MiniCon Wiosna 2014

Mini spotkanie z fantastyką po raz czwarty

Autor: Tomasz 'Radnon' Cybulski

MiniCon Wiosna 2014

W sobotę 12 kwietnia w Młodzieżowym Domu Kultury w Płocku Fundacja Młody Płock po raz czwarty zorganizowała MiniCon - cykliczną, pierwotnie odbywającą się co kwartał, a obecnie co pół roku, kameralną imprezę skierowaną do fanów szeroko rozumianej fantastyki, a także osób, które dopiero zaczynają się interesować tą częścią popkultury. Tradycyjnie już impreza oferowała dla gości różnorodne atrakcje, a wstęp był wolny.

Zachęcony bardzo dobrymi wrażeniami z dwóch poprzednich odsłon konwentu, postanowiłem i tym razem pojawić się na niej z zamiarem przyjemnego spędzenia wolnego czasu. Byłem też ciekaw czy zapoczątkowany rok wcześniej trend rozwoju zostanie utrzymany. Głównie w kontekście tego aspektu została przygotowana poniższa relacja.

Organizacja i reklama

Strona organizacyjna konwentu już od drugiej jego odsłony zasługiwała na duże pochwały i na szczęście trzeba przyznać, że wciąż utrzymuje się wysoki poziom. Organizatorzy podchodzili do swoich obowiązków w sposób bardzo profesjonalny, a każdy z uczestników imprezy mógł liczyć na pomoc i przyjazną atmosferę. Bez zgrzytów przebiegał również proces wydawania akredytacji, a kolejne punkty programu odbywały się zasadniczo zgodnie z zaplanowanym harmonogramem (opóźnienia nie przekraczały kilku minut).

Tym razem organizatorzy podjęli również decyzję o takim ułożeniu poszczególnych punktów programu, aby najbardziej interesujące tematy nie nachodziły na siebie. Zgodnie z założeniami pozwoliło to uniknąć sytuacji mających miejsce na poprzednich edycjach, kiedy to na często bardzo interesujące prelekcje potrafiły przyjść dwie-trzy osoby, bo akurat w pokoju obok odbywał się konkurencyjny wykład. Trudno jednoznacznie ocenić takie rozwiązanie, bo z jednej strony spełniło swoje zadanie i sprawiło, że nie było raczej pustych widowni. Z drugiej jednak generowało sytuację, kiedy to przykładowo osoba niezainteresowana spotkaniem z twórcami filmu Drużyna, jedyne co miała do wyboru to Games Room. Mimo to uważam jednak, że zważywszy na wciąż bardzo kameralny charakter MiniConu takie działania mają sens.

Jeżeli miałbym wskazywać elementy organizacyjne, które nie do końca wyszły, to na pierwszym miejscu wymieniłbym zbytni "optymizm czasowy”. Rozpoczęcie konwentu zostało zaplanowane na godzinę 9.00, jednak organizatorzy uznali, że o tej porze najpewniej nie pojawi się żaden uczestnik i dlatego pozwolili sobie na pewne opóźnienie przy przygotowywaniu pomieszczeń. Osoby, które miały pomóc w obsłudze również pojawiły się dopiero po jakimś czasie. W efekcie na samym początku imprezy widać było pewną chaotyczność i braki kadrowe. Sytuację udało się dość szybko opanować, ale na przyszłość dobrze byłoby albo zacząć przygotowania trochę wcześniej, albo opóźnić rozpoczęcie o te pół godziny lub godzinę tak, by w chwili otwarcia drzwi wszystko było już gotowe.

Bardzo pozytywnie należy natomiast ocenić promocję imprezy. W swojej poprzedniej relacji wskazywałem na brak reklamy w mediach lokalnych, szwankującą stronę internetową oraz przygotowywanie materiałów promocyjnych na ostatnią chwilę. Na szczęście wyciągnięto z tego odpowiednie wnioski i tym razem udało się nie tylko uruchomić zupełnie nową stronę internetową (dość prostą, ale funkcjonalną i estetyczną), ale także zdobyć patronaty medialne najważniejszych miejskich gazet i serwisów. Tradycyjnie zorganizowany został również konkurs na Facebooku.

Stronę organizacyjną należy więc ocenić bardzo pozytywnie, a większość mankamentów z poprzednich edycji udało się wyeliminować. Pewne usterki wciąż się pojawiają, ale bardzo miło widzieć, że za każdym razem jest ich coraz mniej.

