Antykwariat: Próba czasu
W ręce czytelnika trafiło dziesięć utworów, których fabułę w większości osadzono w fikcyjnym mieście Wielki Guslar, słynącym z nietuzinkowych fenomenów. I tak poznajemy losy pana w średnim wieku korzystającego z surowicy poprawiającej koordynację ruchową, co przyczynia się do rozwoju jego kariery koszykarskiej (Sztuka rzucania piłki), jak również historię zbłąkanego przybysza z innej planety zmuszonego pozostać na Ziemi (Parowóz dla cara). W antologii nie brakuje też innych, specyficznych i absurdalnych pomysłów na kształt termometru mierzącego uczucia (Termometr uczuć), naukowców jeżdżących na piecu (Śladami Bombarda) czy indyjskich iluzji goszczących w rosyjskim mieście (Ukochany uczeń fakira). Oprócz problemów dotyczących podróży do światów równoległych i jej konsekwencji (Inna polana) autor ucieka się do antropomorfizmu w postaci filozofującej mrówki dręczonej egzystencjalnymi bolączkami (Mutant).
Retrogenetyka, chociaż po raz pierwszy opublikowana została w 1977 roku, zaskakująco zbiega się z tym, o czym wspominał Wawrzyniec Podrzucki w Nowej Fantastyce (06/2013). Jak to powiedział profesor Minc: "genetyka do tyłu", co autor Dzieci doktora Granta skwitowałby terminem "deekstynacja", oznaczającym próbę rozsupłania genów tak, aby można było odtworzyć gatunki wymarłe. O ile naukowcy zmagają się z poważnymi problemami na drodze ku takim rozwiązaniom, o tyle w prozie wszystko jest możliwe.
Słabą stroną tego zbioru jest fakt, że nie posiada on żadnego opowiadania przewodniego, wyróżniającego się na tle innych. Autor zaserwował czytelnikom garść niewyszukanych pomysłów, opakowanych w prostą fabułę, dzięki czemu teksty pochłania się błyskawicznie, ale nie zapadają one na dłużej w pamięć. Brakuje Bułyczowowi konkluzji, pójścia za ciosem, rozwinięcia konceptów tak, aby jego historie kończyły się wyraźnym akcentem. Rosjanina nie można również nazwać wirtuozem klimatu pełnego napięcia. Jego wyzuci z emocji i potraktowani instrumentalnie bohaterowie służą wyłącznie posuwaniu fabuły naprzód.
Dziesięć przystępnych, ale średnich tekstów może nie przypaść do gustu osobom poszukującym czegoś oryginalnego, opartego na świeżych ideach i krwistych bohaterach. O ile twórczość niektórych autorów nie starzeje się, o tyle Bułyczow, przynajmniej w tej formie, odchodzi do lamusa. Niezdolny stawać w szranki z sobie współczesnymi (Lem, Zajdel, Strugaccy) pokazuje, że królem krótkiej formy nie jest, chociaż, cokolwiek by mówić, czyta się go nadzwyczaj sprawnie.