» Recenzje » Cena milczenia

Cena milczenia


wersja do druku

Byłoby świetnie, ale…

Redakcja: Piotr 'jaworock' Jaworski, Michał 'von Trupka' Gola

Cena milczenia
Na skutek eksperymentu magów z wulkanem dochodzi do potężnych klęsk żywiołowych. Jest jednak osoba, która znajdowała się niemal w samym epicentrum katastrofy i... w niezwykły sposób została przez nią wzmocniona. To Wernar Hantsholm, najemnik i główny bohater opowieści… a przynajmniej tak się wydaje.

Zanim przejdę do właściwej recenzji, najpierw dwie uwagi. Po pierwsze – o autorze wcześniej nie wiedziałem nic. Jak jednak sprawdziłem, specjalizuje się on w fantastyce militarnej. Okładka książki prezentuje zresztą trzech kawalerzystów, co może sugerować militarną fantasy. Jednak tekst na jej czwartej ten ma się jednak do treści książki jak pięść do nosa. Jeszcze nie spotkałem opisu, który o treści zawartej na prawie 450 stronach nie mówi po prostu nic! A co widzimy? Jest tam tylko napisane, że "Kanion to przerażające miejsce" (uprzedzę – w powieści nie będzie go ani razu) oraz "Dobrze, żeśmy przed wiekami wypędzili tam Najeźdźców, którzy chcieli zepchnąć nas do morza i omal nie potopili nas jak kocięta" (tych postacie również nie uświadczymy).

Na książkę tę składa się siedem opowiadań. W pierwszym poznajemy Wernara, który na skutek katastrofy zyskuje pewną niezwykłą zdolność – jego skóra twardnieje w momencie zagrożenia. Dzięki temu jest odporny na ciosy, uderzenia kamieni czy innego rodzaju uszkodzenia ciała. Gdy po eksperymencie na pewnej wyspie wraca wraz z grupą magów na kontynent, okazuje się, że spowodowana przez nich katastrofa nie tylko kosztowała życie tysięcy ludzi – których domy zostały zatopione przez wywołane eksplozją wulkanu tsunami oraz trzęsienia ziemi – ale również, że magowie stali się pariasami. Z ulubieńców wielmożów zmienili się w szkodniki, których należy się pozbyć. Władca jednej z krain północy bierze nielicznych ocalałych czarowników pod opiekę – która oznacza dla nich zamknięcie w złotej klatce – podczas gdy ich miejsce zajmują inżynierowie.

Dwa pierwsze opowiadania zapowiadają nam ciekawą historię wygnania magów (na ich własne życzenie) oraz zmian na kontynencie, jednakże… Po trzech tekstach przenosimy się na drugi koniec świata i obserwujemy dzieje Maiedy – jedynej spadkobierczyni krainy stylizowanej na starożytne Chiny. Po tym opowiadaniu znowu trafiamy w inne miejsce – bliżej Wernara, ale bohaterem jest kasztelan Hakard Rosenblatt, który traci swoje stanowisko i zostaje zesłany do miejscowości Ossala, przez którą niedawno przeszła zaraza, a obecnie jest tam jak… hm... no cóż, sytuacja przypomina pandemię COVID-19. Potem znowu wracamy do Wernara, a na koniec do Hakarda i tyle.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Najpierw plusy. Przyznaję szczerze – Pawełek pisać potrafi. Nie sposób nudzić się podczas lektury. Główni bohaterowie są barwni, z krwi i kości, otoczenie pełne detali i ciekawych postaci drugoplanowych, nie mam również zastrzeżeń co do fabuły każdego z opowiadań – poza kilkoma wyjątkami, o których za chwilę. Jak dla mnie najmocniejszym punktem jest drugi tekst zbioru, będący bardzo mrocznym fantasy na pograniczu horroru, i po lekturze ciężko o nim zapomnieć.

