» Teksty » Artykuły » Komiks 2010: wydarzenia roku

Komiks 2010: wydarzenia roku


wersja do druku

Komiks 2010: wydarzenia roku
Co musi się wydarzyć, by zostać odnotowane jako "wydarzenie roku"? Czy musi to być sprawa jednoznacznie pozytywna, czy warto zapamiętać też te mniej przyjemne chwile? Takie pytanie zadaliśmy sobie, przygotowując niniejsze zestawienie. A następnie zrezygnowaliśmy z rankingowej hierarchii i sztywnego trzymania się dziesięciu pozycji.

Otrzymujecie więc naszą subiektywną propozycję tego, za co warto i/lub należy pamiętać rok 2010 w polskim komiksie. Zapraszamy do lektury, polemiki i wpisywania własnych wydarzeń roku.








Co z tym Empikiem?

repek: Wydawcy są zgodni: "Nie jest dobrze." Rok 2010 był dla branży ekonomicznie trudny, a rok 2011 nie zapowiada się lepiej. Obecność tytułów w sieci Empik to dla wydawców ważna sprawa, ale robi się źle, gdy pojawiają się zatory w płatnościach. Dodatkowo sieciówka ma wycofywać stoiska komiksowe – jako niedochodowe – ze swojej powierzchni wystawienniczej. Wersja optymistyncza dla fanów komiksu: komiksy będą rzadziej i drożej. Wersja pesymistyczna: nie zapominajmy o nowej stawce VAT na książki!

beacon: Druga sprawa związana z Empikiem to przyzwolenie na czytactwo i niszczenie wystawionych na półki egzemplarzy, które potem wracają do wydawców. Temat niedawno poruszyła Gazeta Stołeczna, wywołując gorącą dyskusję w fandomie i poza nim. Dobrze, że zwrócono uwagę na ten problem, ale trudno też spodziewać się, żeby to miało cokolwiek zmienić. Czytacze będą w Empikach tak długo, jak będą w nich komiksy. Ale Kultura Gniewu Pinokia już do Empików nie wpuściła. Na 2011 i kolejne lata życzę wydawcom uczciwszego monopolisty, a monopoliście solidnej kampanii antymonopolowej.


Zmarł Krzysztof T. Toeplitz

repek: Autor Sztuki komiksu, kanonicznej pozycji, z której wiedzę o komiksie czerpie się od lat 80. Dziś jest to może książka trochę "nie na czasie", badania nad komiksem poszły bowiem do przodu, jednak swoją pracą doktorską Toeplitz na zawsze zapisał się we wdzięcznej pamięci polskich komiksiarzy. Jeśli coś mnie szczególnie smuci w tej całej sytuacji, to reakcja niektórych internautów, którzy nie omieszkali poużywać sobie na zmarłym za jego związki z władzami PRL.





Ziniol (już tylko) online

repek: To się nie mogło udać, choć niby każdy o tym marzy. Magazyn z publicystyką, ambitnymi komiksami, wywiadami z zagranicznymi autorami. Porządnie żłożony, wydany, w nie przyprawiającej o palpitację serca cenie. A jednak po dziesięciu numerach Ziniol dołączył do swoich kserowanych przodków. Miejmy nadzieję, że Dominik Szcześniak nie porzuci wersji elektronicznej, bo cały czas dzieje się tam coś ciekawego. A może Ziniol jeszcze kiedyś powróci?

beacon: Papierowy magazyn był dla komiksu nobilitacją sto razy większą niż odznaczenia i ciepłe słowa ze strony Muzeów i IPN. Dominik Szcześniak starał się promować dobry komiks środka, nie popadając ani w zmanierowanie, ani w zasłanianie intelektualnych mielizn czystą rozrywkowością medium. Bardzo, bardzo szkoda.


