Civilization VI

Królowa strategii w wersji konsolowej

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Civilization VI
Lata mijają, my się starzejemy, dzieci dorastają, a królowa wśród cyfrowych gier strategicznych niezmiennie jest jedna i nosi tytuł Cywilizacja. Dotychczas szczęście obcowania z tą wybitną serią – nie licząc Civilization: Revolution – możliwość mieli tylko posiadacze komputerów osobistych. Od niedawna, zaszczytu dostąpili również posiadacze konsol. Czy konwersja "szóstki" z myszki na pada przebiegła sprawnie? Sprawdziliśmy!

Na początek jednak garść faktów. Cywilizacja VI sama w sobie w żadnym wypadku nie jest tytułem nowym. PC-towa premiera miała miejsce ponad trzy lata temu, 21 października 2016 roku, zaś wersja przeznaczona na XBOX one 21 listopada 2019 roku. W zamian za cierpliwość posiadacze konsol dostali wersję ze wszystkimi łatkami, poprawkami oraz pakietem rozszerzeń. No to do boju!

Już ekran startowy przypomina, że mamy do czynienia z wersją konsolową: piękna grafika na telewizorze wita gracza i daje nadzieję na równie atrakcyjną oprawę w trakcie zabawy. I tak się dzieje, ocena warstwy audio-wizualnej nie nastręcza żadnych problemów. Wszystkie grafiki i animacje na poziomie menu – niezależnie czy mówimy o ekranie głównym czy listach dostępnych ustrojów lub wynalazków – są w wysokiej rozdzielczości i nasycone barwami.

To jednak nie jest najważniejsze, zdecydowanie większą rolę pełni mapa świata, a tutaj gra… również wygląda rewelacyjnie. Wszelkie zbliżenia i oddalenia wykonują się płynnie, obraz cały czas zachowuje ostrość, zaś oczom gracza ukazują się coraz to kolejne detale: farmy, domy, kopalnie, etc. Nie inaczej sprawa wygląda w trakcie tury rywali, kiedy to po planszy przemieszczają się jednostki konkurentów, kupcy których w tej odsłonie jest od zatrzęsienia oraz jednostki z ruchem zaprogramowanym na kilka tur. Również starcia militarne otrzymały swoje mini-animacje i tutaj także nie można postawić jakichkolwiek zarzutów.  A wszystko to skąpane w pięknych, pastelowych barwach i uzupełnione przyjemną dla ucha muzyką.

I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie dwa potknięcia, jedno mniej dotkliwe, drugie jednak bardzo wpływające na przyjemność płynącą z gry. Z jakichś powodów wszystko w ładuje się powoli: ekran startowy, zapisy gier, opisy cywilizacji. Mowa co prawda jest o minutach, ale jeśli przemnoży się to przez ileś sesji, wówczas okazuje się, że kilkadziesiąt minut pożarte zostało przez ekran z napisem "wczytywanie". Żeby było weselej, opcja "wznów grę" nie działa i przenosi na powrót do menu głównego, trzeba więc wybrać konkretny zapis i dopiero wczytać grę.

Do tego można jednak przywyknąć. Prawdziwym utrapieniem jest to, czego można było się najbardziej obawiać – sterowanie za pomocą pada. Myszka i skróty klawiaturowe mają jednak potężną przewagę nad przyciskami i gałkami konsolowego sterownika. Nawigowanie po planszy oraz zlecanie ruchu jednostkom co prawda nie nastręcza problemów, ale już zarządzanie miastami jest zwyczajnie uciążliwe. Najpierw, klikając w ikonkę miasta, wybudzona zostaje jednostka, później należy wybrać panel miasta, potem przeklikać na właściwy przycisk (zależnie od jego funkcji), a następnie – w przypadku produkcji – przewinąć jednostkę lub budynek jeden po drugim. Ale i to można by przeżyć, gdyby...

Czasami wciśnie się nie ten przycisk co trzeba i całą procedurę należy powtórzyć, bowiem takie działanie skutkuje wyjściem z menu miasta. I znowu daje znać o sobie efekt skali, czyli liczba takich niepotrzebnych powtórzeń w skali jednej kampanii. Do tego jeszcze dochodzi kuriozalne rozwiązanie – czy raczej błąd – kiedy to nawigując po panelu produkcji najedzie się na budowlę, która właśnie jest wznoszona. Wówczas gra wyrzuca gracza do mapy głównej... Podobnie nawigacja po wszelkich ekranach dodatkowych, choćby związanych z informacjami czy modyfikacją ustroju nie należy do najwygodniejszych. Kwestia rozwiązania kwestii sterowania grą była chyba najbardziej istotnym pytaniem i - niestety - obawy odnośnie implementacji sterowania ziściły się. Niby nie ma tragedii, ale wygodnie z pewnością też nie jest.