Jednak są i zgrzyty. Po pierwsze – dobór tekstów. Cztery razy Wernar, dwa razy Hakard i raz Maieda. Postacie te ani razu nie spotykają się ze sobą, a dziewczyna to w ogóle nie wiadomo co robi w tym towarzystwie. O ile obu panów łączy świat i rosnąca niechęć do magów oraz wspólna historia rejonów, po których wędrują, o tyle historia dziedziczki – choć opisana równie ciekawie, jak i inne – to tylko wypełniacz niemający jakiegokolwiek znaczenia dla całości. Panów łączy tło historyczne – eksodus magów – ale Maieda to powieść kompletnie z innej bajki. Mogłoby jej całkowicie nie być i… nic by się nie zmieniło. Być może powstanie kolejny tom, w którym powróci, biorąc jednak pod uwagę sposoby transportu w tym świecie i jej odległość od Wernara i Hakarda, najszybciej miałoby to miejsce w tomie co najmniej trzecim.

Po drugie – niekonsekwencje logiczne. Mamy tu świat fantasy i owszem, są inżynierowie stojący twardo po stronie nauki. Język, jakim się wszyscy posługują, jest jednak bardzo współczesny. I nie przeszkadzałoby mi to, gdybym nagle nie przeczytał rozmowy inżyniera z wojskowym, gdzie ten pierwszy mówi, że znaleziono "ponad sto słojów z patogenami". A wojskowy – choćby i oficer – doskonale wie, o czym mowa. Totalnie mi to nie współgra ze światem. Podobnie jak Wernar pytający kogoś, czy ów chce bawić się w "prywatnego detektywa". W tych przypadkach autor mocno przeszarżował, a i redakcja całkowicie zawiodła, nie wyłapując kompletnego niedopasowania wypowiedzi do realiów.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Najsłabsze ogniwo w tym siedmioelementowym łańcuchu to dla mnie tekst tytułowy (gdzie pada owo pytanie). Kojarzy mi się z jakąś sesją RPG, w której bohaterowie są ogólnie przez wszystkich pomiatani – i to pomimo tego, że jeden z nich jest księciem. Sama fabuła oraz finał również są bardzo mocno naciągane, a klimat całkowicie zniszczyło pojawienie się postaci przedstawiającej się jako… Onufry Smerdyna. Mamy w opowiadaniach takie imiona, jak Wernar, Hakard, Misten czy Semloh i nagle pojawia nam się taki swojski Onufry. I to żywcem wyglądający jak kozak z sienkiewiczowskiej Trylogii. Gdybym przeczytał ten tekst przed innymi, nie zdecydowałbym się na lekturę reszty.

Cóż, Cena milczenia mogła być mocną pozycją – niestety, poszatkowano teksty, wymieszano postaci i mamy w sumie minipowieść z Wernarem, minipowieść z Hakardem i Maiedę jako bonus, na który nikt nie czekał. Łączy ich wspólny świat i widać, że Pawełek ma całość pod kontrolą, jednak zaprezentował nam jej fragmenty w bardzo dziwny sposób, nie unikając kilku psujących odbiór niekonsekwencji. O ile najlepszy tekst – wspomniany drugi – oceniłbym na 9/10, o tyle tytułowemu dałbym góra 3/10. Pozostałe pięć to spokojnie 7/10, w porywach nawet 8/10.

Czy warto sięgnąć po tę lekturę? Powiem tak – ja zaczekam, czy będzie jakaś kontynuacja. Gdy takie plany się pojawią, wtedy warto. Jednak jeśli zakończy się na tym jednym tomie – szkoda robić sobie apetyt na obiad, z którego zaserwowane zostało tylko pierwsze danie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Cena milczenia
Autor: Jakub Pawełek
Autor okładki: Jan Jasiński
Wydawca: War Book
Data wydania: 28 lipca 2021
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
ISBN-10: 978-83-65904-98-0
Cena: 39,90



Czytaj również

Horyzont zdarzeń
Rosja pod oblężeniem
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.