Prelekcje i pozostałe atrakcje

Patrząc na spis wydarzeń zaplanowanych w ramach wiosennego MiniConu można zauważyć trzy zasadnicze tendencje, dotyczące liczby oraz rodzajów atrakcji, które zostały przygotowane przez Młody Płock. Pierwsza z nich wynika ze wspomnianego wyżej sposobu ułożenia programu, który sprawił, że odwiedzający odnosił wrażenie, że punktów programu jest mniej niż wcześniej, chociaż porównanie informatorów z tej i poprzedniej imprezy pokazuje, że ilościowej różnicy nie ma. Na szczęście nie zdarzały się przypadki kompletnej pustki, kiedy nie było gdzie iść i co robić.

Druga tendencja to pewne odejście od typowych prelekcji na rzecz bardziej interaktywnych form aktywności. W związku z tym można było wziąć udział w turnieju walki bronią piankową, przymierzyć historyczne stroje czy zagrać w okolicznościowego larpa. Dla wielu osób jest to na pewno znacznie atrakcyjniejsze niż typowe wykłady czy nawet dyskusje. I rzeczywiście, te punkty programu przyciągnęły naprawdę sporą publikę. Osobiście mam jednak nadzieję, że ten trend nie będzie postępował dalej i na MiniConie mimo wszystko znajdzie się miejsce na bardziej tradycyjne punkty programu, zwłaszcza że wcześniejsze odsłony pokazały, że można to zrobić w sposób naprawdę interesujący.

Ostatnią tendencją, którą zauważyłem, było dość wyraźnie skoncentrowanie się na mandze oraz odtwórstwie historycznym kosztem innych podgatunków szeroko rozumianej fantastyki. Same w sobie były one bardzo interesujące i przygotowane na wysokim poziomie przez ludzi znających się na swojej pracy, ale zabrakło trochę różnorodności. Od organizatorów dowiedziałem się, że wynika to przede wszystkim z możliwości kadrowych (odpowiedzialna za całość konwentu Aleksandra Nowakowska powiedziała mi, że bardzo trudno jest znaleźć osoby, które chciałyby coś powiedzieć na przykład o papierowych grach fabularnych) oraz finansowych (zorganizowanie spotkań z pisarzami pociąga za sobą koszty, które przekraczają niewielki budżet kameralnej imprezy). Mam jednak nadzieję, że te problemy uda się przezwyciężyć i podczas kolejnej odsłony oferta będzie przynajmniej tak samo różnorodna jak jesienią zeszłego roku.

Na osobny akapit zasługuje Games Room, który prezentował się wyjątkowo okazale. Liczba dostępnych gier planszowych i karcianych robiła naprawdę duże wrażenie, a co więcej można wśród nich było znaleźć tak najgłośniejsze tytuły polskich i zagranicznych wydawców, jak i nieco mniej znane pozycje. Do tego bardzo sympatyczna i pomocna obsługa, która zawsze była gotowa do wyjaśniania i tłumaczenia zasad. Sam się skusiłem na kilka rozgrywek, chociaż w duszy jestem erpegowcem i z grami planszowymi styczność mam minimalną. Krótko mówiąc, za przygotowanie tej części imprezy należą się organizatorom brawa i szczere gratulacje.

Z innych atrakcji warto wspomnieć o grze konwentowej, która w zamian za wypełnienie ankiety i udział w różnych punktach programu, pozwalała na zdobycie całkiem atrakcyjnych nagród ufundowanych przez sponsorów. Z tego co widziałem, działało to na uczestników bardzo mobilizująco i zachęcająco. Kolejny plus.

Kilka słów na koniec

Patrząc całościowo na pierwszy w 2014 roku MiniCon, muszę przyznać, że była to impreza bardzo udana i w żadnym momencie nie żałowałem wybrania się na nią. Czwarta edycja pokazała, że organizatorzy wypracowali sobie pewną formułę, którą konsekwentnie realizują i rozwijają. Jest ona doceniana nie tylko przez odwiedzających (przez cały dzień przewinęło się 120 osób, co stanowi rekord frekwencyjny), ale także sponsorów, którzy coraz chętniej pojawiają się na MiniConie. Plany na przyszłość także są dość ambitne i zakulisowo można usłyszeć o przeniesieniu imprezy do większego budynku, w którym łatwiej byłoby pomieścić rosnącą liczbę zwiedzających. Pojawił się także pomysł uzyskania miejskiej dotacji, która pozwoliłaby na zorganizowanie bardziej kosztownych punktów programów, takich jak spotkania autorskie.

Krótko mówiąc konwent radzi sobie coraz lepiej i mogę powiedzieć, że nawet jeśli wcześniej miałem pewne wątpliwości, to dzisiaj mogę już z czystym sumieniem powiedzieć, że Płock doczekał się nowego, ważnego punktu na swojej mapie wydarzeń kulturalnych.