» Recenzje » Final Fantasy XV

Final Fantasy XV


wersja do druku

Wielkie nadzieje

Redakcja: Jan 'gower' Popieluch

Final Fantasy XV
Ostatnie tygodnie były łaskawe dla twórców od lat dłubiących w swoich dziełach – na rynek w krótkim odstępie czasu trafiły gry The Last Guardian oraz Final Fantasy XV. Obie japońskie, obie powstające prawdopodobnie zbyt długo. Sprawdzamy, jak ze swoim zadaniem poradziło sobie Square Enix.

Final Fantasy dla fanów i świeżaków

Takimi słowami wita nas gra zaraz po uruchomieniu. Twórcy chcieli przyciągnąć nową publiczność i rzeczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by gracze, którzy nie mieli wcześniej kontaktu z serią, mogli czerpać radość z już piętnastej jej odsłony. Widać to szczególnie po poziomie trudności misji z głównego wątku fabularnego, które nie są wymagające nawet na normalnym poziomie, a gdyby ktoś nadal miał problemy, to dano opcję obniżenia trudności w dowolnym momencie zabawy.

Taka konstrukcja misji sprawia, że zniknął kojarzony z japońskimi grami RPG grind. Zwyczajnie nie ma potrzeby mozolnego rozwijania postaci, by przejść dalej w fabule. Jako grind można jednak traktować zadania poboczne, które szybko pojawiają się w sporej liczbie. Szkoda tylko, że są one powtarzalne i monotonne. Są postacie, które zlecają kilka zadań, co miało potencjał na stworzenie ciekawej linii fabularnej, a okazuje się, że zostajemy wysyłani w kolejne miejsca, by wykonać tę samą czynność.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Co ciekawe, wiele zadań pobocznych opisanych jest wyższym sugerowanym poziomem postaci niż ostatnia misja głównego wątku fabularnego. W tym tkwi siła Final Fantasy XV i wyjaśnienie wiadomości powitalnej – Square Enix zrobiło grę dla osób, które interesuje tylko fabuła, oraz dla bardziej zaangażowanych fanów, którzy będą chcieli ukończyć każde zadanie i zobaczyć każdą lokację. Osoby podążające tylko za fabułą ominą ogromną część zawartości, w tym robiące wrażenie opcjonalne lokacje, ze świetną Costlemark Tower na czele. Nie ma przesady w stwierdzeniu, że ukończenie fabuły to dopiero początek zabawy z Noctisem i przyjaciółmi.

Przyjaciele to podstawa

Fabuła Final Fantasy XV w gruncie rzeczy opowiada o przyjaźni i dojrzewaniu. Oczywiście ze standardowym ratowaniem świata w tle, ale początkowe godziny skupiają się na poznawaniu członków drużyny Noctisa – Gladio, Prompto i Ignisa. Skład drużyny jest określony z góry – czasem któraś z postaci na chwilę zniknie lub jakaś dodatkowa dołączy, ale w najnowszej odsłonie serii gracz nie ma w tej kwestii wyboru. Dzięki temu udało się zbudować silną więź między całą czwórką. Podczas podróżowania bohaterowie rzucają zabawnymi uwagami, podczas obozowania w dziczy czasem pojawia się krótkie zadanie do wykonania z jednym z przyjaciół, a przy noclegu w jednym z hoteli aktywowała się krótka, ale zapadająca w pamięć emocjonalna rozmowa z Prompto.

Słabiej wypada niestety wzbudzenie podobnego zaangażowania w losy innych postaci. Na samym początku zamordowany zostaje ojciec głównego bohatera, a przez to, że w początkowych rozdziałach mamy dużą swobodę w wykonywaniu zadań głównych lub pobocznych, nie czujemy smutku, gdy Noctis próbuje złapać kolorowe żaby w jednej z dodatkowych misji. Niestety sytuacja powtarza się w późniejszym etapie, gdy ginie kolejna ważna postać. Powinno to być porównywalnie smutne co słynna scena z siódmej części Final Fantasy, jednak przez to, że grze nie udało się zbudować odpowiedniej więzi z postacią, jej śmierć nie wywołuje pożądanych emocji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Pochwalić za to trzeba głównego złoczyńcę. Przez niemal całą grę jego motywacja jest bardzo niejasna, a mniej uważni gracze być może przeoczą nawet informację, kim on jest i dlaczego działa w sposób, w jaki działa. Po spokojnym początku i środkowej części opowieść mocno przyspiesza w końcowych rozdziałach, a ostatnie sceny odnoszą już pełen sukces w wywoływaniu emocjonalnej reakcji.

