Arthas. Przebudzenie króla lisza

Marność niezawiniona

Autor: Michał 'von Trupka' Gola

Arthas. Przebudzenie króla lisza
W większości wypadków, jeżeli książka jest marna, winę ponosi autor. Zdarza się również, że obarczyć nią należy korektę lub tłumacza. Arthas. Przebudzenie króla lisza to pozycja pod tym względem wyjątkowa – choć jej kiepska jakość nie ulega kwestii, to trudno mieć o to pretensje do kogokolwiek z powyższych.

W powieści śledzimy losy Arthasa, następcy tronu Lordaeronu. Każdy, kto choć trochę interesuje się uniwersum Warcrafta wie, kto zacz i jak skończył, a ci z czytelników, którzy mieli okazję grać w Warcraft 3: Regin of Chaos i dodatek do tej gry, The Frozen Throne, znają jego historię od podszewki. Młodego księcia poznajemy gdy jest jeszcze dzieckiem, przed pierwszym kontaktem ludzi z Hordą. Nie bierze on udziału w tej wojnie – ani w kolejnej, która wybucha kilka lat później. Zamiast tego obserwujemy jak dorasta, zawiązuje przyjaźnie, zakochuje się i ponosi straty, które będą go dręczyć do końca życia, by ostatecznie zostać paladynem Światłości, świętym rycerzem, który przysięga zrobić wszystko dla obrony swojego ludu. Niedługo potem nadchodzi katastrofa. Na ziemiach królestwa zaczyna się szerzyć tajemnicza Plaga, zabijająca ludzi i zamieniająca ich w nieumartych. Arthas, któremu ojciec zlecił zbadanie tej sprawy, postanawia za wszelką cenę odnaleźć źródło choroby, położyć jej kres i ukarać winnych. I nie cofnie się przed niczym, by dopiąć swego. Opętany obsesją, wypełniony narastającą nienawiścią do winnych i przepełniony poczuciem winy książę schodzi na mroczną ścieżkę, która ostatecznie doprowadzi go do wstąpienia ma Mroźny Tron.

Fabuła Arthasa jest w najlepszym razie taka sobie, jednak winą za ten stan rzeczy jedynie w niewielkim stopniu można obarczyć autorkę. Początkowe rozdziały, poświęcone dzieciństwu i wczesnej młodości księcia, choć momentami nieco monotonne, mają sensowny przebieg i wyraźnie akcentują kolejne momenty w życiu młodzieńca, które będą miały wpływ na finał tej historii. Od chwili pojawienia się Plagi jakość  historii wyraźnie spada – pełno w niej dziur, mdłego melodramatyzmu i beznadziejnie przejrzystych zwrotów akcji. Przyczyna jest oczywista – o ile na początku autorka bazowała jedynie na swojej wyobraźni, to w pewnym momencie musiała dopasować swoją opowieść do fabuły Warcrafta 3 – która, mówiąc oględnie, nie była najwyższych lotów. Skutek jest taki, że kiepskie sceny znane z gry straszą na kartach powieści, drastycznie obniżając poziom całości.

Kolejnym problemem, z którym musiała się zmierzyć Golden, jest znaczne rozciągniecie akcji powieści w czasie – obejmuje ona ponad dwie dekady, zaś zmieścić się musi na trzystu pięćdziesięciu stronach. Skutkiem jest jej ogromne rozdrobnienie. Przez karty książki przewija się około dwudziestu większych i mniejszych wątków oraz mniej więcej tyle samo znaczących postaci, którym autorka zwyczajnie nie miała możliwości poświęcić zbyt wiele miejsca – zostają więc przedstawione skrótowo, bez kontekstu. Ktoś, kto nie jest zbyt dobrze zapoznany z uniwersum, może więc mieć problemy ze zrozumieniem ich znaczenia. Na końcu książki znajdziemy za to przypisy, odsyłające zainteresowanych do innych pozycji opisujących świat Warcrafta, w których dane wątki zostały szerzej opisane. Jest to rozwiązanie zrozumiałe – wydarzenia i postacie owe znacząco wpływają na losy Arthasa, jednak szkoda byłoby tracić miejsce na ich ponowne opisywanie, mogłyby się też pojawić zarzuty plagiatu. Tym niemniej raz czy drugi podczas lektury pojawiło się przez to u mnie odczucie, że czytam nie powieść, a rozbudowaną ulotkę reklamową, która ma mnie zachęcić do sięgnięcia po inne pozycje.

