» Wieści » Ani słowa prawdy - informacje o książce

Ani słowa prawdy - informacje o książce

|

Jacek Piekara - Ani słowa prawdy
Opowieści o Arivaldzie z Wybrzeża

ISBN:
83-89595-23-0
Liczba stron: 448
Wymiary: 125x185 mm
Okładka: miękka
Ilustracja na okładce: Dagmara Matuszak
Data premiery: 2 grudnia 2005 r.
Cena okładkowa: 29,50 zł

O książce:

Żądne złota krasnoludy, okrutne elfy-ludojady, mroczni wiedźmiarze, czarodziejki i czarownice, wampiry, demony, potwory z innych wymiarów. Magia, intrygi i wielka Przygoda!

Kiedy pomocy potrzebują ponętne czarodziejki, kiedy rusza wyprawa do Nowego Świata, kiedy zamek zostaje sterroryzowany przez okrutnego wampira, kiedy na horyzoncie widać złowrogie statki o dziobach w kształcie smoczych łbów, kiedy trzeba spenetrować tajemnicze królestwo wiedźmiarzy, kiedy krasnoludy żądają pomocy - wtedy właśnie do akcji wkracza czarodziej-samouk. Dawniej był sławnym najemnikiem i bardem. To na jego kolanach skonał krasnoludzki król Wszobrody, to on walczył w Zgniłym Lesie i wyprowadził z bagien resztki krasnoludzkiej armii. Potem odziedziczył Księgę Czarów, kryształową kulę oraz różdżkę. Poznał magię i samowolnie obwołał się czarodziejem, a wkrótce stał się najsłynniejszym członkiem Tajemnego Bractwa. Udało mu się to osiągnąć dzięki ogromnej inteligencji, wielkiej sile fizycznej, tonom zdrowego rozsądku i prawemu charakterowi. Wie jednak, że jeśli jego tajemnica się wyda, nic go nie uratuje przed karą z rąk innych czarodziei.

ANI SŁOWA PRAWDY to dziesięć opowiadań o Arivaldzie z Wybrzeża. Magu, który wie, że bystry umysł i silne pięści są czasami ważniejsze od znajomości zaklęć.

O autorze:
Jacek Piekara - dziennikarz prasowy i radiowy, specjalista od gier komputerowych, pisarz znany przede wszystkim z trzytomowego cyklu opowiadań o Mordimerze Madderdinie - inkwizytorze z mrocznego, alternatywnego świata.