Huśtawka nastrojów z Fantasy Komiks

beacon: Kiosk to przyczółek w dalszym ciągu dla komiksów trudny do zajęcia. Fantasy Komiks miał wszystko to, czego wydawało nam się potrzeba, żeby zaprowadzić komiksy pod strzechy: nieskomplikowane fabuły, kolorowe rysunki, niską cenę. Okazało się, że i to nie działa. Czy zatem komiks w Polsce nigdy już nie zapuści korzeni? Na razie pozostaje nam obserwować, jak od innej, bardziej wyboistej strony próbuje rozgościć się w polskich domach Jakub Kijuc z Konstruktem.

repek: To się nie mogło udać, choć niby każdy o tym marzy. Magazyn z solidnymi europejskimi seriami, trzy albumy w cenie jednego, do tego co miesiąc. Wszystko to kompensowało mały (mniejszy od albumowego) format. A jednak po dziewięciu miesiącach Fantasy Komiks podniósł cenę i zmienił cykl wydawniczy. Rozległ się jęk spragnionych pulpowych tytułów. Wygląda jednak na to, że nie wydobył się on ze zbyt wielu gardeł, skoro wcześniejsze głosowanie portfelami się nie powiodło. Pytanie brzmi: na jaki odzew liczyło wydawnictwo, że się... przeliczyło?


Odzyskać Warszawę dla komiksu

beacon: Konwentom komiksowym poziomem nadal daleko do imprez organizowanych przez inne nisze, takie jak gry fabularne czy planszówki. Ale rozmnożenie imprez i przynajmniej minimalne zróżnicowanie ich pod kątem charakteru pozwalają sądzić, że za kilka lat będzie można odwiedzać je nie tylko po to, żeby wypić piwo ze znajomymi i zobaczyć zagraniczne gwiazdy.

repek: Festiwal w Łodzi to dla mnie stały konwentowy punkt. Poza tym staram się pojechać na przynajmniej jedną-dwie imprezy komiksowe, ale już bardziej dla fandomowego towarzystwa. Jeżeli Warszawa ma mnie czymś przyciągnąć w najbliższych latach, muszą się na niej pojawić zagraniczni goście. Inaczej zawsze będzie rywalizować o wolny czas z innymi miastami, w których mogę spotkać tych samych ludzi.


Osiedle wiecznie żywe

repek: Popularność serii Michała Śledzińskiego nie słabnie. Wznowienie rozeszło się na pniu, podobnie może być z dodrukiem. Dla fanów, którzy dojrzewali komiksowo nie na Relaxach, lecz na Produkcie, to tytuł już nawet nie kanoniczny, ale stanowiący fundament komiksowej tożsamości. Wielu twórców próbowało styl Śledzia naśladować, ale mistrz jest tylko jeden. Tym większa szkoda, że dał sobie spokój z prowadzeniem bloga, który stanowił wzór komunikacji z fanami i promocji własnej twórczości. Za jego skasowanie należałaby się Śledzińskiemu jakaś antynagroda i strzał z baśki od Dźwiedzia.

beacon: Kultura Gniewu wzięła na siebie rolę archiwisty polskiego komiksu, wydając nie tylko integrala Osiedla Swoboda, ale też Zakazany owoc i Prosiacka. I za to, w imieniu wszystkich tych, którzy na oryginalne wydania tych serii załapać się nie zdążyli, dziękuję.


Wywiady z Alanem Moorem

beacon: Alan Moore to jedna z tych gwiazd komiksu, które przyjęły się na niegościnnym polskim rynku. Te dwa wywiady, opublikowane u nas przez wydawnictwo niezwiązane dotychczas z branżą historii obrazkowych, stanowią doskonałe uzupełnienie komiksografii Moore'a wydanej przez Egmont. A książkę zdecydowanie warto przeczytać, nawet, jak się za samym bohaterem nie przepada. Takich krwistych anegdotek o amerykańskim rynku próżno szukać gdzie indziej.

repek: Najlepszy scenarzysta komiksowy wszech czasów. Pewnie kiedyś doczeka się nagrody własnego imienia, chyba że wcześniej w testamencie tego kategorycznie zabroni. Książka leży obok i czeka na wolny wieczór, by połknąć ją w całości. Abstrahując jednak od osoby, z którą przeprowadzono wywiady, ogromnie cieszy, że niezajmujące się na co dzień komiksami wydawnictwa wspierają nasz ryneczek.