Fabuła nie jest jednak najważniejsza w tej konkretnej pozycji, stanowi raczej kontekst. To książka poświęcona ewolucji osobowości jednej osoby. Można wiec powiedzieć, że o jakości całości decyduje w głównej mierze kreacja głównego bohatera. Ta zaś budzi mieszane odczucia – z tych samych powodów, co poprzednio. Fragmenty, w których autorka mogła zdać się na swoje umiejętności tworzą spójny obraz młodego człowieka, który stopniowo wykuwa swoje ideały. Golden starannie odmalowuje jego wczesne lata, pełne chwil tak szczęśliwych, jak tragicznych, tworząc bardzo ludzki obraz dziecka, które dopiero uczy się (w tym na własnych błędach), co to odpowiedzialność, a także młodego, pełnego ideałów następcy tronu. Pisarka nienachlanie ukazuje nam zalety księcia, które z czasem ulegną wypaczeniu oraz jego wady, które doprowadzą go do upadku – a wszystko to w sposób płynny i naturalny, bez nienaturalnych skoków czy błyskawicznych zmian w osobowości. Jak na tego typu pulpową powieść głębia Arthasa na tym etapie robi naprawdę niezłe wrażenie – choć oczywiście na upartego można by się przyczepić do pewnego jej przerysowania, wynikającego z moralnie czarno-białej konwencji. Inną słabszą stroną wczesnych fragmentów powieści jest brak wiary autorki w umiejętności czytelnika co do odnajdowania powiązań – kiedy jakieś ważne wydarzenie z przeszłości wyraźnie wpływa na obecne zachowanie księcia, Golden czuje się w obowiązku wielokrotnie to zaakcentować, żebyśmy na pewno zauważyli ciąg przyczynowo-skutkowy.

Ponownie jednak, od momentu pojawienia się Plagi sytuacja zmienia się na gorsze. Autorka musi pozwolić Arthasowi kroczyć ścieżką wytyczoną dla niego przez kogoś innego, co więcej musi dopasować swój konstrukt literacki do tych nowych realiów. Te zaś nie zachwycają. "Nowy" książę przechodzi przemiany zbyt raptownie, by wypadało to naturalnie, podejmuje niezbyt racjonalne decyzje bez sensownego uzasadnienia i bardzo szybko staje się wydmuszką. Golden robi wprawdzie, co może, by trochę to zamaskować, dopisując do kanonicznych akcji odpowiednie przemyślenia i monologi wewnętrzne, jednak nie poprawia to zbytnio ogólnego obrazu sytuacji.

Inne postacie są w powieści traktowane typowo użytkowo – z wyjątkiem może Jainy Proudmoore, czarodziejki i ukochanej Arthasa, która została obdarzona nieco głębszą (choć wciąż nieprzesadnie rozbudowaną) osobowością. Inni mają do spełnienia konkretne role w opowieści i otrzymujemy na ich temat jedynie tyle informacji, ile jest niezbędne. Stanowią oni tło dla księcia, jego sojuszników lub przeciwników, na zasadzie kontrastu akcentują zmiany, jakie zaszły w nim na przestrzeni czasu, zapewniają niezbędne informacje odnośnie świata, który przyszło nam podziwiać i tak dalej, jednak nie wzbudzają w czytelniku większych emocji.

Pochwalić należy styl autorki, która niewątpliwie jest rzemieślnikiem wysokiej klasy. Nawet najbardziej drętwe i mdłe wydarzenia potrafiła przedstawić w taki sposób, by wykrzesać z czytelnika choć odrobinę zainteresowania. Na plus policzyć należy również bardzo sprawnie napisane dialogi, które w początkowych fragmentach potrafią wzbudzić w czytelniku spore emocje, a później dają czasem radę tchnąć życie nawet w niektóre drewniane sceny rodem z gry.

Arthas. Przebudzenie króla lisza to pozycja, która zainteresować może w zasadzie jedynie wielkich miłośników uniwersum. Autorka robiła, co mogła, ale materiał, z którym przyszło jej pracować nie pozwolił na zbyt wiele. Jeżeli ktoś jest zainteresowany historią uniwersum i zna wcześniejsze poświęcone jej powieści, może się na nią skusić. Pozostali niech nic nie stracą, zapominając o jej istnieniu.