» Webkomiksy » Espresso

Espresso


wersja do druku

Espresso
Jakub Matys

Ur. 15 listopada 1982 w Kielcach. Mieszka jedną nogą w Kielcach drugą w Łodzi, gdzie pracuje jako grafik komputerowy (freelancer).



Międzynarodowy Festiwal w Łodzi 2008
Grand Prix




Jakub Matys o komiksie:

Pomysł na komiks pojawił się wczesnym rankiem nad filiżanką espresso przy kwadratowym stoliku jednej z łódzkich kawiarni. Choć komiks posiada prostą fabułę, chciałem raczej stworzyć graficzną zagadkę, w której istotą przekazu byłby sam proces zgadywania przy użyciu odrobiny logicznego myślenia.

Jestem zafascynowany potencjałem komunikacji czysto wizualnej. Ikonografia sztuki, techniczna, naukowa, popkulturowa, etniczna i wszystkie inne źródła symboli, stworzyły alfabet znaków, za pomocą których można opowiedzieć o wszystkim, układając je w odpowiednie ciągi logiczne.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Qball
   
Ocena:
0
A czemu kicia była czarna i czemu pan umówił się z panią a nie z innym panem, tak co by było bardziej na czasie, hę? Komiks niezły. Na plus.
28-02-2009 15:16
Repek
    @Qball
Ocena:
0
Nie widać twarzy i kształtów, to może być jakiś trans przecież. :) Dużo niedopowiedzeń, wiele możliwości. Może to syn i matka? :)

Pozdrówka
28-02-2009 15:18
Qball
   
Ocena:
0
Wiem repku - po prostu nabijałem się z durnego narzekactwa niektórych :)
28-02-2009 15:23
Repek
    @Qball...
Ocena:
0
...easy, nie agresywnie, nie agresywnie. :)

*popija popołudniową kawkę*

Pozdrówka
28-02-2009 15:27
~Markal

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Zastanawiam się jak oglądacie filmy, czy czytacie książki, skoro pojawia się problem przy czytaniu tego komiksu. Wszystko ma być kawa na ławę? Espresso na ławę? Przecież najciekawsze dzieła czyta się między wierszami i na tym polega ich wielkość.
W tym wypadku anegdotka jest prosta. Ale nie chodzi tu o same wydarzenia- co nastąpiło po czym, ale to jaką dają sumę. Chyba nie banalne jest poczucie niesprawiedliwości, po przeczytaniu tego komiksu- dziewczyna myśli, że facet ją olał, a on tak naprawdę miał wypadek.
I co? Taki kompletny banał i bezsens?
28-02-2009 15:29
akito
    @Aureus
Ocena:
0
czego nie wytrzymałeś?
a gdyby w 4 pancernych i psie chodziło o załogę myśliwca, to byłaby różnica? no, raczej nie byłoby psa, na przykład.

> Muszę odszczekać. Jakiś polski dywizjon ciężkich bombowców w czasie II WŚ miał jako maskotkę niedźwiedzia. I woził go ze sobą

ale z drugiej strony myśliwce to nie były...


@Markal
wiesz, nie chciałam tego pisać...
:D

ale ciągle czekam na Simana...
28-02-2009 15:38
DracoCzyliSmok
   
Ocena:
0
Mnie się tam podoba. Ma przekaz... Dobitnie pokazuje że należy zatrzymać się i dopiero odbierać smsy :P
28-02-2009 15:48
MEaDEA
    Akito
Ocena:
0
Rewelacyjne spostrzeżenia.

Świetne wypunktowanie znaczących elementów komiksu. Dzięki temu plansza nabrała jeszcze więcej kontekstów.

Buziak!
28-02-2009 17:44
Siman
    @Akito
Ocena:
0
"już wiem, czemu czujesz się rozczarowany. Cóż, ja właśnie dlatego najpierw czytam komiks a potem komentarze"

Ależ ja zrobiłem dokładnie tak samo. Przeczytałem komiks i wzruszyłem ramionami, bo nie znalazłem w nim nic szczególnie wartego uwagi. Ale potem zerknąłem nad, na nagrodę i pod, na komentarz i... zdziwiłem się. Dla pewności przeczytałem komiks jeszcze dwa razy, uważniej. I dopiero wtedy włączył mi się syndrom "WTF?". Poczułem się trochę tak, jakby przypadkowy koleś na ulicy spytał się mnie o godzinę, a po mojej odpowiedzi "nie mam zegarka" odparł, że właśnie wzgardziłem oświeconymi naukami mistrza zen. ;)


