» Recenzje » Heavenly Sword

Heavenly Sword


wersja do druku

Niebiańska droga ku przeznaczeniu

Redakcja: Marta 'Denae' Matyjewicz

Heavenly Sword
Bywa czasem tak, że człowiek spogląda na swoją półkę z grami i przesuwając palec po grzbietach opakowań zatrzymuje się na chwilę i uśmiecha wspominając dobry tytuł. Często zdarza się tak, że na uśmiechu się nie kończy i raz jeszcze bierze się w dłonie pudełko po czym je otwiera, a płyta ląduje w napędzie. Tak było w moim przypadku. Jakiś czas temu robiłem mały przegląd tego co posiadam, a opuszek mojego palca zatrzymał się na Heavenly Sword. To jedna z nielicznych pozycji, która pozostaje w pamięci i przypomina jak dobrze jest być posiadaczem Playstation 3. Pamiętam tę grę jeszcze z czasów, kiedy nie miałem konsoli, a jedyna możliwość gry to korzystanie z konsoli kuzyna. Przed premierą rzesze graczy karmione były screenami, zwiastunami czy też samymi concept-artami. Było nawet skromne demo w Playstation Store. Aczkolwiek dopiero w pełnej wersji gra nabiera rumieńców. Studio Ninja Theory pracowało bardzo ciężko i wpompowało w ten projekt dużo funduszy. No, ale pieniądze nie poszły na marne, a na co zostały przeznaczone i czy było warto, część z Was zna już odpowiedź. Ci, którzy nie mieli jeszcze okazji zagrać w jednego z najlepszych exclusive’ów na Playstation 3, być może po przeczytaniu tej recenzji podejmą szybszą decyzję zakupową. No to ruszamy!

Heavenly Sword to historia pięknej i walecznej Nariko. Jej ojciec - Shen jest przywódcą klanu, którego zadaniem jest ochrona tytułowego Niebiańskiego Miecza. Według przepowiedni męski potomek Shena miał poprowadzić swoich braci ku świetlanej przyszłości… tymczasem urodziła mu się córka. Tytułowa broń staje się obiektem pożądania Króla Bohana, który nie cofnie się przed niczym, aby go zdobyć. Bezwzględny władca rusza w pogoń za powiernikami miecza. Wraz z całą armią najeżdża warownię należącą do klanu Nariko. W tym czasie poznajemy nieco główną bohaterkę i jej ludzi. Początek przygody nie jest dla niej miły. Pod jej adresem padają ciężkie oskarżenia ze strony jej własnych pobratymców. Na dodatek Król Bohan wysyła zabójców by rozprawili się z klanem, a chwilę później jej ojciec zostaje porwany. Bohaterka w ostateczności postanawia użyć Niebiańskiego Miecza. Niestety jest to zbyt potężny oręż dla zwykłego śmiertelnika, gdyż jego moc powoli wyniszcza swojego posiadacza. Zarówno fizycznie jak i mentalnie. Nariko mimo to decyduje się na ten ostateczny krok, poświęcając siebie by ocalić to co jest dla niej najcenniejsze.

Tak oto rozpoczynamy przygodę. Pierwszy rozdział jest tak na dobrą sprawę jest tutorialem, w którym poznajemy sterowanie i techniki walki. Po scenie, w której Król Bohan schwytał Shana, rozpoczynamy przygodę. Do dyspozycji oddano nam trzy techniki walki: szybką, dystansową i siłową. Dzięki pierwszej wyprowadzamy serie uderzeń o średniej sile rażenia. Styl walki dystansowej powoduje, że Niebiański Miecz przyjmuje postać ostrzy na łańcuchach, którymi możemy ranić kilku wrogów z dużej odległości. Jedynym minusem tej techniki jest fakt, iż zadajemy niewielkie obrażenia, ale sama animacja jest bardzo fajna. Ostatnim stylem walki jest styl siłowy. Nariko musi korzystać z obu rąk by wyprowadzać ciosy mieczem. Obrażenia zadawane w tej opcji są duże i jej stosowanie pozwala przebijać się przez bloki opancerzonych przeciwników. Umiejętne korzystanie z trzech styli i ich zmiana w odpowiednim momencie sprawia, że przedostajemy się przez rzesze przeciwników niczym małe tornado. Zmiany pomiędzy technikami wychodzą bardzo płynnie, przez co nie widać żadnych przestojów, a my możemy wykonać liczne kombinacje, które łączą się w kombosy. Kiedy nie atakujemy, Nariko blokuje automatycznie wszystkie ciosy. Nasza bohaterka ma również możliwość korzystania z kontrataków. Kiedy w odpowiednim momencie wciśniemy klawisz odpowiedzialny za kontratak, naszym oczom ukazuje się kilka rodzajów animacji krzywdzenia naszych wrogów. Do dyspozycji mamy również, tzw. Superstyle, w czasie których widok kamery się zmienia na tryb zbliżony do cutscenek.

