South Park: Kijek Prawdy

Uroki małego miasteczka

Autor: Łukasz 'Qrchac' Kowalski

South Park: Kijek Prawdy
Jest naprawdę niewiele seriali, które przez kilkanaście lat utrzymują popularność i z roku na rok przyciągają przed ekrany miliony widzów. Jeszcze mniej jest tak kontrowersyjnych i niepoprawnych politycznie jak South Park. Dlatego, jeśli na horyzoncie pojawia się gra przenosząca nas do tego małego, spokojnego miasteczka, nie można przejść obok niej obojętnie.

Powitanie nowego

Tym razem South Park zamieniło się w pole bitwy między dwiema nienawidzącymi się frakcjami: ludźmi i mrocznymi elfami. Odwieczni wrogowie walczą o kontrolę nad miasteczkiem i przede wszystkim o Kijek Prawdy – najpotężniejszy artefakt jaki kiedykolwiek istniał. Kto ma go w swoim posiadaniu, kontroluje rzeczywistość. Fabuła rozpoczyna się w momencie wprowadzenia się do miasteczka nowego dzieciaka. Jego przybycie zostało wcześniej przepowiedziane i ma on przechylić szalę zwycięstwa na jedną ze stron. Tak oto wyglądają LARPowe realia, jakie na nas czekają w grze. Łatwo się domyślić, że to nam przyjdzie wcielić się w nowo przybyłego i zmienić losy konfliktu.

Wszystko, co widzimy i co dzieje się dookoła nas, sprawia, że Kijek Prawdy wygląda, jak kolejny sezon serialu. Sezon, który koncentruje się na nas. Jest to jedno z najlepszych uczuć, jakie udało się stworzyć twórcom gier w ostatnich latach. Scenarzyści, podobnie jak w wersji telewizyjnej, przygotowali dla fanów pełnokrwisty, niepoprawny polityczne, obleśny i pełen absurdów kawał scenariusza. Nie jest on przesadnie długi, gdyż można go ukończyć w około 12 godzin – za to intensywny. Fani serialu znajdą wiele smaczków poukrywanych w miasteczku specjalnie dla nich. Sam spędziłem trochę czasu po prostu włócząc się po ulicach i myszkując po domach znanych postaci.

Fabuła ma kilka ciekawych zwrotów akcji i potrafi rozbawić. Każdy kolejny dzień przynosi nowe wyzwania i przeszkody, które są prawdziwym zaskoczeniem zarówno dla naszego protagonisty, jak i nas. Podobnie jest w przypadku zadań pobocznych. Nie ma ich zbyt wiele i nie zawsze są czasochłonne, ale same w sobie zapewniają wiele uśmiechu. W końcu czy nie warto odnaleźć Jezusa lub zapolować na zmutowaną bakterię? Nie zabrakło też oczyszczania piwnicy karcz.. to znaczy baru z (pijanych) szczurów. Każdy fan RPG znajdzie tutaj coś dla siebie.

To, że nie wcielamy się w żadną z głównych postaci, nie oznacza, że ich zabrakło. W trakcie naszej przygody spotykamy większość znanych i lubianych bywalców miasteczka. Serialowa banda, choć z drugiego rzędu, nadal stanowi koło zamachowe fabuły, zlecając nam nowe zadania oraz pomagając jako członkowie drużyny.

Oczywiście, jeśli ktoś nie trawi konwencji, jaką prezentuje pierwowzór, nie powinien zbliżać się do tej produkcji. Humor, szczególnie ten na poziomie Terrance’a i Phillipa, jest bardzo mocno eksploatowany. Pod względem zawartości jest to jedna z najbardziej obrzydliwych gier w jakie miałem przyjemność grać. I tak – "przyjemność" jest tutaj słowem kluczowym. Sytuacje na jakie natrafiamy wręcz ociekają fekaliami, wymiocinami, martwymi płodami, wulgaryzmami i rasizmem (kolejność przypadkowa). Są jednak tak przerysowane i absurdalne, że jedyne, co wywołują, to uśmiech na twarzy połączony z kręceniem z niedowierzania głową.

Bojownik o wol... o pok... no ten, co bije

Choć warstwa fabularna stanowi najważniejszą część Kijka Prawdy, nie można zapominać o rozgrywce. Ta ma swoje wzloty i upadki, ale na szczęście tych pierwszych jest dużo więcej. Przez większość gry będziemy przemieszczać się z jednego końca miasteczka na drugi w pogoni za kolejnymi punktami doświadczenia i choć mamy do dyspozycji punkty szybkiej podróży, korzystamy z nich raczej rzadko. Włóczenie się po South Parku daje naprawdę wiele rozrywki, a biorąc pod uwagę, że część obszarów będziemy w stanie odwiedzić dopiero po odblokowaniu nowych umiejętności, tym bardziej warto myszkować w ich poszukiwaniu.

Podczas naszych wędrówek przez cały czas będzie towarzyszyć nam jeden członek drużyny. W zależności od frakcji, jaką wybierzemy, oraz postępu fabuły, będziemy mogli podróżować z jednym z głównych bohaterów: Buttersem, Kennym, Stanem, Jimmym, Cartmanem lub Kylem. Warto wypróbować umiejętności wszystkich z nich i dopasować do klasy postaci jaką wybraliśmy. Od czasu do czasu ich zdolności okazują się nieocenione w trakcie walki, a walczyć będziemy często i gęsto.

Mechanika bitew jest bardzo prosta i łatwa do opanowania. To typowa rozgrywka turowa, w której z koła umiejętności kolejno wybieramy działania naszej drużyny, a moc naszych ataków i bloków zależy od skuteczności podczas QTE. Poza paroma walkami z bossami nie stanowią one praktycznie żadnego wyzwania i jest to ich największa wada. Można też lekko przyczepić się do balansu klas, gdyż gra magiem jest całkowicie pozbawiona wyzwań, część starć można zakończyć w pierwszej turze, zanim oponenci zdążą wyprowadzić atak. Zachęcam więc do zabawy na najwyższym poziomie trudności.