"Przykłady:
- prosta, jednowątkowa historyjka = wąska gama odcieni zielonego (1 kolor)
- wydarzenia nastąpiły szybko, za szybko = szybki montaż, dużo ruchu , nie ogarniasz całości obrazu
- brak psychologicznego, indywidualnego pokazania bohaterów = nie widać twarzy
- sms, kawa espresso - to wszystko jest skondensowane, na szybko = fabuła skondensowana na jednej stronie, ale to właśnie wymusza uproszczenie formy (i samego przekazu w efekcie)
- śmierci z głupiego powodu = zdawkowy sposób pokazania wypadku, ludzie bez twarzy (emocji)"


I tu jest pies pogrzebany! Wszystko jest uproszczone, wpisane w schemat, indywidualny rys bohaterów wycięty, kolory ujednolicone - ten komiks krzyczy do mnie, że opowiada historyjkę lekką i prościutką. Nie zadawaj pytań, nie zastanawiaj się nad treścią - mówi - czekaj na rebus, czekaj na puentę (zabawną? pozytywną? lekką? zapewne). A potem... ginie koleś.

Teoretycznie mogłoby by mnie to zszokować. Ale nie szokuje, bo nie mam pięciu lat, żeby każdy trup w fabule sprawiał, że będę się zastanawiał nad jego tragicznym losem. Na los tego trupa dzieło musi mnie wcześniej w jakiś sposób uczulić. Zmusić do utożsamienia się, pokazać wymiar tej tragedii, nie wiem, cokolwiek. Tu mamy tylko to nieszczęsne kadrowanie. Sorry, Winetou, to za mało.

Z drugiej strony lekką historyjką przy kawie to też być nie może, bo jednak ten trup pada i nic nie wskazuje na to, żeby to miało być zabawne albo choćby ironiczne.

Czy więc w takim razie śmierć chłopaka ma zwrócić uwagę na coś innego, jakąś głębszą prawdę? No cóż, potencjalnie. W komentarzach pada już któryś raz stwierdzenie, że chodzi o złośliwość losu. Może i tak, ale mnie taka interpretacja ani ziębi, ani grzeje. A już na pewno nie zmusza do przemyśleń. W takim wypadku wolę już prawa Murphy'ego - są jeszcze krótsze, a trafniejsze. ;)


"nie wierzysz w interpretację."

Byłbym chyba rozum kompletnie postradał, gdybym kiedykolwiek stwierdził coś podobnego. ;) Nie jest to przecież kwestia wiary, czysta empiryka - interpretacja istnieje i koniec. Co więcej, jest głównym, bo zazwyczaj jedynym instrumentem do naszego zrozumienia utworu.

Ja tylko postuluję, że przy tej interpretacji należy uwzględnić autora i jego zamysł. Bo inaczej wszelkie dzieło człowieka byłoby zbędne, starczy byle plama na ścianie, której należy tylko dorobić odpowiednio bogatą interpretację.


"Kadrowanie, punkt widzenia w każdym tekście kultury (powieści, wierszu, obrazie, filmie, reklamie) jest kluczowe. Wyobraź sobie PulpFiction opowiedziane z punktu widzenia tego gościa, co miał pecha siedzieć z tyłu. byłby-że to ten sam film?"

Zaraz, ty chyba mówisz o narracji. To prawda, że kadrowanie w przypadku filmu czy komiksu jest dla narracji kluczowe, ale to nie znaczy od razu, że tożsame.


"widzisz, poza "żegnaj, moja miłości" i "espresso" żaden z tych komiksów nie wywołał we mnie chęci POMYŚLENIA. nie nad komiksem, tylko nad zagadnieniem, które mi się dzięki niemu nasunęło (w związku z treścią)."

Gratuluję w takim razie. Mówię poważnie. :) Ja uwielbiam, kiedy dzieło z którym się zapoznam zmusza mnie do myślenia, w takim sensie o jakim piszesz. Niestety, żadnej tegorocznej pracy z MFK zaprezentowanej do tej pory się to nie udało. W przeciwieństwie np. do zeszłorocznego Hikkimori (a także Demokracji sprzed dwóch lat, mimo że byłem wobec tego komiksu nieco krytyczny).