Kiedy już opanujemy system walki przychodzi czas, aby zmierzyć się z bossami. Trzeba zaznaczyć, że każdy z nich ma swój unikalny wygląd i charakter, a ich styl walki jest zróżnicowany. Chcąc ich pokonać musimy znaleźć sposób na zadanie mu jak największej ilości ciosów by na końcu rozpocząć Quick Time Event. Aby obejrzeć całą animację, musimy szybko reagować, bowiem czas na wciśnięcie odpowiedniego guzika jest naprawdę krótki. W chwili, kiedy się pomylimy musimy na nowo podejść do bicia naszego przeciwnika. Scenki są naprawdę efektowne, a ewolucje jakie wykonuje Nariko wprawiają w osłupienie. Pozostałe walki są równie dobre. Do opracowania animacji walki wykorzystano technikę Motion Capture, która pozwoliła na bardzo naturalne oddanie ciosów oraz ruchów postaci. Całość została dodatkowo podrasowana przez grafików, dzięki czemu wygląda jeszcze lepiej.

Bohaterka co jakiś czas korzysta z innych sposobów na pozbywanie się wroga. Już na początku gry dostajemy w swoje ręce przenośną armatę i rozpoczynamy masową eksterminację. Takie elementy wprowadzają nieco świeżości do samej rozgrywki, a wykorzystywana przy tym technologia czujnika ruchu pozwala poczuć coś nowego. Po wystrzeleniu pocisku, kierujemy lotem kuli umiejętnie trafiając w punkt na katapultach, przechylając pad w dobrą stronę. Nariko nie jest jednak jedyną postacią jaką możemy sterować w Heavenly Sword. Kai to dziewczynka, która swym zachowaniem sprawia wrażenie jakby miała nierówno pod sufitem. Wcielamy się w nią co jakiś czas, głównie kiedy Nariko jest w tarapatach. W przeciwieństwie do swej towarzyszki, dziewczynka używa w walce wielkiej kuszy. W tym przypadku korzystając z czujnika ruchu, sterujemy lotem bełtów, które licznie zatapiają się w ciałach wrogów.

Przejdźmy teraz do oprawy audiowizualnej. Grafika jak na okres, kiedy Heavenly Sword miało swoją premierę po prostu powalała na ziemię. Animacja postaci, wygląd modeli jest dopieszczony. Każdy przerywnik filmowy, każdy grymas na twarzy Nariko czy też mimika twarzy króla Bohana pokazuje piękno tej gry. Doskonałe ruchy postaci zawdzięczamy WETA Studios. Lokacje są (nie bójmy się tego napisać) wspaniale zaprojektowane: mieniące się tysiącem barw łąki, pokryte śniegiem górskie doliny. Budowle i ich wnętrza przywodzą na myśl wschodnią architekturę i pełne są drobnych szczegółów cieszących oko. O orientalnym klimacie produkcji świadczy również muzyka. Buduje ona często nastrój bardzo nostalgiczny i smutny, ale kiedy trzeba (na przykład podczas starć) porywa w wir walki. Kolejnym elementem, który sprawia, że oprawa audio zyskuje to fakt, że do produkcji Heavenly Sword zatrudniono plejadę znakomitych aktorów. W Flying Fox’a wcielił się Steven Berkoff. Królowi Bohanowi głosu użyczył Andy Serkis, znany większości jako Gollum. Aktor swoją grą powala na kolana. Animacja mimiki twarzy w połączeniu ze świetną grą aktorską sprawiają, że postać, którą kreuje znajduje miejsce w moim osobistym TOP 10 czarnych charakterów gier.

