Agent JFK. Przemytnik - Miroslav Žamboch, Jiří W. Prochazka

Ręka, noga, mózg na ścianie, czyli „Niezniszczalni” po czesku

Autor: FraterMordimer

Agent JFK. Przemytnik - Miroslav Žamboch, Jiří W. Prochazka
Niedawno w moje ręce wpadła książka pt. Agent JFK: Przemytnik autorstwa Miroslava Žambocha i Jiřía Walkera Prochazki. Powieści Žambocha są w naszym kraju darzone raczej pochlebnymi uczuciami przez wielu czytelników (w tym również mnie), więc zabrałem się do lektury bez większych obaw, ale i bez większych oczekiwań. Znając sporą cześć twórczości czeskiego autora, byłem nastawiony przede wszystkim na wartką akcję. I muszę przyznać, że się nie zawiodłem. Książka, pomimo raczej mikrych rozmiarów, wręcz zalewa czytelnika wartką, niczym nieskrępowaną akcją.

Fabuła utworu kręci się wokół Johna Francisa Kovářa, byłego członka formacji likwidującej skutki katastrof przemysłowych. Zostaje on przypadkiem przeniesiony do alternatywnej rzeczywistości, gdzie m.in. Czesi nie poddali granicy wojskom Hitlera i ignorując rozkazy swego dowództwa, dokonali ataku na wojska niemieckie. Powszechna w tym świecie jest też magia, o czym bohater boleśnie się przekonuje, lądując w łapach tajnej policji i jej magicznych inkwizytorów. Po ucieczce z katowni zupełnie przypadkowo rozpoczyna współpracę z przemytnikami uodparniającego na magię alkoholu.

Moim zdaniem fabuła do odkrywczych nie należy, jest naiwna i nielogiczna. Kovář często dostaje poufne informacje od ludzi, których spotyka pierwszy raz, tylko dlatego, że wygląda na twardego chłopa. Często też popełnia wręcz niewytłumaczalne gafy, wpędzając siebie i swych towarzyszy w kłopoty, z których to ratuje go nagły atak sprytu. Dużym minusem są też papierowe i stereotypowo potraktowane postaci. Mamy Murzyna z wielkim karabinem, kilka seksownych panienek, głównego bohatera, który zdaje się nieśmiertelny, itp. Relacje między postaciami są sprowadzone do absolutnego minimum.

Jednak pomimo tych ewidentnych wpadek, nielogiczności czy bzdur, książkę czytało mi się znakomicie. Na 206 stronach akcja wręcz kipi. Strzelaniny, pościgi, brawurowe ucieczki, czy bieganie po wagonach pociągów to sedno Przemytnika. Žamboch i Prochazka nie stworzyli arcydzieła fabularnego, nadrabiają to jednak humorem i akcją na najwyższych obrotach. Całość przypomina nieco film Niezniszczalni, gdzie twórcy puszczają cały czas oko do odbiorcy. Nadaje to książce, lekkiego, pastiszowego klimatu. Styl powieści jest poprawny, ani zbytnio złożony, ani też prostacki. Nieskomplikowana budowa zdań sprawia, że książkę czyta się naprawdę szybko.

Świat, w którym dzieje się akcja powieści, jest przedstawiony poprawnie. Autorzy interesująco pokazali różnice między naszym światem a tym alternatywnym, co widać w opisach samochodów, ubioru czy nawet gazet. W ciekawy sposób została przedstawiona magia, przypominająca bardziej ekstremalną formę hipnozy, aniżeli typowe czary rodem z powieści fantasy. Pewien problem może sprawiać wychwycenie typowo czeskich niuansów, takich jak nazwy gazet, partii, czy cechy określonych regionów Czech, jednak nie jest to duża wada.

Podsumowując, książce do arcydzieła daleko. Świadczą o tym: prosta jak konstrukcja cepa i czasami nielogiczna fabuła, schematyczne postaci oraz skupienie na akcji. Dlatego książkę odradzam ludziom, którzy w lekturze szukają wielowątkowej intrygi, budowania napięcia, czy też skomplikowanych relacji między postaciami. Z kolei wszystkim fanom wartkiej akcji, emocjonujących pościgów i klimatu rodem z filmów sensacyjnych, tak jak i tym, którzy szukają prostego i wciągającego czytadła, mogę polecić Przemytnika z pełną odpowiedzialnością. I na koniec uwaga! Wciąga jak odkurzacz!