» Recenzje » Murdered: Śledztwo zza grobu

Murdered: Śledztwo zza grobu


wersja do druku

Drama (para)psychologiczna

Redakcja: Matylda 'Melanto' Zatorska

Murdered: Śledztwo zza grobu
Każde nowe IP, które pojawia się na rynku, przyciąga uwagę, szczególnie jeśli fabuła i rozgrywka zdają się odbiegać od tego, co zazwyczaj serwują nam deweloperzy. Właśnie takim tytułem jest Mudered: Śledztwo zza grobu. Gra detektywistyczna typu AAA to prawdziwa rzadkość, a jeśli dodamy do tego oryginalny wątek fabularny, zaczyna robić się naprawdę interesująco.

Zabili go i został

Salem ponownie przestało być spokojnym miasteczkiem. Jego mieszkańców zaczął terroryzować morderca wybierający na swoje ofiary młode dziewczyny. Jednym z detektywów prowadzących śledztwo jest Ronan O’Connor, brawurowy i nieuznający kompromisów policjant o burzliwej przeszłości. Fabuła gry zaczyna się w momencie, w którym główny bohater sprawdza kolejny trop, zaskakując podejrzanego. Niestety, są to też ostatnie chwile życia stróża prawa. Nie będzie mu jednak dane zaznać spokoju − jego duch utknął miedzy światami i pozostanie tam uwięziony, dopóki nie rozwiąże zagadki swojego mordercy.

Bezapelacyjnie historia jest najmocniejszą stroną gry. Od samego początku intryguje i nie pozwala spokojnie odejść od konsoli. Kolejne elementy układanki zaczynają tworzyć spójną całość, pchając nas do poznania prawdziwych motywacji i tożsamości głównego czarnego charakteru. Scenarzyści wpletli w historię kilka pomniejszych zwrotów akcji, przez co przewidzenie kolejnych wydarzeń stanowi niezłe wyzwanie. Co prawda na sam koniec fabuła delikatnie spuszcza z tonu, ale nadal trzyma wyższy poziom niż w większości tytułów, jakie ukazały się ostatnimi czasy.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

W całym Salem znajdują się metafizyczne pozostałości tragedii sprzed lat, a po ulicach wałęsają się zagubione dusze. Za większością tych miejsce i duchów kryje się historia, którą możemy poznać. Jest to kolejny plus tej produkcji, bowiem możemy zdobyć ogromną ilość informacji oraz ciekawostek niekoniecznie związanych z fabułą. Szukanie tego rodzaju wiedzy daje naprawdę dużą frajdę, zarówno jeśli chodzi o elementy do kolekcjonowania, jak i prowadzenie dodatkowych śledztw. To kolejna gra, w której z przyjemnością zajmowałem się zbieractwem.

W większości napotkane postacie stanowią za to dziwny miks nieciekawych, stereotypowych charakterów, które tylko od czasu do czasu zaskakują czymś nietuzinkowym. Pierwsze skrzypce bezapelacyjnie należą do Ronana, który jest hybrydą typowego detektywa z filmów noir ze współczesnym obrazem śledczego balansującego na granicy prawa. Takie połączenie sprawdza się zadziwiająco dobrze. Trudno za to mówić tutaj o bohaterach drugoplanowych. Na to miano zasługuje jedynie Joy, nastoletnia medium pomagająca martwemu detektywowi w świecie materialnym. Reszta postaci pojawia się na tak krótko i poświęcono im tak mało miejsca, że stanowią jedynie raz bardziej, raz mnie kolorowe tło dla paranormalnego tandemu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Śledztwo w tytoniowym dymie

Kolejną rzeczą, którą udało się dobrze stworzyć w Murdered, jest klimat wylewający się z ekranu. Wcielając się w O’Connora zostajemy przeniesieni w mroczny i duszny świat, w którym przeszłość przeplata się z teraźniejszością, a w powietrzu unosi się zapach dymu tytoniowego i prochu. Momentami można odnieść wrażenie, że w tym dziwnym uniwersum nałożyły się na siebie teksty o Sherlocku Holmesie, filmy z Bogartem oraz opowiadane przy ogniskach historie o duchach.

Kilka dodatkowych słów należy się historiom, które zostają odkryte po znalezieniu odpowiedniej ilości określonych przedmiotów w każdej z lokacji. Są to dość ciekawe opowiadania związane z duchami, jakie szepcze się w mrocznych pokojach przy blasku świec. Każda z nich dodawała prawdziwego kolorytu Salem.

Umieszczenie takiej ilości duchowych elementów w miasteczku miała też swoje minusy. Podstawowym i największym z nich okazało się nawigowanie po mieście – jest to istny koszmar. Zamiast spokojnie myszkować po ulicach, co chwila trafiamy na uniemożliwiające to ściany z innego czasu. Zamiast zapowiadanego otwartego świata otrzymujemy labirynt, który można przejść tylko w jeden i to niezbyt oczywisty sposób.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Jestę detektywę

Niestety, główne mechanizmy związane z elementami detektywistycznymi zostały potraktowane lekko po macoszemu lub tytuł został przeznaczony dla graczy bardzo rzadko zasiadających przed konsolą. Najoględniej mówiąc, większość wskazówek w śledztwie podano odbiorcom na tacy i nie ma praktycznie żadnych konsekwencji za błędne powiązanie faktów. Jeśli się potkniemy, po prostu dostajemy kolejną próbę i tak bez końca. Czasami też wnioski, jakie należało ‘wydedukować’, były tak infantylne i dziecinne, że raz czy dwa zastanawiałem się, czy twórcy gry nie mają graczy za idiotów.