Niestety nawet taka produkcja jak Heavenly Sword nie obyła się bez wad. Łamigłówki są bardzo prymitywne i prawdę powiedziawszy twórcy chcieli chyba bardziej zrobić dodatkowo użytek z czujnika ruchu, niż dać graczom wysilić szare komórki. Ograniczają się one do przełączania przycisków, dźwigni i rzucania. Rzucanie tarczą (którą sterujemy) w odpowiednie gongi zdecydowanie do mnie nie przemówiło, wolałbym już spędzić kolejne minuty strzelając jako Kai. Jeśli już mowa o niej to etapy gry, w których się w nią wcielamy można by uznać na dłuższą metę nużące. Brakuje mi tu również możliwości korzystania z innych broni. Rzucanie beczkami i skrzynkami czy też przeciwnikami raczej ciekawe nie jest. Szkoda, wielka szkoda, że w tak wciągającym świecie nie dano nam do dyspozycji czegoś równie egzotycznego jak Niebiański Miecz. No i przyszedł czas na największy zarzut do tej gry. Mianowicie czas jaki przy niej spędzamy i brak elementów wydłużających jej grywalność. Niestety jak to bywa w przypadku slasherów, jest to zaledwie 10 godzin w porywach do 12, po czym odkładamy grę na półkę. Można ją ukończyć w 3 dni małym nakładem sił. Brakuje tu dodatkowych opcji wydłużających zabawę.

Podsumowując, Heavenly Sword jest jedną z najlepszych gier akcji. Jest to bardzo dobrze opowiedziana historia, która wciąga od samego początku. Mechanika walki w połączeniu z przepiękną oprawą audio-wizualną sprawia, że pomimo krótkiego czasu gry zapominamy o nielicznych wadach. Heavenly Sword można śmiało nazywać wizytówką Playstation 3 i przykładem na to jak można stworzyć grę w niemal filmowym stylu. Nawet jeżeli nie lubisz grać w tego typu pozycje, to warto dać szansę temu tytułowi dla samych animacji i cut-scenek. Niewątpliwie jest to pozycja obowiązkowa niemal dla każdego gracza, a dla kolekcjonerów dobrych exclusive’ów powodem do wydania gotówki. Obecnie można dostać tą grę za bardzo małe pieniądze. Pomimo upływu czasu nadal trzyma poziom i jest doskonała propozycją dla nowych posiadaczy Playstation 3. Jeżeli miałbym komuś proponować jaką grę kupić na początek, mając ograniczone fundusze, zaproponowałbym Heavenly Sword bez zastanowienia.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
7.89
Ocena użytkowników
Średnia z 9 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Heavenly Sword
Producent: Ninja Theory
Wydawca: Sony Computer Entertainment
Dystrybutor polski: Sony Computer Entertainment Polska
Data premiery (świat): 12 września 2007
Data premiery (Polska): 19 września 2007
Platformy: PS3
Strona WWW: www.heavenlysword.com/

Komentarze


Gonz
   
Ocena:
0
jak dla mnie ocena na wyrost, ale wiadomo że co osoba to opinia. Grafika - wczesne PS3, ostrza na łańcuchach jakieś takie z God of War wzięte, itd, ale za to wyczyny Serkisa to mistrzostwo świata...
12-02-2010 00:07
ExiledDiclonius
   
Ocena:
0
Mój ulubiony beat'em up. co do grafiki to wcale nie reprezentuje wczesnego ps3, gdyz nawet na dzień dzisiejszy bije nie jedną produkcję na głowę, chyba iż mowa o włosach Nariko

Dla tych co nie widzieli animowanej serii HS, zapraszam na nój kanał YouTube
http://www.youtube.com/user/tadasp unk
12-02-2010 05:57
Duke Kris
   
Ocena:
0
Ocena może i na wyrost, ale na okres keidy to wychodziło to było coś. Jakbym miał stawiać to do walki z nowościami, które obecnie wychodzą dałbym 7,5-8. Jak dla mnie ten tytuł jest dobrym klasykiem i pomimo upływu lat zasługuje na 9.
12-02-2010 07:51
Gonz
   