Wspomnieć należy, że twórcy podjęli próbę stworzenia opowieści transmedialnej. Wcześniejsze wydarzenia pokazane zostały w filmie, powstało także anime. Na szczęście choć dzieła te uzupełniają wiedzę o fabule, to ich znajomość nie jest konieczna do zrozumienia wydarzeń z gry.

Świat stoi otworem

Twórcy wprowadzili masę mechanik. Na wyróżnienie zasługuje tu aparat Prompto. Podczas całej gry chłopak fotografuje przygody drużyny. Choć mechanizm ten nie zawsze działa idealnie i czasem nawet nie da się rozpoznać, co przedstawia zdjęcie, to zdarzają się perełki, które można zapisać w albumie i udostępnić w serwisach społecznościowych.

Ważną postacią jest także Ignis, który niejednego kucharza wpędziłby w kompleksy swoimi umiejętnościami kulinarnymi. Jedzenie zapewnia różnorodne bonusy, takie jak podniesienie statystyk czy niewrażliwość na ataki od żywiołów. Co prawda jeść można także w restauracjach, ale Ignis gotuje za darmo i ma dostęp do większej bazy przepisów, choć potrawy zapewniające największe bonusy wymagają także najrzadszych składników.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Otwarty świat potrzebuje dobrego sposobu poruszania się po nim i tu niestety twórcy zawiedli, przynajmniej w początkowych godzinach, kiedy nie mamy jeszcze części do ulepszenia samochodu. Autem – Regalią – można jeździć tylko po drogach, zatem trudno mówić tu o swobodzie. Nie to jest jednak największym problemem, lecz fakt, że jak na tak wyglądający pojazd, Regalia porusza się z niemożliwie małą prędkością, a przyspieszenie chyba nawet nasz popularny Maluch miał lepsze. Do raz odkrytych lokacji można później przenieść się za pomocą szybkiej podróży, jednak najpierw trzeba do nich dojechać, a prędkość tego nie umila. Podziwianie widoków nie jest tu żadnym usprawiedliwieniem. Sytuacja zmienia się dopiero po wielu godzinach, gdy silną drużyną zdobędziemy element pozwalający zamienić Regalię w statek powietrzny. Tak, Regalią można latać! Wtedy zapominamy o dotychczasowych problemach, jednak zanim to się stanie, mija wiele godzin męki. Poza drogami można poruszać się pieszo lub dosiadając Chocobo, co fanów serii wprowadzi w stan absolutnego zachwytu.

Walka w Final Fantasy XV jest bardzo przystępna. Przede wszystkim nie jest turowa, nie wymaga także kontrolowania każdej z postaci. Tak naprawdę można przejść grę, nie zwracając uwagi na bardziej rozbudowane mechanizmy, a jedynie wciskając ciągle przycisk odpowiedzialny za wyprowadzenie ataku, od czasu do czasu wspomagając się umiejętnościami członków drużyny i w miarę potrzeby przedmiotami leczącymi.

Dla bardziej zaangażowanych graczy przygotowano na szczęście bardziej rozbudowane mechanizmy. Ważna jest broń, jaką w danym momencie atakujemy, ze względu na mechanikę wrażliwości i odporności na dany typ oręża. Warto również poruszać się po polu bitwy, bo za ataki w plecy przeciwników są bonusy. Istnieje również system magii, w którym gracz samodzielnie może łączyć składniki, by stworzyć potężne zaklęcia, a także system bloków i kontrataków. Walka jest przy tym bardzo dynamiczna, ale pozwala na zachowanie kontroli nad wydarzeniami.

Osobnym elementem są znani z poprzednich części serii potężni pomocnicy, których można przywołać, by pomogli w starciu. W Final Fantasy XV nie można jednak zrobić tego w dowolnym momencie. Tak naprawdę dobrze radzący sobie gracz podczas przechodzenia fabuły może wcale nie mieć takiej okazji, poza wyreżyserowanymi momentami. Możliwość przywołania pomocnika pojawia się w trudnych momentach, ale może odwrócić losy bitwy. Takiemu przywołaniu towarzyszy również fenomenalny efekt wizualny.