Czasami jesteśmy w stanie wygrać starcie zanim jeszcze do niego dojdzie. Świat, po którym się poruszamy, nie jest wykonany z najtwardszych materiałów, dzięki czemu możemy zdemolować całkiem sporo rzeczy. To znowu od czasu do czasu umożliwia użycie otoczenia do eliminacji nieprzyjaciół. A jeśli nie mamy takiej możliwości, nasza broń dystansowa pozwala ogłuszyć przeciwników przed walką i zyskać przynajmniej rundę przewagi.

Potęga fejsa

W tym miejscu warto wspomnieć o atakach specjalnych oraz możliwości przyzywania na pole bitwy stronników. Osoba wymyślająca indywidualne moce każdego z bohaterów powinna dostać premię, gdyż są świetne. Możliwość zobaczenie jak Butters zamienia się w  Dr Chaosa, czy Jimmego (barda) grającego nutę potrafiącą ‘rozluźnić’ każdego jest bezcenne. Do tego niektóre postacie z jakimi się zaprzyjaźniamy pozwalają nam przyzwać się na pole bitwy i pomagają nam wykonując dewastujący, praktycznie kończący walkę atak. Widok Jezusa zstępującego z nieba i siejącego spustoszenie swoimi M16 jest zaiste cudowny.

Na tym jednak nie koniec możliwości, jakie daje nam zawieranie nowych znajomości. Dodawanie przyjaciół na fejsie zostało zgrabnie połączone z mechaniką – zarówno awansowania postaci, jak i zadań. Duża liczba znajomych dodaje punkty, które możemy wydać na dodatkowe umiejętności, a część informacji odnośnie zadań zamieszczana jest na naszej tablicy. W ten sposób internet przysługuje się w walce odwiecznych wrogów. Oprócz tego zdobywamy klasyczne punkty doświadczenia, odblokowujące kolejne poziomy, a co za tym idzie – umiejętności. Niestety, nie ma tutaj zbyt wielu ścieżek rozwoju i możliwości odblokowywania nowych zdolności.

Częściowo rekompensuje to szeroki wachlarz ekwipunku oraz dostępność jego modyfikacji. Zaczynając od strojów, przez broń, na dodatkach dających różnego rodzaju bonusy kończąc. To właśnie wyposażenie decyduje o tym, jak potężny jest nasz bohater. Na szczęście każda klasa może korzystać z wszystkich rodzajów broni i pancerzy. Równie dobrze możemy grać magiem posługującym się dwuręcznym mieczem, jak i łotrem z magiczną różdżką zakutym w rycerską zbroję. Wszystko zależy od tego, co uda nam się kupić, złupić i znaleźć. Warto też zwrócić uwagę na inne rzeczy, które zbieramy, jest ich naprawdę wiele i wywołały u mnie niejeden uśmiech.

Brzydkie jest piękne

Kolejnym aspektem, który wywołuje dysonans jest grafika. Wszystko, co widzimy, jest płaskie, brzydkie i zupełnie nie pasujące do tego, co zazwyczaj prezentują nam nowe tytuły, szczególnie te wysoko budżetowe. Jest to oczywiście celowy zabieg, który idealnie odzwierciedla to, co znamy z serialu – gra jest przez to, w dość przewrotny sposób, piękna. Jeśli dodamy do tego kartonowe animacje, to pod względem wizualnym otrzymujemy mokry sen fana serii.

Nie inaczej prezentuje się udźwiękowienie. Jest to prawdziwy miód na uszy każdego, kto śledzi losy niesfornych dzieciaków z South Parku. W trakcie eksploracji do naszych uszu docierają znajome dźwięki, jeszcze bardziej urealniając wszystkie odczucia. Na wysokości zadania stanęli również aktorzy podkładający głosy mieszkańcom miasteczka. Każdy z nich brzmi dokładnie tak jak powinien, stawiając kropkę nad ‘i’ w kwestii idealnego odwzorowania kreskówki.

Oczywiście nie obeszło się bez małych wpadek i kilku mniejszych lub większych bugów. Na szczęście poza pojawiającym się od czasu do czasu spadkiem fpsów i lekkim przycinaniem się gry przy przechodzeniu z lokacji do lokacji, nie znalazłem żadnych usterek, które przeszkadzałyby w grze. Jedynym lekko irytującym fragmentem były komentarze mające zmotywować nas do szybszego podejmowania decyzji podczas walk. Pojawiają się zbyt szybko i powtarzają za często, przez co naprawdę potrafią zajść za skórę. Ich autorami byli zarówno przeciwnicy, jak i nasi towarzysze – istne Osły w drodze do Zasiedmiogóromorza. Nie rozumiem też dlaczego ludzie z Ubisoftu sami częściowo wykastrowali konsolową wersję gry cenzurując kilka scen, które nie były bardziej obrazoburcze niż to, co pokazano w innych miejscach.

Cudne obrzydlistwo

Jak zatem ostatecznie prezentuje się South Park: Kijek Prawdy? Gdyby nie pojedyncze potknięcia i zbyt mały stopień trudności, powiedziałbym, że idealnie. Oczywiście, jak wspomniałem wcześniej, nie jest to tytuł dla każdego i wszyscy nie trawiący tego rodzaju humoru, mogą podczas gry nabawić się rozstroju żołądka i torsji. Za to pozostali powinni natychmiast udać się do sklepu i kupić swoją wersję gry. Jest warta każdego wydanego nań grosza.