Cień i Pazur

Dzień z życia kata

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Cień i Pazur
Kiedyś Severian marzył tylko o tym, żeby zostać katem. Wychował się wśród mistrzów małodobrych i nie wyobrażał sobie innego życia. Jednak podczas dziecięcych wygłupów doszło do zdarzeń, które odmieniły jego przeznaczenie. Chłopak wstąpił na krętą ścieżkę prowadzącą ku szczytom władzy.

Cień i Pazur opierają się na dwóch absolutnie kluczowych – choć kontrowersyjnych – elementach; kluczowych, bo jeśli któryś z nich nie przypadnie czytelnikowi do gustu, to powieść z całą pewnością nie jest przygodą dla niego, a kontrowersyjnych ze względu na wyraźną estetykę, na styl, który wcale a wcale do potencjalnego odbiorcy się nie łasi. Te fundamenty to: główny bohater, a zarazem narrator, oraz świat przedstawiony.

Severian to postać nietuzinkowa w każdym calu. W najlepszym wypadku powinien czytającego zniechęcać, w najgorszym – przerażać; wszak to obdarzony potężnym ciałem mężczyzna, który bez wahania ścina głowy osądzonych i od dziecka bierze udział w torturowaniu ludzi konsekwentnie nazywanych "klientami". Gene Wolfe nie byłby jednak autorem absolutnie kultowym, a Księga Nowego Słońca nie uzyskałaby miana klasyka, gdyby odbiorcy nie zżyli się z tym strasznym bohaterem. Autor musiał znaleźć jakiś sposób na uczłowieczenie kata – i zrobił to, czyniąc go... niewinnym. Wydaje się to niedorzeczne, ale rdzeń osobowości Severiana stanowią łagodność i spokój. Bohater nigdy nie unosi się gniewem, po broń sięga bardzo rzadko, a największą radość oraz satysfakcję przynosi mu powolna eksploracja Urth. Jego opowieść, choć traktuje o sprawach wielkich (wszak lejtmotiw stanowi rewolucja, do której dochodzi na postapokaliptycznej Ziemi), jest wyjątkowo kameralna, a sam protagonista w swoim nieustannym zaskoczeniu przypomina dziecko stawiające pierwsze samodzielne kroki.

Świat poznawany przez Severiana potrafi zadziwić jeszcze bardziej niż bohater. Przy próbie jego analizy można podeprzeć się klasycznymi kategoriami, ale to nie rozwiązuje żadnych problemów. Na Urth spotykają elementy kojarzone z najróżniejszymi sztafażami: kaci, rycerze i zamieszkujące rzeki potwory rodem z fantasy z historyczną bazą, statki kosmiczne kojarzone z science fiction, w końcu wiedźmie rytuały mające rodowód w powieści grozy, a wszystko podlane wyraźnie wyczuwalnym sosem postapokalipsy. Wspólny mianownik całego tego zamieszania stanowi dziwność – i to właśnie klucz do całego kontekstu Cienia i Pazura. Rzeczywistość Severiana jest dziwna, oniryczna, zagmatwana; zachodzące wydarzenia nie zawsze da się racjonalnie wytłumaczyć, co dodatkowo wzmaga poczucie zagubienia. Gdzie indziej można znaleźć stanowiące śmiertelnie niebezpieczną broń kwiaty, ogród pełen zegarów czy androgynicznego władcę – po godzinach pracującego w burdelu – uniżenie służącego człowiekowi, który chce go zniszczyć? Rozplątywanie supłów zaplątanych przez Wolfe’a to zadanie na długie godziny i kilkukrotną lekturę; inaczej jednak niż u Eriksona, niejasności nie wynikają z wielopoziomowej, piętrzącej się fabuły, lecz z niejasnej symboliki.

Próg wejścia Księgi Nowego Słońca jest więc stosunkowo wysoki. Dla niektórych czytelników będzie to poetycka, kameralna powieść drogi, której najważniejszy element stanowi powolne wgryzanie się w skomplikowany, barwny świat. Inni natomiast błyskawicznie się nią znudzą, bo podróż Severiana nie obfituje raczej w szalone przygody, a na poznawanie dziwacznej, oderwanej od rzeczywistości krainy będzie im szkoda czasu. Ja z całą pewnością do Urth powrócę, aby przekonać się, co sprawiło, że kat wspiął się na szczyty władzy.