» Recenzje » Atlas chmur - David Mitchell

Atlas chmur - David Mitchell


wersja do druku

Ponadczasowa mozaika

Redakcja: Marysia 'merryadok' Piątkowska

Atlas chmur - David Mitchell
Wykorzystywanie pojedynczych pomysłów jako motorów napędowych wielu różnych wytworów kultury to zjawisko dosyć powszechne. Gry komputerowe oparte na fabułach i światach przedstawionych rodem z ekranów kin, filmy blisko spokrewnione z powieściami, czy w końcu książki wywodzące się od RPG-ów nikogo dziś nie dziwią. Długo można by dyskutować o wadach tej tendencji, ale kiedy służy ona rozpowszechnianiu świetnej literatury, nie sposób ją krytykować. Tak jest w przypadku Atlasu chmur: doskonałej powieści, która dzięki ekranizacji ma szansę trafić do kolejnych czytelników.

________________________


W połowie XIX wieku przez Pacyfik na pokładzie żaglowca podróżuje amerykański notariusz. Wydziedziczony przez bogatego ojca kompozytor-hulaka próbuje znaleźć swoje miejsce w świecie kroczącym powoli, lecz nieubłaganie w stronę II wojny światowej. Dziennikarka śledcza z lat 70. trafia na ślad olbrzymiej afery z atomem w tle i wie, że jej życie wisi na włosku. Podrzędny wydawca z Londynu z końcówki XX wieku odkrywa żyłę złota, ale nie jest w stanie w żaden sposób jej eksploatować. Stanowiąca produkt inżynierii dziewczyna z diabolicznej restauracji przypadkiem poznaje smak wolności. Żyjący w zdegenerowanym świecie chłopiec ogląda schyłek cywilizacji. Postaci, wydawałoby się, zupełnie różne, które wręcz nie mogą mieć ze sobą nic wspólnego. A jednak coś je łączy. Efekt motyla? Metafizyka? Może, ale najłatwiej nazwać to coś po prostu opowieścią.

Chciałoby się rzec, że Atlas chmur zaczyna się niewinnie. Fragment o tytule Adama Ewinga Dziennik Pacyficzny mówi już praktycznie wszystko: czytelnik poznaje w nim naiwnego amerykańskiego prawnika, który próbuje wrócić do ojczyzny przez rozległy ocean. Jego podróż oczywiście nie należy do najprostszych (wtedy zupełnie nie nadawałaby się na fabularną oś tekstu), ale na pewno nie stanowi także najoryginalniejszej czy najbardziej intrygującej opowieści, nawet jeśli wziąć pod uwagę zaskakujący wątek rasizmu wśród Maorysów. Całość budzi zainteresowanie, kiedy narracja Ewinga nagle się urywa, a czas i miejsce akcji oraz wszyscy ważni bohaterowie zmieniają się. Mało tego, inaczej wygląda nawet forma tekstu: zamiast dziennika, czytelnik trafia na opowiadanie epistolarne. I znowu, kiedy odbiorca już zdąży wciągnąć się w sprawozdanie Roberta Frobishera, Mitchell postanawia otworzyć nowy rozdział powieści i zaczyna wątek Luisy Rey, dziennikarki. Ta sytuacja powtarza się wielokrotnie.

W tej bardzo nietypowej formie tkwi zarazem tajemnica uroku Atlasu chmur. Początkowo tekst wydaje się zupełnie nieprzemyślany: dziennik Ewinga rwie się w połowie zdania! Jednak z każdym kolejnym przeczytanym rozdziałem czytelnik coraz lepiej radzi sobie z odkrywaniem pozostawionych przez Mitchella wskazówek dotyczących interpretacji powieści. Wybory przeszłych bohaterów wpływają na decyzję przyszłych, a cała historia przypomina układane symetrycznie i niechronologicznie puzzle. Siłę utworu stanowi połączenie efemerycznej, uciekającej definicji spójności i wielości form, fabuł, wątków. Dzięki temu arcytrudnemu mariażowi powieść nie nudzi odbiorcy nawet przez chwilę, a przyjemność oraz satysfakcja po zapoznaniu się z całością, są naprawdę trudne do przecenienia. Atlas chmur przypomina nieco subtelniejsze (co wcale nie znaczy, że lepsze) Jeśli zimową nocą podróżny Italo Calvino, choć nie jest skomponowany z tak chirurgiczną precyzją. Każdy, kto zna powieść włoskiego mistrza, musi wiedzieć, że to olbrzymi komplement.