Ciekawy efekt dała za to możliwość interakcji z otoczeniem, innymi duchami oraz żywymi. Te elementy śledztwa oraz eksploracji wprowadzały sporo ożywienia. Możliwość opętania ludzi, wpływania na nich czy podsłuchiwania ich myśli, stanowiła niezłą zabawę. Szkoda tylko, że rzadko służyły one czemukolwiek – w teorii można było tak zrobić z każdą napotkaną osobą, w praktyce mijało się z celem.

Zawiodła też liczba misji pobocznych, pole w całej grze są tylko cztery. Jak na tytuł, który aspirował do miana sandboxa, to trochę za mało. Owszem, były one dość ciekawe i wprowadzały powiew świeżości. Jednak fakt, że wszystkie można wykonać już w ciągu półtorej godziny gry, nie wystawia im dobrego świadectwa.

Rewelacyjnie sprawdziły się za to fragmenty skradankowe. Mechanika związana z ukrywaniem się oraz walką z demonami okazała się strzałem w dziesiątkę. Owe starcia powodowały intensywne używanie szarych komórek i wymuszały szukanie odpowiedniego podejścia do każdego pojedynku. Co ciekawe, scenarzyści dość oszczędnie wplatali ten element, dzięki czemu nie stracił on świeżości i stanowił idealny przerywnik między oględzinami kolejnych lokacji.

Uduchowione miasto

Niezgorzej spisali się również graficy tworzący wirtualne Salem. Oczywiście, standardy PS3 różnią się od tego, co możemy zobaczyć na konsolach nowej generacji, ale i tak wszystko wyglądało ładnie. Owszem, momentami zdawało się, że tu i ówdzie można było użyć tekstur wyższej jakości, a od czasu do czasu niektóre animacje traciły na płynności, nie zmieniało to jednak ogólnego pozytywnego wrażenia. Duży wpływ na to miały założenia samej gry. Wiele rzeczy takich jak iluzoryczne, migoczące postacie zagubionych dusz widzieliśmy tylko z dystansu, inne z uwagi na swój niematerialny charakter pozbawione były szczegółów, przez co można było zaoszczędzić trochę mocy obliczeniowej i pamięci na inne rzeczy.

Na podobnym poziomie prezentuje się również strona audio, zarówno pod względem ścieżki dźwiękowej, jak i gry aktorskiej. Rzeczywiście można mieć wrażenie, że obserwuje się żywy świat. Niestety, czar pryska po ponownym przejściu przez odwiedzony wcześniej obszar, gdy słyszymy po raz kolejny tę samą wypowiedź – tak jakby znajdujące się tam osoby zostały zapętlone w jednym, konkretnym odcinku czasu. Trochę szkoda. Za to fragmenty czysto fabularne, związane z głównym wątkiem, prezentowały się bardzo dobrze. Aktorzy podkładający głosy pod postacie wytworzyli prawdziwie filmową atmosferę. Szczególne słowa uznania należą się Jasonowi Brooksowi wcielającemu się w Ronana O’Connera i równocześnie będącego narratorem całej opowieści.

Dom dziwów

Murdered: Śledztwo zza grobu jest grą, którą niełatwo jednoznacznie określić. Kolejne rozdziały pokazywały, że twórcy mieli naprawdę dużo dobrych pomysłów, ale nie potrafili wyselekcjonować tych najlepszych i pasujących do siebie. Scenariusz przez większość czasu trzyma poziom, zabierając nas w iście hollywoodzką podróż, pomimo, że narzędzia, jakie daje graczom do odkrywania kolejnych elementów fabuły, lekko zawodzą. "Rozdwojenie jaźni" widać również przy próbie wskazania odbiorcy nowego IP Square Enix. Z jednej strony otrzymujemy dojrzałą, balansującą na krawędzi thrillera i horroru opowieść, z drugiej poziom trudności gry jest bardzo niski i nie stanowi właściwie żadnego wyzwania.

Czy zatem warto sięgać po ten tytuł? Jak najbardziej, ale trzeba mieć świadomość, że jest to bardziej interaktywna opowieść i gra z gatunku HOPA (Hidden Objects Puzzle Adventure) niż cokolwiek innego. Muszę przyznać, że sam bawiłem się nieźle i nie żałuję czasu, który spędziłem, szukając seryjnego mordercy z Salem. To naprawdę dobra odskocznia od tego, co zazwyczaj możemy znaleźć na sklepowych półkach.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Murdered: Śledztwo zza grobu
Producent: Square-Enix
Wydawca: Square-Enix/Eidos
Dystrybutor polski: Cenega Poland
Data premiery (świat): 3 czerwca 2014
Data premiery (Polska): 6 czerwca 2014
Platformy: PS3, PS4, Xbox 360, Xbox One, PC,
Strona WWW: murdered.com/



Czytaj również

Murdered: Śledztwo zza grobu
Z widmowym papierosem w ustach
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.