This War of Mine

Gra o ciągłym przegrywaniu

Autor: Joanna 'Taun_We' Kamińska

This War of Mine
Obecne konflikty militarne przestały być lokalnymi wojnami za "siedmioma górami, za siedmioma lasami". Wszechobecni reporterzy dostarczają materiał niemalże 24 godziny na dobę. Jednakże w ferworze relacjonowania działań zbrojnych zazwyczaj zapomina się o cywilach, głównych ofiarach ambicji wszelkiej maści polityków, demagogów i zwyczajnych hochsztaplerów.

Polskie studio 11 bit w roku 2014 zaprezentowało miłośnikom elektronicznej rozrywki coś zupełnie innego od popularnych strzelanek; wojnę widzianą oczyma szarych ludzi. Początkowo This War of Mine dostępne było tylko dla posiadaczy komputerów osobistych, jednakże teraz szansę na przeżycie wojny otrzymali również posiadacze urządzeń PS4 oraz XBOX One. Razem z edycją podstawową użytkownicy konsol otrzymali dwie dodatkowe lokacje oraz możliwość stworzenia własnej historii oraz postaci.

Realistyczny symulator przetrwania w ekstremalnych, wojennych warunkach już od pierwszych minut stawia graczy przed permanentnym brakiem podstawowych surowców takich jak np. pożywienie, woda czy opał. Atmosfera zastraszenia i oblężenia tworzona jest nie tylko przez świadomość działań wojennych, ale również przez zwykłe bandyckie napady grup pragnących przechwycić i tak skromne zasoby, co sprawia, że każdą kolejną godzinę spędzimy na poszukiwaniu zapasów, ochronie zdrowia i próbach zbudowania choćby pozorów normalności. 

Największą zaletą This War of Mine są bohaterowie, dzięki którym tytuł wybija się spośród wielu innych produkcji. Próżno tutaj szukać herosów, komandosów, czy mężów ze stali. Żadne z nich nie wygłasza wiekopomnych frazesów, nie pragnie czynić dobra dla idei wpisanej w liniową fabułę. Nic z tego, protagoniści to zwykli ludzie pragnący tylko jednego: przetrwać kolejny dzień oraz następującą po nim noc w nadziei, że koszmar wkrótce się skończy, a potem wszystko wróci do normy. W tym celu należy zbierać zapasy oraz zasoby, których zawsze jest za mało, a i plecaki bohaterów mają bardzo ograniczoną pojemność.

Każdy znaleziony element ma swoje zastosowanie: narzędzia pomogą odgruzować niedostępne miejsca, opał zapewni minimum ciepła, a naczynia umożliwią przygotowanie najprostszego ciepłego posiłku. Przedmioty niby oczywiste i zupełnie pospolite, a mimo to każdy z nich jest na wagę złota. W trakcie zabawy należy wykazać się sporą intuicją oraz umiejętnością podjęcia właściwej decyzji w danym momencie: postawić na liczniejszą ekipę, umożliwiającą wykonanie większej liczby czynności, ale wymagającą mnóstwa zasobów do utrzymania, czy raczej działać w parze, wówczas łatwiej jest dysponować zapasami, ale znacznie trudniej jest je pozyskiwać. Wiele decyzji tylko z pozoru ma prozaiczny charakter, lecz pociąga za sobą dalekosiężne skutki: ot na przykład sprawa nocnej eskapady po zaopatrzenie.

Postacie dysponują unikatowymi umiejętnościami (wydajniejsze przyrządzanie potraw, większy udźwig, skradanie etc.), które okazują się wielce przydatne w walce o wspólne przetrwanie. Każdy z nich przeżywa chwile radości oraz momenty smutku, zdolny jest do czynów heroicznych, ale i słabnie w obliczu zmęczenia i choroby. Co ważne, zdrowiem i życiem podopiecznych nie wolno szastać, śmierć bohatera trwale eliminuje go z dalszej zabawy. A z bohaterami nie łatwo jest się rozstać. Autorzy bowiem wpadli na genialny w swej prostocie koncept: każdej osobie odpowiada fotografia twarzy, taka zwykła, czarno-biała, identyfikująca osobę. Efekt sprawia, iż Bruno, Marin, Borys i spółka to coś więcej, aniżeli animowane ikonki.

Wizualnie tytuł kojarzy się z absolutną klasyką, a mianowicie Falloutem. Ludkowie błąkający się po kolejnych lokacjach i nieodmiennie szarobure barwy nadają grze postapokaliptyczny charakter. Cieszą oko również animacje: bardzo realistyczne, przemawiające do wyobraźni gracza. Na pierwszym planie bohaterowie, silnie sfabularyzowani, zarówno w kontekście prywatnej przeszłości, jak i aspektu technicznej realizacji animacji. Na drugim ruiny lokacji, w tle komiksowy horyzont – całość tworzy urzekającą wręcz kompozycję. To wszystko w połączeniu ze świetną grą świateł oraz cieni buduje nastrój przygnębienia i tworzy niesamowity klimat.  Udźwiękowienie nie budzi już takiego entuzjazmu. Jest to raczej uzupełnienie siły obrazu, wplatające doń odgłosy natury oraz pojedyncze dźwięki.

Poziom trudności skalowany jest przez moment nadejścia zimy. Im szybciej nastąpią chłody, tym więcej wysiłku trzeba będzie włożyć w organizację schronienia i zapewnienie choćby minimum warunków umożliwiających egzystencję w niesprzyjających warunkach pogodowych. Również czas trwania każdej partii uzależniony jest od pewnego współczynnika, a mianowicie liczby dni pozostałych do podpisania rozejmu. Oba pomysły sprawdzają się znakomicie.

Ostatnim atutem jest syndrom ostatniej tury, chociaż w tym przypadku lepiej jest napisać ostatniej nocy. Silna więź z bohaterami oraz bezustanna walka z brakiem zapasów, niesprzyjającą pogodą, chorobami oraz rabusiami sprawiają, iż trudno tak po prostu odejść od konsoli. Każda kolejna doba tylko dokłada zmartwień tworząc spiralę zobowiązań, od których trudno tak po prostu jest się oderwać. Co prawda po kilku rozgrywkach wiadomo już jakie kroki należy powziąć celem osiągnięcia sukcesu, nie zmienia to jednak faktu, iż do zabawy wraca się równie chętnie jak przy pierwszym kontakcie z tytułem.

This War of Mine łącząc w sobie elementy znane z gier platformowych oraz sztuki survivalu, okazał się propozycją jak najbardziej na czasie, która oferuje wiele wrażeń: świetną fizykę, szalenie klimatyczną, zachwycają na każdym kroku oprawę oraz niespotykany w obecnie poziom identyfikacji z głównymi bohaterami. Poszczególne elementy czynią z gry spójną całość, do której wraca się bardzo chętnie nawet po pierwszych sukcesach i szczęśliwym dotrwaniu do zawieszenia broni. Zawsze można zmienić ustawienia gry i podjąć wyzwanie raz jeszcze. A potem ponownie i ponownie... To wojna gracza z samym sobą.

Plusy:

Minusy: