» Artykuły » 1. wrażenie » Uncharted 4 – wrażenia z beta-testów

Uncharted 4 – wrażenia z beta-testów


wersja do druku

Bohaterowie i złoczyńcy

Redakcja: Jan 'gower' Popieluch

Uncharted 4 – wrażenia z beta-testów
Są gry, które kupuje się z myślą głównie o rozgrywce wieloosobowej. Są też takie, w których multiplayer jest deserem po głównym daniu w postaci kampanii dla jednego gracza. Do tej drugiej kategorii należy seria Uncharted.

Drake i paczka w dżungli i w mieście

Chociaż gdy myślimy o Drake'u, w pierwszej kolejności do głowy przychodzą jego widowiskowe przygody w trybie dla jednego gracza, nie znaczy to bynajmniej, że tryb sieciowy traktowany jest w Uncharted po macoszemu lub że jest niewarty uwagi. Multiplayer w serii obecny jest od drugiej części, niestety tylko na PlayStation 3, ponieważ twórcy nie zdecydowali się na przeniesienie go na obecną generację przy okazji remastera w postaci Kolekcji Nathana Drake'a. Do czasu premiery pełnej wersji Uncharted 4 posiadacze PS4 musieli zadowolić się testami wersji beta odbywającymi się w dniach 4–13 grudnia, do których dostęp gwarantowało posiadanie Kolekcji.

Grę można było testować na dwóch mapach w trybie team deathmatch. Obszary te nie były zbyt rozległe, ale dzięki temu żaden z dziesięciu obecnych na nich graczy nigdy nie znajdował się daleko od akcji. Jedna z map przedstawiała ruiny w dżungli, druga – słoneczne miasteczko na Madagaskarze. Obie najeżone były osłonami, co jest istotnym elementem rozgrywki sieciowej w Uncharted 4, ponieważ próby biegania bez ładu i składu szybko kończą się śmiercią. Nie oznacza to jednak, że rozgrywka ogranicza się do chowania się za osłonami i rzucania granatami. Konstrukcja lokacji umożliwia flankowanie przeciwników, dzięki czemu w żadnym miejscu nie można czuć się do końca bezpiecznie, co wymusza ciągły ruch i nadaje dynamiki.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Pomoc z tego i nie z tego świata

W trakcie potyczki zbiera się pieniądze, które można spożytkować na różne pomagające w grze sposoby. Przyzwanie pomocnika sterowanego przez sztuczną inteligencję może dać chwilową przewagę, podobnie jak zakupienie ciężkiej broni z ograniczoną amunicją. Ciekawostką są znane z serii artefakty takie jak El Dorado lub Kamień Cintamani, wspomagające przez chwilę swoimi mistycznymi właściwościami. Brzmi to jak coś, co mogłoby zepsuć rozgrywkę (w końcu przedmioty te mają ogromną moc), ale na szczęście ich pomoc nie wpływa negatywnie na balans. Zapewniają oczywiście krótkotrwałą wyższość, ale nie na tyle, by ich użycie gwarantowało wygraną. Zresztą są dostępne dla każdego gracza, a ich użycie ograniczone jest jedynie ilością gotówki, jaką aktualnie ma się do dyspozycji.

Wyposażenie trzeba wybrać przed rozpoczęciem meczu i system ten jest dobrze przemyślany. Gracz ma do dyspozycji 25 punktów, które może wydać na broń, przedmioty do kupienia w trakcie rozgrywki i pasywne ulepszenia. Dzięki temu nie ma możliwości, aby ktoś na polu bitwy miał dostęp do wszystkich najpotężniejszych rzeczy, bo zwyczajnie nie wystarczy na to punktów.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Początki zabawy mogą być trudne, ponieważ kolejne elementy ekwipunku są odblokowywane wraz z awansem na kolejne poziomy. W becie limitem był ósmy poziom i dotarcie do niego nie zajmowało dużo czasu. Różnica w komforcie zabawy między pierwszym a ósmym poziomem była jednak wyczuwalna. W pełnej wersji twórcy będą musieli zadbać o dobre działanie systemu doboru graczy zbliżonych poziomem.

Starzy znajomi i nadzieja na przyszłość

W trybie wieloosobowym Uncharted 4 można wcielić się w postacie znane z całej serii. Można je też ubrać w gotowe elementy wedle uznania. Katherine Marlowe z Uncharted 3 biegająca w kapeluszu Tenzina z Uncharted 2? Żaden problem. Oczywiście elementy ubioru oraz skórki postaci należy najpierw odblokować. Widać tu spory potencjał dla mikrotransakcji. Pozostaje mieć nadzieję, że nie będą one nadużywane i wszystko będzie można odblokować również za środki obecne w grze.

Wersja testowa miała problemy techniczne z szukaniem towarzyszy zabawy, ale to zrozumiałe w becie. Najważniejsze, że gdy już mecz wystartował, grało się doskonale. Inteligentnie zaprojektowane mapy i sensowny system kupowania pomocy w trakcie starcia sprawiają, że trudno było oderwać się od ekranu. Niestety do przetestowania był tylko jeden tryb i dwie mapy, ale zaostrzyło to apetyt na zobaczenie pozostałych przysmaków szykowanych przez Naughty Dog.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Uncharted: Zaginione dziedzictwo
Kto z babą wojuje, pewno pożałuje
- recenzja
Uncharted 4: Kres złodzieja
Dorosłe życie dużego dziecka
- recenzja
Graliśmy w Uncharted: Utracone dziedzictwo
Kobiety na krańcu świata
The Last of Us Part II
Najbrutalniejsza gra generacji
- recenzja
Uncharted: Kolekcja Nathana Drake'a
Odgrzewane skarby
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.