Buick 8 - Stephen King

Autor: The Stylator

Buick 8 - Stephen King
Stephen King jest mistrzem horroru. To taki wstępny aksjomat (coś jak "A Słowacki wielkim poetą był"). Zaraz za nim idzie teza: wszystkie książki Kinga są warte, aby je przeczytać. Z niej wywodzi się teza druga: Buick 8 jest warty przeczytania.

Dlaczego? Bo Słowacki... eee... wróć! To nie tak. To nie ta bajka. To zupełnie, ale to zupełnie inaczej. Buick 8 jest fascynujący. Wciąga od pierwszej strony i nie pozwala się odłożyć aż do końca. Ale nie trzyma w napięciu cały czas, o nie. To byłoby nużące, a czytelnik mniej więcej w połowie poczułby ból zesztywniałych mięśni karku i ramion.

Buick 8 jest napisany w konwencji historii - oto stary stażem policjant opowiada młodemu Nedowi o tym, co się stało z jego ojcem, i jaki związek ma z tym tytułowy Buick 8. Bohaterami są policjanci z Jednostki D, w tym młody - oczywiście - Ned, półsierota. Opowiadanie przeplecione jest wstawkami czasu teraźniejszego, aby czytelnik mógł przez chwilę odetchnąć, a zakończenie jest opisem działań Neda. Kolejne rozdziały zatytułowane są jasno i przejrzyście: WTEDY, lub DZIŚ, z imieniem opowiadającego.

Tytułowy Buick 8 nie jest zwyczajnym samochodem. Wszystkie modele Buicka mają po cztery otwory po każdej stronie karoserii, a ten ma z jednej tylko trzy. Zamiast kierownicy jest koło sterowe. Silnik nie ma prawa działać, a kluczyk to kawałek blaszki. Brud się go nie ima. Wszystko wygląda jak robota kogoś, kto chciał zrobić replikę, ale nie do końca mu wyszło. Jest to co najmniej dziwne.

Powieść ta nie opowiada o przerażających potworach, które odgryzają ludziom głowy, o ataku krwiożerczych brokułów, ani nawet nie o psychopatycznej laleczce. Opowiadają o życiu zwykłych ludzi, policjantów z Jednostki D, którzy spotkali coś niezwykłego, a mimo to nauczyli się jakoś z tym żyć. King nie stara się przerazić nas niejako "na siłę", stawiając przed nami mnóstwo trupów i nieznanego mordercę - sadystę. Stawia garstkę ludzi i samochód. I to naprawdę wystarcza.

Książka jest wspaniale wydana. Czarna, twarda, lakierowana oprawa spowoduje, że po trzech przeczytaniach, nadal będzie się znakomicie prezentować. Szycie za to nie pozwoli fruwać kartkom. Minusem jest dość cienki papier, ale skoro w moich palcach się nie podarł, to znaczy, że jest wytrzymały. Brawa dla Prószyńskiego za dobrą oprawę książki!

Powieść tą serdecznie polecam prawie wszystkim. Wielbicielom Kinga, oni już sami wiedzą z jakiego powodu. Wielbicielom horroru, bo wspaniale spędzą dwa lub trzy wieczory. Wszelakim innym czytelnikom, bo książka jest warta poświęconej jej uwagi. NIE polecam jej za to: malkontentom, ludziom z alergią na horror i reżyserom filmowym. Za próbę ekranizacji osobiście zdekapituję. To nie jest opowieść do oglądania, tylko do czytania.