Ojciec Batmana w Polsce

repek: Dlaczego "ojciec"? Bo na początku lat 90., gdy Batman wchodził do kiosków, dzięki TM-Semic, wyobraźnię polskich czytelników poruszał właśnie Norm Breyfogle. Te mroczne, mocne historie (zobacz artykuł Michała Chudolińskiego) w dużej mierze zaważyły na tym, jak dziś postrzegamy Mrocznego Rycerza. Norm Breyfogle przyjechał do Polski na MFKiG w Łodzi i był jego najjaśniejszą gwiazdą. Okazał się przy tym autorem, który umie nie tylko podpisywać komiksy, ale i ma coś ciekawego do powiedzenia. Choćby z tego powodu (więcej znajdziecie w relacji) łódzka impreza sprostała wyśrubowanym rok temu oczekiwaniom.




Konstrukt

beacon: O Konstrukcie napisałem już niemożliwie wręcz dużo. Chciałbym widzieć w nim nadzieję na zrobienie tego, co nie udało się Fantasy Komiksowi. Dopóki będzie wychodził, kupię każdy zeszyt i nie będę żałował ani grosza z tych ośmiu złotych. I na tym zakończmy.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Osiedle Swoboda (wydanie zbiorcze)
Osiedlowa blokomania
- recenzja
Wywiad z Michałem Śledzińskim
Wolę, kiedy jest mnóstwo crapu
Osiedle Swoboda #1-3
Odświeżona legenda
- recenzja
Polscy superbohaterowie cz. 1
Polacy też swoich Avengers też mają
Providence #3
Koniec i początek
- recenzja

Komentarze


Repek
   
Ocena:
0
Moje dwa grosze.

IMO beacon dokonuje pewnego uogólnienia. Jeśli zebrać wszystkie atuty imprezy rpg-sf, to miażdżą one komiksiarzy, niestety. Po prostu więcej się na nich dzieje, mają bogatszą ofertę i tak dalej.

Z drugiej strony z jedną tezą beacona się nie zgodzę. MFKiG ma warunki finansowe, które imprezom sf-rpg udaje się osiągnąć sporadycznie. Kaliber gości na MFK też od paru lat miażdzy tych, którzy pojawiają się na imprezach fandomu fantastycznego. Póki nie przyjedzie tu Martin, Gibson czy Stephenson, tak będzie. Jeden Card raz na sto lat wiosny nie czyni.

Wiele wynika też ze zróżnicowania obu środowisk i specyfiki rozrywki. To ogromna różnica, przekładająca się też na charakter samego konwentu. W fandomie sf-rpg istotne jest współuczestnictwo, imprezy robią dziesiątki osób. Uczestnicy są zapraszani do robienia programu.

W branży komiksowej uczestnik tylko płaci i wymaga, przez co nigdy nie uda się uzyskać takiej identyfikacji z imprezą. A tym samym takiej frajdy w jej uczestnictwie.

Pozdrawiam!
30-01-2011 22:44
Kuba Jankowski
   
Ocena:
0
@beacon: Kuba pozwala.

Zadziwiające, ale ja na BFK też jeszcze nie byłem. Niestety dwukrotnie pokonała mnie data imprezy. Taki to dla mnie czas, że mam masę pracy, ale będę się spinał w tym roku, bo mam ochotę.
30-01-2011 23:03
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@FK
Wydaje mi się, że decyzja została podjęta jednak nieco wcześniej niż w grudniu. Mylę się?

Patrząc na zapowiedź 8 numeru (okładka była jeszcze z ceną 19,99) to decyzja zapadła w ostatnich dniach listopada. Idąc Twoim tokiem myślenia można założyć, że jeszcze przed debiutem Fantasy Komiks Egmont rozważał podwyższenie ceny i zmianę objętości w razie kiepskiej sprzedaży.
Od marca do grudnia jest jednak 9 miesięcy nie 6. Prosta matematyka.
31-01-2011 14:13
Repek
   
Ocena:
0
OK, dzięki za doprecyzowanie, trochę przesadziłem.

