niejeden wieczór przy piwie. To właśnie świetnie wykreowany główny bohater sprawia, że czytelnik jest w stanie znieść tak pokaźną dawkę fabularnych absurdów (i częste opisy wymijania gradu kul w zwolnionym tempie). Jednak z przykrością muszę stwierdzić, że naprawdę dobre jest tylko pierwszych 50-70 stron książki – im dalej, tym trudniej o solidny punkt zaczepienia, który pozwoliłby pojąć zamysł autora i w pełni cieszyć się jego wizją.

Ciężki kawałek nieba to powieść nierówna – potencjał, jaki niosą ze sobą początkowe sceny, szybko zostaje zaprzepaszczony, zdławiony koncepcyjnym chaosem. Jest to jednak dość powszechny błąd debiutantów – błąd, który można łatwo wyeliminować. Najważniejszym czynnikiem jest umiejętne władanie słowem, a tego autorowi z pewnością nie można odmówić. Jest to zresztą tylko jeden z jego talentów, bowiem sam wykonał wszystkie ilustracje, jakimi czytelnik może cieszyć oko w trakcie lektury. Tak więc z chęcią sięgnę po następne pozycje Wojciecha Ragini, w nadziei, że powstaną one w duchu bardzo rozsądnego hasła less is more.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Ciężki kawałek nieba
Autor: Wojciech Raginia
Wydawca: Novae Res
Data wydania: 2012
Liczba stron: 474
Oprawa: miękka
Format: 130x210 mm
ISBN-13: 978-83-7722-497-7
Cena: 39 zł

Komentarze


earl
   
Ocena:
0
Pierwsza recenzja Alicji, którą miałem okazję czytać. Napisana bardzo ciekawym i przyjemnym językiem a w dodatku zawierająca to, co stanowi istotę powieści.
29-03-2013 15:15

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.