FIFA 20

Błędy, bugi i usterki, ale... to wciąż FIFA

Autor: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

FIFA 20
W życiu jest tylko kilka rzeczy pewnych: podatki, śmierć i to, że jesienią dostaniemy kolejną wersję piłkarskich symulatorów od EA i Konami. Więc także i w 2019 roku nadeszła ta chwila, kiedy EA Sport wypuściło produkt o nazwie FIFA 20.

Nowości, obietnice, podmuch świeżości

Jednym z najgłośniej zapowiadanych elementów nowej Fify była Volta – tryb, w którym można rozgrywać mecze uliczne w formacie od 3vs3 do 5vs5 z lotnymi bramkarzami bądź bez. Po raz ostatni taki tryb znajdował się w edycji z 2012 roku i od tego czasu, co roku, grupa fanów serii dopytywało o możliwość jego przywrócenia i gry na ulicy największymi gwiazdami futbolu. Volta częściowo odpowiada na te życzenia, ale rozczarują się ci, którzy oczekiwali, że będzie można zagrać tutaj Messim czy Ronaldo i przebiec całe boisko za pomocą sztuczek technicznych. Jako że boisko w tym trybie jest dużo mniejsze, to całość rozgrywki sprowadza się do umiejętnego stosowania pressingu, wykorzystywania minimalnych luk w ustawieniu przeciwnika, skutecznego korzystania ze ścian oraz celnych strzałów z co bardziej niewiarygodnych kątów. Istnieje tutaj także tryb kariery, który pozwala nieco bardziej zapoznać się z realiami street footballu i kilkoma najbardziej znanymi graczami, ale raczej dla nikogo nie stanie się niczym więcej niż chwilową odskocznią od pełnowymiarowego boiska i grania największymi gwiazdami piłki nożnej.

Drobny lifting

Niektóre edycje Fify potrafią wprowadzać znaczące zmiany w gameplayu, ale wersja 20 wydaje się jedną z bardziej zachowawczych z ostatnich lat. Na pewno pod względem graficznym – zmiany są dość kosmetyczne, co bardziej znani gracze są rozpoznawalni, ale większości wciąż daleko do nawet szeroko pojętego fotorealizmu (zdarzają się też zabawne rozbieżności między modelem wirtualnym a rzeczywistym graczem), a widownia to dalej entuzjastycznie ruszające się wydmuszki.

Nieco widoczniejsze są zmiany w samym modelu rozgrywki, ale nawet one nie wymagają od fanów poprzedniej edycji drastycznych zmian przyzwyczajeń. Obecnie nieco ważniejszy jest odpowiedni moment przyjęcia piłki, która wydaje się także nieco słabiej kontrolowalna podczas sprintów. Większy nacisk położono również na pojedynki jeden na jeden – choć dalej najłatwiej po prostu objechać obrońcę szybszym napastnikiem, tak wprowadzenie opcji strafe dribbling daje atakującemu możliwość skutecznego dryblingu. Zmniejszono także skuteczność główek po dośrodkowaniach – choć w dalszym ciągu potrafią wpadać niesamowite gole po takich akcjach. Nie zmieniło się także to, że największe zagrożenia pod obiema bramkami powstają przy sytuacjach lekko przypadkowych – a to piłka się bilardowo poodbija, a to zawodnik się potknie lub kopnie futbolówkę w kolegę z zespołu (ryzyko wzrasta przy wykopach bramkarskich), a to średnio dobrze wymierzony odbiór piłki zmienia się w festiwal średnio kontrolowanych odbić.

Prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjny (pamiętając choćby o zeszłorocznej aferze sądowej z loot boxami w Belgii czy tego, jakie były reakcje na ich stosowanie w innej produkcji EA, Star Wars Battlefront 2) element Fify, czyli Football Ultimate Team, pozostał praktycznie bez zmian. To w dalszym ciągu w dużej mierze system pay to win, który, jeżeli chcemy grać na w miarę wysokim poziomie, wymaga spędzenia dodatkowo sporej ilości gotówki bądź niesamowicie wysokiej liczby godzin z grą. Dodano co prawda cele sezonowe i kilka nowych możliwości wyboru zasad domowych, ale rdzeń tego trybu pozostał dokładnie taki sam jak w poprzedniej edycji.

Fani Serie A pewnie zauważyli także, że w tegorocznej odsłonie gry nie występuje Juventus, a zamiast niego we włoskiej lidze gra zespół Piemonte Calcio. To pokłosie podpisania przez klub z Turynu umowę na wyłączność z Konami – więc tylko w PES-ie można cieszyć się oryginalną nazwą i herbem tego zasłużonego zespołu.

Bugi, problemy i patche

Największym problemem Fify 20 jest fakt, że w dniu premiery była pełna bugów i technicznych niedoskonałości, które, w najlepszym razie, mocno utrudniały cieszenie się z rozgrywki. SI zupełnie nie radziło sobie w obronie (nawet na najwyższym poziomie trudności), ich taktyka wygląda w każdym meczu niemal identycznie (szalone ataki pod koniec czasu gry niezależnie od wyniku), a liczba goli, jaka padała po losowym flipperze w polu karnym była absurdalna. Najgorszy dla wielu graczy był jednak bardzo poważny bug trybu kariery – najlepsze zespoły kontrolowane przez komputer bardzo często wybierały skład meczowy składający się z zawodników rezerwowych oraz młodzieżowców, co doprowadzało do absurdalnych sytuacji, w których na koniec sezonu Manchester City czy Barcelona znajdowały się na miejscach zagrożonych spadkiem. Do tego dochodzi cała masa pomniejszych problemów z rozgrywkami, wyglądem co bardziej znanych piłkarzy i fizyką. W skrócie: w dniu premiery FIFA 20  była grą, która nie powinna zostać w takim stanie wypuszczona na światło dzienne.

A obecnie? EA wydało już kilka łatek, które w różnym stopniu poprawiły wymienione błędy (choć na przykład patch dotyczący składów najsilniejszych zespołów ukazał się dopiero w połowie października, niemal miesiąc po premierze), ale gra w dalszym stopniu jest pełna najprzeróżniejszych błędów w różnych trybach. Jednym z najbardziej irytujących społeczność jest ten dotyczący dziwnego zachowania zawodników w niektórych bardziej popularnych taktykach oraz wciąż padające absurdalne gole po przypadkowych odbiciach. Fora EA są także pełne postów opisujących najrozmaitsze bugi – jak kasowanie postępów w danym turnieju po rozegraniu danej liczby meczów czy zachowującej się wbrew instrukcjom taktycznym SI. Więc choć od premiery gry minęło już całkiem sporo czasu, sytuacja nie wygląda wcale dużo lepiej.

Trudno z czystym sumieniem polecić wydanie ponad stu pięćdziesięciu złotych na produkt, który może i jest w lepszym stanie technicznym niż przy premierze, ale w dalszym ciągu daleko mu do ideału. Nie zmienia to jednak faktu, że jako kanapowa rozgrywka z kolegami przy piwie (lub w trakcie przerwy w pracy) FIFA 20 sprawdza się idealnie.

Plusy:

Minusy:

Zrzuty ekranu pochodzą z oficjalnych materiałów wydawcy.