» Recenzje » Bez odkupienia

Bez odkupienia


wersja do druku
Bez odkupienia
Lektura Bez odkupienia zmusiła mnie do zastanowienia się nad tym, kiedy ostatni raz byłem zaskoczony książką fantastyczną. Nie oddałem się może szczególnie głębokiej refleksji, ale odpowiedź, biorąc pod uwagę prawidła gatunku, jest raczej niepokojąca: były to Kroniki Atopii wydane ponad dwa lata temu. Czy oznacza to, iż przez tak długi okres nie ukazało się nic wartego uwagi? Oczywiście, że nie – po prostu większość co najmniej dobrych tekstów poprzedza wrzawa na tyle donośna, iż każdy zainteresowany wie, czego się spodziewać. Na Bez odkupienia nie byłem przygotowany, a okazało się powieścią niezwykłą.

Stary człowiek, który ledwo trzyma się na koniu, znany mało komu Najwspanialszy Szermierz Świata i Kleptyczka, złodziejka obdarzoną mocą równą tylko jej szaleństwu, szukają dla siebie roboty. Przypadkiem natrafiają na garść informacji o sekcie, która ma w planach zmienić wychowywanego przez siebie chłopca w nowego boga. Trójka najemników nie waha się długo: postanawiają porwać dziecko, aby zażądać za nie okupu od rządzącego miastem kapłana.

Po dobrych kilkunastu latach żarłocznego czytania dobra fabuła nie robi już na mnie wielkiego wrażenia. Nieco to przykre, szczególnie dla niżej podpisanego, ale beletrystyki wydaje się dzisiaj tyle, że brak porządnej historii oznacza natychmiastową dyskwalifikację. Prawdziwa jakość kryje się gdzieś dalej: w porywającym języku, kreacji niezapomnianych bohaterów, bogatym i oryginalnym światotwórstwie. Chociaż Michael R. Fletcher nie jest mistrzowskim rzemieślnikiem, to w tej ostatniej kategorii ma tak wielkie zasługi, że Bez odkupienia pochłonęło mnie od pierwszej strony.

Tajemnica tkwi w świecie, dla którego "mroczny" nie jest przymiotnikiem, lecz definicją. Główni bohaterowie zajmują się przede wszystkim krwawymi żniwami, a ich szlak skąpany jest we wszelkiego rodzaju płynach ustrojowych. Dla Fletchera to jednak za mało – i dobrze, bo dopiero przy kreowaniu nadnaturalnych mocy jego wyobraźnia wspina się na szczyt możliwości. Fundamentem magii w Bez odkupienia jest szaleństwo: każdy, kto nią włada, cierpi z powodu potężnych urojeń i całego zestawu innych problemów psychiczny, a im bardziej go dręczą, tym jest potężniejszy. Dla fabuły powieści najważniejsi okazują się Gefahrgeiści, którzy przypominają nieco słabszą i skąpaną do cna w wariackich snach wersję kratistosów z Innych pieśni Jacka Dukaja – za sprawą swych spaczonych umysłów kreują rzeczywistość i zyskują władzę nad postępowaniem swoich podwładnych. I choć to oni wiodą prym, powieściowy świat pełen jest innych magów: skażonych przymusem kradzieży i potrafiących kryć się z cudowną skutecznością Kleptyków, gnijących Kotardystów, palących – i płonących – Hassebrandów. Od iluzjonistów, nekromantów i magów ognia z klasycznych powieści fantasy dzieli ich tyle, co dziecko bawiące się zapałkami od piromana – nieokiełznane szaleństwo w stylu Lovecrafta.

Pozostałe elementy powieści stoją na co najmniej przyzwoitym poziomie. Historia o narodzinach nowego boga, któremu spaczenie grozi jeszcze przed Wstąpieniem (czyli osiągnięciem pełni mocy) idealnie pasuje do chorego Świata urojeń. Odgrywający w niej główne role aktorzy doskonale dopełniają całości: czy to zmęczony życiem, stary wojownik, czy niezwykle brutalna Kleptyczka, czy szalona Hassebrandka, czy żyjący wśród urojeń kapłan – wszyscy są co najmniej charakterystyczni. Fletcher nie zagłębia się szczególnie w ich psychologię, co zrozumiałe, biorąc pod uwagę przygodowy charakter całej książki. Jedyną poważną wadą Bez odkupienia jest jej długość: po pierwszym potężnym szoku (bardzo pozytywnym!), jaki budzą ci wszyscy wariaci i ich absurdalnie brutalne postępowanie (Kanibalizm? Jest. Orgie? Są. Miasta spopielane w przypływie gniewu? Są.), przychodzi potężne spowolnienie akcji, a autor serwuje czytelnikowi całą masę przegadanych fragmentów. Po zakończeniu lektury trudno odróżnić jedno odwiedzone przez bohaterów miasto od drugiego, a ich działania – poza świetnymi początkiem i finałem – zlewają się w jedną bezkształtną kałużę krwi. Całe szczęście, że przynajmniej taplają się w tej krwi z niepodrabialnym stylem!

Mimo tej poważnej wady Bez odkupienia okazało się dla mnie bardzo dobrą lekturą. Pomysł na szalonych magów zdobył powieści tak wielki kredyt zaufania, że bez trudu zapomniałem o jej najpoważniejszej bolączce. Z wytęsknieniem wyglądam drugiego tomu Świata urojeń i liczę na to, iż będzie równie ciekawy!

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Bez odkupienia
Cykl: Świat urojeń
Tom: 1
Autor: Michael R. Fletcher
Wydawca: Papierowy Księżyc
Data wydania: 28 czerwca 2017
Format: 145×205mm
ISBN-13: 978-83-65568-38-0
Cena: 44,90 zł



Czytaj również

Bez odkupienia
- fragment

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.