Ocena:
0
eeee, no punktacja zależy to od kryteriów oceny, ale to temat na rozmowę gdzie indziej :]

co do bicia innych produkcji grafą - no hm... God of War Collection bije na pewno, ale to żaden powód do dumy :] fakt że nie wygląda źle, chociaż na pewno możliwości PS3 nie pokazuje. mnie najbardziej w grze urzekały tła. wrogowie identyczni, sceneria niezbyt bogata. za to widoczki pierwsza klasa. ale i tak Serkis jest #1 tej produkcji i odbiera show samemu slashowaniu w moich oczach. gralem dla wstawek z nim.
12-02-2010 11:41
Duke Kris
   
Ocena:
0
Tak czy inaczej warto w to zagrać... nawet dla samego Serkisa :D
12-02-2010 12:25
Gonz
   
Ocena:
0
w kategorii slaszerów ja tam jednak wolę szkołę japońską. DMC4 mi urwało to i tamto, nawet przegięte poziomem trudności Ninja Gaideny dużo wyżej cenię.
12-02-2010 14:16
Duke Kris
   
Ocena:
0
No tak DMC klasa sama w sobie, ale patrząć na HS jak się pojawiło to było coś. Robiło wrażenie i nadal sądzę, że robi pomimo bardzo silnej konkurencji.
12-02-2010 14:59
ExiledDiclonius
   
Ocena:
0
Wg mnie dmc4 było przecietne i nie dorównuje swojej poprzedniczce tzn 3
12-02-2010 15:54
Gonz
   
Ocena:
0
3ke grałem na PCcie, i konwersja była dosłownie kupą. Nie wiem jak wersja konsolowa. 4kę przeszedłem 2 i pół bodajże raza, co zdecydowanie klasyfikuje tą grę poza kategorią przeciętniaków. HS raz, na siłę, byle do końca bo krótkie, popatrzyć na Serkisa, zapodać animy, ok, załatwione, oddaję, nie wrócę. bez kitu, japońskie slaszery to zupełnie inna szkoła jazdy. sam system walki zawsze mnie inaczej, bo skuteczniej paca (chyba że dorwę jakiś chłam od KOEI, albo Afro Samuraia).
12-02-2010 19:18
Duke Kris
   
Ocena:
0
Co do japońskiej szkoły slasherów to iście mangowa szkoła. Z nieco przekoloryzowana fabułą te same motywy widziane w co drugiej produkcji anime itp. HS stawiasz zbyt nisko... chyba przez to, że bliżej mu do normalności niż objechanych akcji rodem z DMC
15-02-2010 00:06
Adahl
   
Ocena:
0
U mnie jest wręcz przeciwnie. Nie trawię żadnego DMC. Główny bohater odrzuca mnie od gry. Na polu slasherów lepiej wypada GoW i HS. Co dziwne, Bayonetta jest już o niebo lepsza od swojego poprzednika i bije go na każdym kroku.
15-02-2010 10:18
Gonz
   
Ocena:
0
HS - stylizacja na chińskie klimaty odczuwalna, ale jak dla mnie i tak płaska. co nie zmienia faktu, że technicznie i systemowo (w kategorii walki, combosów itd) to jest americano total, rżnięte z God of War, który mnie też umiarkowanie rusza.

a co do Bayonetty - grałem jak na razie tylko demo i nie zdzierżyłem. po prostu. pierwszy japoński produkt w moim życiu, który mnie japońskością odrzucił. O_x
16-02-2010 19:07
kaduceusz
   
Ocena:
0
Mnie ta gra nie podeszła:
- fragmenty z Kai, czy strzelaniem do wież oblęzniczych - nie wiem jak wam, ale ja chyba z połowę gry na nich spędziłem. Niby sterowanie strzałami dawało się opanować, ale ja zawsze zaskakiwałem za drugim/trzecim razem, a wtedy byłem już zirytowany.
- końcowa walka byłą dla mnie istną mordęgą - przez resztę gry przeszedłem mniej lub bardziej bez problemu a końcówkę grałem chyba ze 3 godziny. Słaby balans poziomu trudności?
- nieciekawi bohaterowie do gry - ej, Flying Fox, czy Bohan byli ciekawi - Nariko i Kai niezbyt.

Ogólnie z całego HS najbardziej podobała mi się dwuczęściowa animka w materiałach dodatkowych i kruk ze złotą maską ;-)
07-12-2010 20:55

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.