Szczęśliwie cała reszta to dobrze znana Cywilizacja, tytuł, którego odkrywanie i poznawanie to wyzwanie nawet nie na kilkadziesiąt, a na kilkaset godzin. Gracze znający wcześniejsze odsłony naturalnie mają nieco łatwiej, fundamenty zabawy zostały bowiem niezmienne. Każda rozgrywka nadal rozpoczyna się u zarania ludzkiej cywilizacji w towarzystwie osadnika oraz wojownika. W dalszym ciągu należy zadbać o podstawy funkcjonowania państwa, wybudować kolejne miasta, rozpocząć produkcję i badania naukowe, wznosić budowle i cuda świata, toczyć wojny, kupczyć i negocjować rozmaite pakty z sąsiadami. Banałem jest napisać, że rzeczy, o które należy zadbać jest mnóstwo.

Z każdą edycją zmian jest oczywiście sporo i obecna odsłona tylko odrobinę przypomina poprzedniczki oznaczone numerami III lub IV, o wcześniejszych częściach nie wspominając. Kiedyś wydawało mi się, że jestem ekspertem od Cywilizacji, ale jednak nie, już nie jestem. Od strony mechanicznej omawiana część w zbyt wielkim stopniu żyje swoim własnym życiem i mam wrażenie, że na szereg aspektów nie miałem żadnego wpływu, innych zaś nie potrafiłem wymusić by działały zgodnie z oczekiwaniem. 

Ot, raz można dopłacić do budowy budynku żywą walutą a raz nie... Niby dysponujemy zasobami do zwerbowania konkretnych jednostek, lecz nie można tego zrobić. I kto wie, dlaczego tak się dzieje? Podobnie dyplomacja: sąsiedzi raz chwalą nasze poczynania, innym razem wyrażają dezaprobatę, ale dlaczego? Pewne rzeczy wydają się średnio logiczne, lub choćby kolidują z przyzwyczajeniami, czego przykładem jest stała opłata w walucie za ukończenie budynku, niezależnie od liczby pozostałych do jego ukończenia tur. Teoretycznie można poszukać tego w cywilopedii, ale znowu – nawigowanie zniechęca do takich przedsięwzięć. Tym niemniej brak wpływu na wiele czynników i wydarzeń doskwiera w trakcie zabawy najbardziej.

Z powyższego można by wysnuć wniosek, że najnowsza Cywilizacja to produkt niegrywalny. Nic bardziej mylnego! Z jednej strony pragnienie zrozumienia meandrów zabawy jest przeogromne, z drugiej zaś "Civka" jak mało który tytuł wpędza gracza w "syndrom ostatniej tury". Rozbudowa imperium wciąga jak mało która gra, zwłaszcza jeśli toczony jest właśnie konflikt zbrojny czy oczekujemy na jakąś szczególnie prestiżową budowlą. Ale nawet samo zwykła przekształcanie bagien w łąki pochłania, bowiem bogacące się i rozszerzające na oczach państwo cieszy i pobudza do dalszej zabawy. Dlatego też dość łatwo jest przymknąć oczy na wszelkie niedogodności i zamiast tego oddać się niezwykle wciągającej rozgrywce. 

Oczywiście kolejne partie to nowe wyzwania, nowe kultury do poznania, pomysły do przetestowania, mapy do odkrycia. Ograniczenia w eksploracji są ledwie dwa: czas i wyobraźnia. Stara dobra Cywilizacja to tytuł bezsprzecznie będący władczynią wśród gier strategicznych. Teraz można śmiało napisać, że jest to status międzyplatformowy. Mimo nie do końca satysfakcjonującego sterowania i chwilami zbytniego odcięcia gracza od decyzji, konsolowa implementacja oferuje tak samo angażującą szare komórki zabawę, a sama gra wydaje się być skazana na sukces. Inaczej być nie może.

Plusy:

Minusy: