Brudnopis - Siergiej Łukjanienko

Spisek międzyświatowy

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Brudnopis - Siergiej Łukjanienko
Zawsze lubiłem książki dotyczące rzeczywistości równoległych. Łączy się to z moją wrodzoną ciekawością – chciałem wiedzieć, jak autor wyobraża sobie inne światy, które mogłyby istnieć w pewnej symbiozie z naszym. Podczas lektury Brudnopisu ucieszyłem się niezmiernie – Łukjanienko, którego niezwykle cenię za cykl Patroli, zabrał się za jeden z moich ulubionych tematów.

Głównym bohaterem jest Kirył Maksimow, młody Rosjanin, który niedawno rozstał się ze swoją dziewczyną. Nie jest to jednak jego największy problem – nagle wszyscy zaczynają zapominać o jego istnieniu. Zaczyna się od dziwnej kobiety, która zadomowiła się w jego mieszkaniu. Potem przychodzi czas na znajomych, którzy nie rozpoznają twarzy, a w końcu rodziców, którzy zarzekają się, iż ich dziecko nie żyje od kilku lat. Ku przerażeniu naszego bohatera dziwne zdarzenia dotyczą także rzeczy namacalnych – klucze do mieszkania łamią się w ręku, z kolei dowód osobisty ulega zniszczeniu. Wkrótce okaże się, że wszystko to jest efektem działań sił nadprzyrodzonych. Jakich? Tego dowiecie się z lektury.

Wspomniałem już, iż Łukjanienkę cenię – za co? Przede wszystkim za to, że potrafi sworzyć rosyjskie urban fantasy. Niejednokrotnie poczujemy się, jakbyśmy wraz z Kiryłem wędrowali przez brudne moskiewskie ulice. Łatwo jest wczuć się w niezwykły klimat, który jest efektem mieszania się kultur europejskiej i azjatyckiej. Pojawiają się budowle typowe dla Moskwy, takie jak Kreml czy wieża Ostankino. Autor potrafi porwać także wizjami światów równoległych: Moskwa, w której centrum wybuchła bomba termojądrowa czy z lekka psychodeliczna Nirwana, to tylko nieliczne przykłady. Zapewniam, iż nie będzie się nudził nikt, kto zanurzy się w światu Kimgimu, Skansenu lub Antyku.

Łukjanienko potrafi stworzyć fabułę na tyle lekką, aby nie nudziła, i na tyle skomplikowaną, aby potrafiła zaciekawić. W Brudnopisie udowadnia to w wielkim stylu. Pojawiają się zwroty akcji, które przyprawiają o szybsze bicie serca. Mamy też kilka potyczek, bardzo ciekawie opisanych przez autora.. Na zdecydowaną pochwałę zasługuje zakończenie, które dosłownie wgniotło mnie w fotel. Mam nadzieję, że deklaracja, iż " to tylko początek" nie będzie czczą przechwałką.

Na podobną pochwałę zasługuje kreacja bohaterów: Łukjanienko jest doświadczonym pisarzem i umie bawić się schematami. Najlepszym przykładem będzie Kotia, najbliższy przyjaciel głównego bohatera. Młody i energiczny dziennikarz, który podaje się za "sensacjonistę", a do tego pisze erotyki dla prasy brukowej, nieraz potrafi zadziwić. Wbrew pozorom odegra on też dużą rolę w zakończeniu. Spodobała mi się też kreacja Nastii, młodej buntowniczki, która czasami daje dowód swej nieporadności. Odniosłem wrażenie, że jest trafnym uosobieniem okresu buntu, który przeżywa każdy z nas – w tym aspekcie Łukjanienko nie krytykuje, a próbuje go tylko przybliżyć.

Kirył został stworzony z podobną przenikliwością – łatwo się z nim identyfikować, gdyż przedstawia przekrój każdego z nas: posiada zarówno zalety, jak i wady. Najważniejsze, iż większość będzie mogła się z nim zżyć – pomaga w tym pierwszoosobowa narracja.

Kolejnym elementem zasługującym na wyraźną pochwałę jest język, jakim operuje Łukjanienko. Wprost skrzy się od intrygujących metafor, porównań i gier słownych. Bezpośrednio łączy się to z zabawą w nawiązania do szeroko pojętej popkultury. Na długo pozostanie mi w pamięci porównywanie historii Brudnopisu do tych napisanych przez innych rosyjskich fantastów. Łatwo też zauważyć, że autorowi nieobce jest poczucie humoru. Co chwila na moich ustach wykwitał uśmiech, a co lepsze żarty z pewnością zapamiętam. Dodatkowo Łukjanienko świetnie opanował sztukę panowania nad tempem akcji – opisuje bójki i walki z odpowiednim dynamizmem, ale potrafi zwolnić w niektórych momentach.

Książka została wydana poprawnie. Całkiem dobry papier, czytelna czcionka i intrygująca okładka zasługują na pochwałę. Trochę szkoda, iż w środku zabrakło ilustracji.

Łatwo zauważyć, że Łukjanienko po raz kolejny mnie oczarował. Podszedł do tematu, który osobiście bardzo lubię, i rozprawił się z nim w sposób perfekcyjny. Wydaje mi się, że bez wstydu mógłby on stanąć w szranki z Neilem Gaimanem o tytuł najlepszego pisarza urban fantasy właśnie dzięki temu, że potrafi oddać to, co – moim zdaniem – najważniejsze jest w tym typie literatury – klimat.