Warto nieco więcej napisać o sile kolejnych pomysłów, które Mitchell wplata do swojej powieści. Dziennik Ewinga nie poraża, ale wspomniany już wątek rasizmu w połączeniu z metafizyczną nadbudową czyni z niego naprawdę mocny punkt Atlasu chmur. Listy Frobishera zaskakują świeżością, szczególnie, jeśli wziąć pod uwagę, że literatura epistolarna już dawno wyszła z mody i mało kto stara się ją w jakikolwiek sposób rozwijać. Jednak doskonałe pióro Mitchella (objawiające się między innymi przednią stylizacją, nie tylko w tym rozdziale powieści) sprawia, iż emocje zdolnego kompozytora niemal żywcem przenoszą się na czytelnika. A już wątek romantyczny z Listów z Zedelghem to prawdziwy majstersztyk! Okresy półtrwania. Pierwsza zagadka Luisy Rey to świetnie napisany thriller, który wnosi do Atlasu chmur odrobinę więcej akcji. Wyjątkowo ciekawa okazuje się Upiorna udręka Timothy'ego Cavendisha. Groteskowa historia uwięzionego w domu starców wydawcy szokuje absurdem, jednocześnie pozwalając Mitchellowi na popisy oczytania. W końcu, pisarz serwuje czytelnikowi dwie, skrajnie różne historie science fiction: Antyfona Sonmi-451 oraz Bród Slooshy i wszystko co potem. Pierwsza to przedstawiciel fantastyki socjologicznej: czytelnik poznaje zdegenerowany świat, w którym podziały socjalne osiągnęły zupełnie niedopuszczalny pułap. Autor ponownie decyduje się na zabawę formą: tym razem odbiorca ma okazję stać się świadkiem przesłuchania tytułowej Sonmi. Jedną z ogromnych zalet tego fragmentu jest zakończenie: zupełnie nieprzewidywalne, zaskakujące i niepokojące. Epilog czyni z Antyfony... jeden z najmocniejszych punktów tej nietypowej antologii. Druga opowieść to kolejny romans Mitchella z dystopią, tym razem jednak odleglejszą w czasie i bardziej poetycką. Pisarzowi udało się osiągnąć w niej coś niesłychanego: połączył prymitywny, dosłowny język ze wzruszającą atmosferą, czym uzyskał piorunujący efekt. Gdyby potraktować Bród... jako rozłączne opowiadanie, można by się pokusić o stwierdzenie, że warto zapoznać się z całą książką tylko dla niego.

Czy Atlas chmur to książka doskonała? Pewnie nie – gdyby ktoś chciał, mógłby przyczepić się do nieco zbyt prostej fabuły Upiornej udręki..., zbyt ckliwego zakończenia Dziennika... czy lekko irytującej retardacji z pierwszej połowy Okresów półtrwania. To wszystko jest jednak zaledwie kroplą dziegciu w prawdziwym oceanie miodu. Jeżeli zaintrygowały Was zapowiedzi, trailery czy nawet sam film, musicie zapoznać się z książką – będziecie wniebowzięci.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.5
Ocena recenzenta
Tytuł: Atlas chmur (Cloud Atlas)
Autor: David Mitchell
Tłumaczenie: Justyna Gardzińska
Wydawca: MAG
Data wydania: 7 listopada 2012
Liczba stron: 544
Oprawa: twarda
Format: 135x205 mm
Seria wydawnicza: Uczta Wyobraźni
ISBN-13: 978-83-7480-274-1
Cena: 45 zł



Czytaj również

Atlas chmur – David Mitchell
Koniec cywilizacji, koniec literatury?
- recenzja
W Kalabrii
Magiczny drobiazg
- recenzja
Zrodzony
Postapo bez pazura
- recenzja
Slade House
Ciemne zaułki duszy
- recenzja

Komentarze


shogun21
   
Ocena:
0
fajna recenzja :) , po jej przeczytaniu zdecydowanie sięgnę po tę pozycje.
10-12-2012 20:54
WekT
   
Ocena:
0
Zakupiłem na falkonie, czyli zapowiada się dobra lektura :)
10-12-2012 20:59
ThimGrim
   
Ocena:
0
Ja również polecam tę tą książkę.
10-12-2012 21:07
Gregnar
   
Ocena:
0
Jeśli komuś niestraszne ebooki Atlas jest aktualnie w promocji za 25zł (sklepu nie poda żeby mnie o reklamę nie posądzano, a że książka dostępna jest tylko w jednym łatwo będzie znaleźć). Z innej beczki czy to prawda, że polskie wydanie ma błąd w druku? Jakiś niewielki fragment z początku jest na samym końcu.
11-12-2012 02:40
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nieprawda.
11-12-2012 09:32
ThimGrim
   
Ocena:
0
Nie ma błędu w druku- to urwane zdanie z pierwszej części książki ma swoje uzasadnienie fabularne już w drugiej ( żaden to spojler nie będzie jeżeli napiszę, że po prostu bohater drugiej opowieści stwierdza, że "dziennik urywa się w połowie zdania"). Tak jest w ebooku i tak samo jest w wersji drukowanej (przynajmniej z tego co widziałem w wydaniu Uczty Wyobraźni). Przez to, że sam się naczytałem o błędzie w druku na stronie wydawcy ebooka (w komentarzach), chciałem dokończyć pierwszą opowieść i tym sposobem z początku książki przerzuciłem się na sam koniec i mało co nie doczytałem jej do końca bo nie wiedziałem kiedy mam zastopować... :-P
11-12-2012 09:45
earl
   
Ocena:
0
Słyszałem dobre rzeczy o filmie, więc może go obejrzę a i na książkę się skuszę.
11-12-2012 19:04
Clod
   
Ocena:
0
Skoro tyle osób poleca trzeba będzie w końcu zainwestować :)
13-12-2012 23:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.