Niestety bardzo niedzisiejsza jest mechanika oznaczania misji. W danym momencie można oznaczyć jako aktywne tylko jedno zadanie i tylko ono będzie widoczne na mapie, przez co zdarzało mi się, że ominęłam jakiś cel, choć byłam bardzo blisko, bo nie był on w żaden sposób oznaczony. Nawet gdy wymagane było tylko porozmawianie z jakąś postacią, to jeśli zadanie jej dotyczące nie było oznaczone jako aktywne, nie sposób było wiedzieć, że to właśnie o tę postać chodzi.

Czy cierpliwość się opłaciła?

Oczekiwania fanów po tylu latach mogły być nieco wygórowane, ale widać, że Square Enix zdawało sobie z tego sprawę. Warto zwrócić uwagę na wykonanie techniczne gry. Mimo rozległego świata podczas 60 godzin zabawy nie natknęłam się na większe błędy, co w dzisiejszych czasach jest pewnym osiągnięciem. Przyczepić się można ewentualnie do pracy kamery w mniejszych, zamkniętych lokacjach. Świat gry jest piękny i różnorodny, od pustyni, przez lasy, po wulkan, nie wspominając nawet o licznych zamkniętych lokacjach, które także mają swój unikalny charakter. Wielkie wrażenie robi Altissia wyraźnie inspirowana Wenecją.

Podczas wschodów słońca trudno nie zatrzymać się na chwilę, bo właśnie wtedy gra pokazuje graficzny pazur. Niestety wizualnie Final Fantasy XV jest grą mocno nierówną – są piękne lokacje, ale są też takie, w których choćby drzewa wyglądają, jakby były robione lata temu. Za to muzycznie jest doskonale – nie dość, że ścieżka dźwiękowa skomponowana na potrzeby gry ma kilka wpadających w ucho melodii, to jeszcze istnieje możliwość puszczania utworów z poprzednich części serii. Świetny ukłon w stronę fanów.

Final Fantasy XV to bardzo dobra gra ze świetnymi elementami i ciekawymi mechanizmami. Kuleje niestety sposób narracji, przez co aż do ostatnich rozdziałów nie czuć wagi przedstawionych zdarzeń. Fabuła sama w sobie jest jednak bardzo ciekawa, głównie ze względu na świetną postać głównego złoczyńcy i doskonałe zarysowanie czwórki głównych bohaterów. Irytujące są jedynie ich powtarzalne teksty – zdarza się, że podczas jednej walki usłyszymy tę samą odzywkę kilka razy, podobnie podczas innych aktywności.

Gra jest bardzo rozbudowana i ciekawskim graczom oferuje wiele miejsc do zwiedzenia, do których główna fabuła nigdy nie prowadzi. Zachowano przy tym balans między otwartym światem a zamkniętymi lokacjami. W Final Fantasy XV można zatopić się na długie godziny zwiedzając, rozwijając postacie, zdobywając nowe bronie, polując na olbrzymie potwory czy nawet łowiąc ryby. Zdecydowanie warto zagrać.

Plusy:

  • główni bohaterowie i złoczyńca
  • system walki i rozwoju postaci
  • rozbudowany świat
  • dużo aktywności opcjonalnych
  • przystępność dla nowych graczy

Minusy:

  • powtarzalne misje poboczne
  • praca kamery w zamkniętych lokacjach
  • długi czas wczytywania
  • irytująco powtarzalne odzywki postaci
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Final Fantasy XV
Producent: Square Enix
Wydawca: Square-Enix
Dystrybutor polski: Cenega
Data premiery (świat): 29 listopada 2016
Data premiery (Polska): 29 listopada 2016
Platformy: PS4, Xbox One,



Czytaj również

Crystal Defenders
Nie wszystko kryształ co się świeci...
- recenzja
Marvel's Avengers
Psychofani są wśród nas
- recenzja
Shadow of the Tomb Raider
Assassin Croft
- recenzja
Murcielago #05
Koumori ponownie na tropie
- recenzja
Murcielago #04
Chiyo wkracza do akcji
- recenzja
Murcielago #03
Dość!
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.