FRAGMENT

Koń był jabłkowity, miał bogato zdobiony czaprak i gładką, błyszczącą sierść. Szedł powoli, ze zwieszonym łbem. Wyglądał, jakby przysypiał, tak jak jego pan. Jeździec kołysał się w siodle, miał zmęczoną twarz i zamknięte oczy. Głowę okrywał mu kaptur płaszcza, spod którego sterczała tylko siwa, rozwichrzona broda. Wodze zwisały wzdłuż końskiego boku. Las od dłuższego już czasu obserwował przybysza i się zastanawiał. Ten las bowiem dowiedział się niedawno, że nie lubi obcych, i teraz już drzewa niosły cichy szept. - Obcy, obcy są wśród nas...
Las przybliżał się wolno, drzewa niemal niepostrzeżenie posuwały się w stronę traktu. Mrok gęstniał, słońce powoli zachodziło za chmurami, a las szykował się do ataku. Za chwilę konary zrzucą jeźdźca z siodła, za chwilę chwytne gałęzie oplotą jego ciało, za chwilę obcy przybysz odda drzewom swą siłę. I nagle człowiek w płaszczu ocknął się. Uniósł się w strzemionach i zrzucił z głowy kaptur.
- Ejże - rzekł mocnym, spokojnym głosem - a cóż to za zwyczaje?
Wyciągnął zza pasa różdżkę z połyskującym okiem nefrytu i rozejrzał się wokół.
- Naprawdę masz ochotę spróbować? - Jeździec nie wyglądał na zaniepokojonego, a tylko zmartwionego.
Las ucichł, lecz zaraz potem gniewnie zaszemrał. Ale drzewa się cofnęły. Las nie lubił walki i bał się jej. A zwłaszcza bał się czarodziei. Tych dziwnych ludzi, co jednym słowem potrafią zapalić drzewo, którzy potrafią znikać kiedy chcą i pojawiać się w wielu miejscach naraz. Las nie chciał mierzyć swych sił z czarodziejem. Umilkł i udawał, że nic się nie stało. Przybysz schował różdżkę za pas i poklepał po szyi konia.
- Co za czasy - mruknął. - Nawet nie można spokojnie pospać.
Przeciągnął się i napił wody z bukłaka, a potem rozejrzał wokół. Nie okazywał tego, ale był naprawdę zaniepokojony. Drzewa nie ożywały z byle powodu, a nawet jeśli, to zwykle z radością chłonęły światło słońca i łapczywie piły wilgoć ziemi. Nie miały ochoty kogokolwiek krzywdzić i nie miały w tym również żadnego celu. Jeśli ten właśnie las zachowywał się inaczej, oznaczało to, że ożywiła go wroga, nienawistna siła. Czasem siła taka tkwiła po prostu gdzieś głęboko w ziemi i pojawiała się z nieznanych przyczyn, czasem jednak przybywała wyzwolona czyjąś złą myślą, a niekiedy specjalnie wyzwolona czyjąś złą mocą.
- No to jesteśmy prawie na miejscu - powiedział czarodziej, nie wiadomo, czy do siebie samego, czy do swojego wierzchowca.
Stare olchy i buki ustępowały miejsca młodym, jasnym brzozom. Przez gęstwinę prześwitywały już polany pełne paproci. Las się kończył. Po chwili jeździec zobaczył drewnianą chatę z dachem krytym mchem.
- Jest tu kto?! - zawołał, a potem, nie słysząc odpowiedzi, westchnął i zeskoczył z siodła.
W tej samej chwili z chaty wyszedł czarnobrody mężczyzna o nagich, sękatych ramionach. W dłoni trzymał siekierę.
- Czego tu? - zapytał, mierząc przybysza wrogim spojrzeniem.
- Ładnie witasz gości - rzekł czarodziej. - Daleko jeszcze do Spaleńca?
- Niedaleko - odparł mężczyzna i nieco opuścił siekierę. - A wy czego tam szukacie, panie? - Ostatnie słowo wymówił po ledwo dostrzegalnej chwili.
- Człowieka, który zwie się Bogost.
Mężczyzna milczał długą chwilę.
- To wy jesteście tym magiem - powiedział w końcu - po którego posłali. Ale spóźniliście się, panie. Nie ma już Spaleńca.
- Co to znaczy? - Przybysz zmarszczył siwe, krzaczaste brwi, co nadało jego spokojnej twarzy nieoczekiwanie groźny wygląd.
Czarnobrody chciał wzruszyć ramionami, ale zrezygnował i jakby skurczył się w sobie.
- Zostały tylko trupy - objaśnił - jeśli ich wilki jeszcze nie rozwlekły. Wszyscy zginęli.
Czarodziej przygryzł wargi.
- Kto ich zabił?
- A bo to wiadomo. - Czarnobrody pozbył się lęku i zaśmiał złośliwie. - Jesteście czarodziejem, obaczcie sami.
Mag włożył nogę w strzemię i koń spojrzał na niego z wyrzutem, bo spodziewał się choć chwili odpoczynku.
- Ano zobaczę - powiedział czarodziej. - Nikt nie ocalał, mówisz?
Czarnobrody splunął przez ramię.
- To była przeklęta osada - rzekł. - Nigdy się tu ludziom nie wiodło. Powiem wam coś, panie. Zapomnijcie o Spaleńcu i wracajcie, skąd przybyliście. Nic tu po was.
- A to się dopiero okaże. - Czarodziej pokiwał głową.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


~Ruth

Użytkownik niezarejestrowany
    Ruth
Ocena:
0
Great work!
My homepage | Cool site
02-04-2006 05:21
~David

Użytkownik niezarejestrowany
    David
Ocena:
0
02-04-2006 05:21
~Tina

Użytkownik niezarejestrowany
    Tina
Ocena:
0
Thank you!
http://gtwlqcwb.com/imuo/rnav.html | http://tyeqbopm.com/afsy/rfgk.html
02-04-2006 05:21
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
fagdasafsbvagfbs
05-05-2006 10:55

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.