Pozdrawiam
31-01-2011 14:16
~Tencz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@beacon: Wymieniłeś 2 imprezy, które w tym roku debiutowały i jedną, która ma wypracowaną od lat formę (MFKiG), która może się podobać albo nie.

Sprawdź, proszę, program BFK (wszystkie 3 edycje). Uciekliśmy od klasycznych spotkań z twórcami (jak ja to nazywam - dwóch panów i kanapa) na rzecz tych wszystkich punktów, które wypisujesz. Warsztaty były za free z czołówką polskich twórców.
Zresztą pod względem spotkań Leszek 2009 też był super (kupa naprawdę rewelacyjnych prelekcji i luźnych spotkań) - nie byłem w tym roku, więc nie wiem jak wypadło.

Co rozumiesz przez prestiżowe nagrody? Na BFK są GDAKi - nagroda (za wyjątkiem jednej kategorii) przyznawana na podstawie liczby wypożyczeń, czyli faktycznej popularności. Są nagrody PSK na KW. Jak na wielkość rynku, to chyba wystarczająco...

Ja na pierwszej imprezie rpgegowo-fantastycznej byłem lat temu niemal 17... Postęp jest spory, ale czy kolosalny?

@repek: Co do specyfiki imprez... Niestety mi się to społeczne organizowanie konwentów nie do końca podoba. Przy każdej okazji organizatorzy mówią, że wszystko robią za darmo, nawet za wejściówki płacą. I tutaj zaczynają się schody...
Dla firm współpraca z tego typu społecznymi imprezami jest dość trudna. Każdy sponsoring jest swojego rodzaju umową - my coś wam dajemy, wy dajecie nam. Jak ktoś nawali ze strony organizatorów, co firma może zrobić? Zdzierać z biednego człowieka, który do imprezy dokłada? U kogo dochodzić swoich praw?

Dodatkowo uczy się ludzi bardzo złego podejścia. Nagrody, pieniądze - mają wartość, praca już nie. Na konwentach powiedziano nam (gdy zaczynaliśmy działalność wydawniczą) - "tu każdy pracuje przy konwencie, więc jakakolwiek wkład niematerialny z waszej strony nie może być liczona jako sponsoring" (nie dosłownie, ale tak to brzmiało). Ręce mi opadły - w dobie, gdy najważniejsze jest informacja, nikt nie chce płacić (albo przynajmniej zaliczyć jako pełnoprawną pracę) za dzielenie się wiedzą lub umiejętnościmy.

Jak ja organizowałem pierwszą imprezę w 1998, to postarałem się, żeby ludzie dostali zwrot za bilety i żeby głodni nie chodzili.

Liczyłem, że pójdzie to w kierunku profesjonalizacji - płacenie ludziom za pracę przy konwentach albo przynajmniej, żeby do tego nie dokładali. Po kilku latach przerwy widzę, że to wszystko poszło nie w tym kierunku, co trzeba, chociaż pieniądze w tych niszach, w porównaniu z komiksami, większe.

PS. Nie napisałem nawet 10% z tego co chciałem, ale na szybko kilka uwag rzuciłem, żeby pokazać część swojego toku myślenia.
31-01-2011 20:38
Repek
   
Ocena:
0
@Tencz
Myślę, że trochę mieszają się tutaj dwie rzeczy, dobrze to widać w Twojej wypowiedzi.

Ty spoglądasz z punktu widzenia potencjalnego orga. Beacon - a ja też tutaj próbowałem pisać z tej perspektywy - uczestnika.

Co do strony organizatorskiej - jasna sprawa. Tak to, stety czy niestety, działa w fandomie sf. To jest z jednej strony ogromny hamulec [bo nie da się zrobić porządnej imprezy komercyjnej czy targów], a z drugiej gwarancja ogromnej ilości imprez w ciągu roku. Ilości, o której komiksiarze przychodzący na gotowe mogą sobie pomarzyć.

Pozdrawiam!
31-01-2011 20:59
beacon
   
Ocena:
0
@Tencz

To tylko pozostaje mi dodać sobie BFK do imprez, które koniecznie trzeba odwiedzić.
01-02-2011 11:01

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.