Przekrój horroru Autor:
Mateusz 'Moteuchi' Dąbrowski
Jeśli lubisz horror – przeczytaj
11 cięć. Jeżeli chcesz dopiero poznać różne twarze tego gatunku – przeczytaj
11 cięć. Jeżeli nie znosisz literatury grozy – przeczytaj
11 cięć. Brzmi jak panegiryk? I dobrze. Przeczytaj
11 cięć. Ta antologia jest bowiem jedną z najlepszych, jakie ostatnio pojawiły się na naszym "koszmarnym" rynku.
Jedenaście świetnych nazwisk, jedenaście zróżnicowanych opowiadań, jedenaście cięć tworzących przekrój horroru. W antologii nie brakuje zarówno krótszych (osiem stron Mastertona, dziesięć Guya N. Smitha), jak i dłuższych tekstów (prawie stustronicowa nowela Orbitowskiego). Znaleźć w niej można niby-straszące opowiastki o moralności,
oldschoolowe makabreski oraz surrealistyczne wycieczki po krainach jak ze snu. Również menażeria Złego jest pokaźna. Wobec takiej ilości odmiennych motywów i form warto przyjrzeć się poszczególnym tekstom.
Pierwsze cięcie wykonał Graham Masterton. I źle się stało, gdyż
Sponiewierana jest najsłabszym tekstem antologii i psuje pierwsze wrażenie. Jedna z największych legend horroru stworzyła opowieść sprawiającą wrażenie
shorta napisanego na konkurs mający uświadomić problem przemocy domowej – na siłę przerobionego na niby-horror, by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Szkoda, ponieważ to nazwisko na okładce zapowiadało dobrą makabreskę.
Lekki niesmak szybko zaciera Paweł Paliński, autor znany już z
Czterech pór mroku. Również i tutaj daje się zauważyć moralny akcent w opowiadaniu, jednak historia jest znacznie bardziej rozbudowana oraz lepiej okraszona klimatem i umiejętnie wykorzystanym suspensem niż
Sponiewierana. I choć początek może nieco męczyć, to gęste emocjonalnie i mocne psychologicznie
Marzenie zapada w pamięć i z pewnością warte jest przeczytania.
Trzecim tekstem antologii są
Futerka F. Paula Wilsona, stanowiące przykład pełnowymiarowego i
oldschoolowego horroru nasyconego krwią, makabrą oraz znanymi i zręcznie wykorzystanymi schematami. Krótko mówiąc – świetne opowiadanie!
Kolejnym nazwiskiem w tym polsko-zagranicznym przeplatańcu jest Jakub Małecki ze swoją
Radością Hetmana. Opowiadaniem nie tyle będącym horrorem, co raczej opowieścią niesamowitą, do samych trzewi przesiąkniętą surrealizmem. Zawieszoną pomiędzy
Sklepami cynamonowymi Schulza a
Przygodami Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carolla efemeryczną trepanacją czaszki i jednocześnie oryginalnym studium starości. Historia niezwykła, magiczna, choć trochę niepasująca do antologii.
Piąte cięcie wykonał Mort Castle, znany między innymi z powieści
Obcy i zbioru
Księżyc na wodzie oraz wydanej pod jego redakcją biblii horroropisarstwa –
Writing Horror (Repliko, wydaj to u nas!). Jego
Doktor, dziecko i duchy jeziora to chyba najlepszy tekst w antologii: sentymentalny, spokojny, pełen tej niezwykłej magii, z którą można było obcować w pierwszej części
Wieków Światła Iana R. MacLeoda. Jest to po prostu głęboka opowieść o rodzinnych więzach między ojcem a synem. Opowieść o życiu. Niesamowita, piękna, niepokojąca.
Następnym tekstem jest
Wybór Lucy Jacka M. Rostockiego – najdziwniejsze opowiadanie w
11 cięciach. Ciężkie do sklasyfikowania i nierówne, zarazem jednak wciągające i intrygujące. Dobre.
I znów powrót do moralizującego zacięcia, a zarazem poruszenie klasycznego amerykańskiego motywu – magii Halloween. Scott Nicholson, debiutujący na polskim rynku opowiadaniem
Powiedz im, że kochasz, niezwykle sprawnym piórem opowiedział historię pełną patologii, okrucieństwa i grozy. Boleśnie trafny mimo (a może właśnie dzięki) swej przewrotności morał, wyprowadzony z kunsztownie wycyzelowanego suspensu i atmosfery niepokoju dopełnia całości, którą pisarz z pewnością zdobędzie sobie grupę fanów czekających na jego następne teksty. Kolejne świetne opowiadanie w antologii.
Ósmym nożem jest dobrze znany na rodzimym rynku Robert Cichowlas, który zaserwował czytelnikowi przyjemną wariację na temat motywu zombie, tworząc z
Głodu coś pomiędzy
Resident Evil, a
28 dni później (choć na znacznie mniejszą skalę). Tekst nie zachwyca, ale i nie rozczarowuje – utrzymuje wysoki poziom całej antologii.
Drugi z najkrótszych tekstów, drugie z największych nazwisk, druga z największych porażek zbioru.
Diabeł z Mrocznego Lasu Guya N. Smitha świetnie nadaje się na historyjkę do opowiedzenia przy ognisku wśród znajomych. I nic więcej.
Dziesiątym, bardzo dziwnym cięciem jest
Amerykański horror Łukasza Orbitowskiego. Długo, bardzo długo czytelnik karmiony jest obrazami z życia polonijnej społeczności (ciekawe, ile w tym tekście znajduje się elementów autobiograficznych?) – nieco nużącymi, zdecydowanie pesymistycznymi, które jednak objęte są powoli, ale konsekwentnie rosnącą tajemnicą i suspensem. I gdy ten ostatni zaczyna być wreszcie rozsupływany, zaś odpowiedzi zdają się pojawiać, tekst zachwyca. Końcówka jednak, narkotykowa delirka à la
Lęk i odraza w Las Vegas Thompsona, tworzy rysę na zbudowanym wcześniej niesamowitym klimacie. Całościowo nowela jest dobra, interesująca i... niepokojąca.
Ostatnim tekstem jest
Dyniogłowy Johna Eversona – krótkim, zakręconym, pikantnym, a momentami nieco obrzydliwym. Opowiadanie może nie nadzwyczajne, ale reprezentatywne i dzięki swej krótkości – dobre.
11 cięć, choć nie składa się wyłącznie z doskonałych tekstów, jest antologią na bardzo wysokim poziomie. Gdy doda się do tego niezwykłe zróżnicowanie tekstów i możliwość poznania kilku nowych nazwisk – werdykt pozostaje tylko jeden. Przeczytaj
11 cięć. I spiesz się, bowiem plotki mówią, iż autorzy już piszą teksty do kolejnego "koszmarnego" zbioru Repliki.