Cień znad jeziora - Adam Zalewski

Krwawe starcie z demonami przeszłości

Autor: Rafał 'Capricornus' Śliwiak

Cień znad jeziora - Adam Zalewski
Wyobraźmy sobie następującą sytuację: bierzemy starą indiańską klątwę, która współcześnie ożywa i zbiera mordercze żniwo. Opisujemy ją z makabrycznymi szczegółami i oddajemy głos jej ofiarom, pokazując ich codzienne życie, brutalnie przerwane przez metafizyczne zło. Do galerii postaci dodajemy garść bohaterów, z których większość jest, była albo będzie stróżami prawa. I każdemu z nich dokładamy bagaż zawodowych i osobistych doświadczeń, które boleśnie odciskają się na ich życiu. Ot, na przykład, jednego niech zżera pragnienie odegrania się na byłej żonie, która zostawiła go dla latynoskiego kochanka. A drugiego niech dla odmiany dręczy chęć zemsty za śmierć ojca, zastrzelonego przez pijaka. Inny może zaś obsesyjnie zakochać się w żonie przyjaciela swojego ojca, będącej zresztą w wieku jego matki. A jeszcze kolejny – popaść w alkoholizm, aby... dać do myślenia własnemu rodzicowi.

Ale na tym nie koniec. Niechaj jeszcze ktoś za działanie w obronie własnej zostanie skazany na długoletnie więzienie, co dla kogoś innego stanie się szczeblem w drabinie policyjnej kariery. Wynikiem różnorodnych działań tych i innych postaci niech będzie kilka niezbyt estetycznych trupów. A wszystko to umiejscawiamy w niemal sielskiej scenerii prowincjonalnego amerykańskiego miasteczka, wprost wyciętego z filmów Spielberga czy prozy Kinga. Bo dzięki tym dwóm panom wiadomo, że mieściny tego rodzaju są celem ataku wszelkiego zła: a to sił nieczystych, a to krwiożerczych kosmitów, a to nie ustępujących im w okrucieństwie psychopatów tudzież w końcu najgroźniejszych z tych wszystkich istot – funkcjonariuszy urzędu skarbowego.

Co otrzymamy w efekcie takiego wymieszania horroru i kryminału, thrillera, prozy sensacyjnej i obyczajowej, opisów strzelanin, prywatnych śledztw i koleżeńskich wypraw na ryby? Otóż będzie to powieść Adama Zalewskiego Cień znad jeziora. Autor ów celuje w lokalizowaniu fabuł swoich książek w amerykańskich realiach, idąc niejako pod prąd trendów współczesnej polskiej prozy popularnej, która z geograficznej bliskości miejsca akcji względem miejsca zamieszkania czytelników uczyniła swój atut i znak rozpoznawczy. Cień znad jeziora kontynuuje wątki znane z dwóch poprzednich książek Zalewskiego: Białej Wiedźmy (indiańska klątwa w Cedar Peak) i Rowerzysty (osoba Jerry'ego Noonana). Nie trzeba jednak znać tych pozycji, aby zorientować się w zawiłościach akcji Cienia..., bowiem autor stopniowo odsłania przed nami te aspekty przeszłości, które mają wpływ na opisywane przez niego wydarzenia ze współczesności.

Zalewski pisze prozę wybitnie męską, i to nie tylko ze względu na brutalność akcji czy brak emocjonalnych półcieni w charakterystyce postaci. Głównym wyznacznikiem charakteru tej prozy są same sylwetki głównych bohaterów – amerykańskich twardzieli, dla których przyjaźń, solidarność, lojalność i honor są wartościami nie podlegającymi żadnej dyskusji, dogmatami niemal religijnymi. Jeśli spojrzymy na powieść przez pryzmat tych właśnie wartości, będzie nam ona jawiła się jako ideowo zaangażowana pochwała tradycyjnych cnót. Jednak mężczyźni przedstawieni na jej kartach mają także typowo męskie wady i skłonności. Napędzają się używkami (kawa, whisky, papierosy), używają niewyszukanego, a czasem wręcz wulgarnego słownictwa, mają słabość do broni, samochodów i innych technicznych gadżetów, pociągają ich także rozrywki w rodzaju polowania i wędkowania. W końcu też – wiele do życzenia pozostawia ich stosunek do kobiet. Nacechowany jest on z jednej strony uwielbieniem i seksualną fascynacją, z drugiej jednak – niezgodą na to, aby panie stały się pełnoprawnymi partnerami mężczyzn w podejmowanych przez nich wyzwaniach. A te ostatnie bywają naprawdę ekstremalne.

Poetyka powieści oscyluje pomiędzy krwawym horrorem a równie krwawym dreszczowcem. Niespodziewane zwroty akcji pchają ją na zupełnie nieoczekiwane tory, zaskakując czytelnika i zmuszając go do ciągłej czujności podczas lektury. Autor manipuluje napięciem, czasem pracowicie je budując, a czasem pozwalając mu zupełnie opaść. To ostatnie jest efektem wtrącania w narrację zapowiedzi zdarzeń, które mają niebawem nastąpić (na zasadzie "pożegnał się z żoną, nie wiedząc, że widzi ja po raz ostatni"). Innym autorskim zabiegiem jest szczegółowe opisywanie miejsc akcji, które zawiesza na chwilę jej szybki bieg, osadza ją w konkretnym otoczeniu, uwiarygodnia ją, dając jednocześnie pożywkę czytelniczej wyobraźni. W owych opisach częściowo ujawnia się również autorska fascynacja Stanami Zjednoczonymi, ich wielkimi przestrzeniami, bogactwem krajobrazów, zurbanizowaniem. Jeśli dodamy do tego nieskrywany podziw Zalewskiego dla amerykańskiego stylu życia i kultury, będziemy mieli już pełen obraz owej pisarskiej fascynacji.

Cień znad jeziora czyta się szybko, a niektóre z opisywanych wydarzeń budzą podczas lektury dreszczyk prawdziwych emocji. Choć może nie jest to książka skłaniająca do szczególnie głębokich refleksji, znajdziemy w niej garść przemyśleń na temat relacji międzyludzkich, przezwyciężania traumatycznych doświadczeń z przeszłości, mierzenia się z zagrożeniami przekraczającym ludzkie pojmowanie. Największym atutem powieści jest wartka akcja, stawiająca przed bohaterami wciąż nowe wyzwania. Ich postawy, przyjmowane wobec zetknięcia z nieznanym, każą nam zadać sobie pytanie o to, co my byśmy uczynili, będąc w ich skórze. Są miejsca, w które lepiej nie chodzić wieczorem, aby potem nie mieć koszmarnych snów. Są też książki, których – z tego samego powodu – lepiej nie czytać po zmroku. Cień znad jeziora należy do takich właśnie pozycji.