"Jeśli nie interesuje Cię, co widzą Ci, którzy coś jednak widzą, to nie czytaj dalej :D"

Ależ pisałem wcześniej, że bardzo jestem ciekaw, cóż takiego jest w tym komiksie, co najwyraźniej przeoczyłem. :)


A jednak, odnośnie dalszej części twojego posta (cały punkt 4): jeszcze rano chciałem w dużym stopniu przyznać ci rację. Teraz jednak, po przemyśleniu tej kwestii, nie mogę się z takim postanowieniem sprawy zgodzić. Owszem - można zastanowić nad kwestiami, o których napisałaś. Tyle że podobny schemat myślenia można przyłożyć do dowolnego dzieła, dowolnej wartości i treści (a już na pewno do każdego z komiksów zaprezentowanych do tej pory) i dojść do podobnych przemyśleń. ZAWSZE można poddać analizie poszczególne elementy utworu i zastanowić się dlaczego są takie, a nie inne. Problem polega na tym, że to wcale nie świadczy o wartości dzieła. Bo dzieło wartościowe powinno samo mnie do tego sprowokować, zachęcić (te szczególnie dobre- wręcz zmusić), nie ważne - formą czy treścią. Inaczej Ostatnia Wieczerza byłaby równa w swej wartości przysłowiowej plamie brudu na ścianie.

Tak czy inaczej "Espresso" tak na mnie nie zadziałało. Na mnie - podkreślam.


@Markal
"Zastanawiam się jak oglądacie filmy, czy czytacie książki, skoro pojawia się problem przy czytaniu tego komiksu. Wszystko ma być kawa na ławę?"

No błagam - przecież tu wszystko JEST kawa na ławę. Treść i przekaz walą po oczach (co najwyżej lekko tylko przyprószone nietypowym ujęciem kamery). Walą pretekstowościa i banałem, niestety.


"hyba nie banalne jest poczucie niesprawiedliwości, po przeczytaniu tego komiksu- dziewczyna myśli, że facet ją olał, a on tak naprawdę miał wypadek.
I co? Taki kompletny banał i bezsens? "


Bezsens nie, w żadnym razie. Historia ma sens, jest logiczna. Banał - cóż, owszem. W moim przekonaniu przynajmniej.


PS. Akito - jak widzisz ja też lubię pisać długie posty. ;)
28-02-2009 18:48
Repek
    @Siman
Ocena:
0
Ależ pisałem wcześniej, że bardzo jestem ciekaw, cóż takiego jest w tym komiksie, co najwyraźniej przeoczyłem. :)

Nic nie przeoczyłeś. Jeśli dla Ciebie nie ma, to nie ma. :)

Chyba o to się sprawa rozbija. Czytając Twoje poglądy [np. że ważny jest autor i jego zamysł], można dojść do wniosku, że zakładasz jakąś jedną prawdę zawartą we wzorcowym [tutaj: chyba zgodnym z zamysłem autora] odczytaniu utworu artystycznego.

Pozdrówka
28-02-2009 22:09
akito
    @ Siman
Ocena:
0
To już wiem, co chciałam wiedzieć, fajnie :)
DUGIE POSTY ŻONDZOM
Jeśli widzisz, że z jednej strony jest prościutka historyjka a z drugiej śmierć, to o to chodzi, to jest treścią tej historyjki. ten dysonans. dysonans między prostymi codziennymi czynnościami, a ich skutkami, całością życia, której nie jesteśmy w stanie ogarnąć ani zrozumieć (bo gdyby dziewczyna wiedziała, jak on zginął, nie byłoby w komiksie gestu "przygarniania" kota, patrz poniżej). Jeśli w Tobie to nie budzi emocji, to dla mnie jest ok.
Uważam jednak, że dużo tracisz wyznając taką teorię interpretacji.
"Ja tylko postuluję, że przy tej interpretacji należy uwzględnić autora i jego zamysł."
a to, co pisałam o Wenus z Milo czytałeś? Autor nie zamierzał zrobić kobiety bez rąk. Epoka wiktoriańska wielbiła to, czego on nie zamierzał - bo rzeźba wyglądała inaczej, a ludzie mieli zupełnie inne podejście do świata (a zwłaszcza ludzkiego ciała)

"Bo inaczej wszelkie dzieło człowieka byłoby zbędne, starczy byle plama na ścianie, której należy tylko dorobić odpowiednio bogatą interpretację."
o taką postawę mi chodziło w słowach "nie wierzysz w interpretację". Bo u Ciebie jest to irracjonalne. repek Ci pisze, dlaczego punkt widzenia ma znaczenie, a Ty to po prostu negujesz. facet ma wiedzę na temat budowy tekstów kultury. Wie, z czego się składają. to jest jak związek chemiczny albo konstrukcja domu. nie tylko ważne CO, ważna jest kolejność. Ważna jest konsekwencja. Złe, tj. nieczytelne, nudne teksty kultury są niekonsekwentne. Jeśli mam do czynienia z krótkim, uproszczonym tekstem, to przyglądam się każdemu szczegółowi, stąd wiem, że warto sobie zadać najbardziej kretyńskie i oczywiste pytania. Kolor kota? - symbol złego losu. Rower? - odniesienie do konkretnej grupy społecznej, która używa rowerów w mieście do omijania korków. Ujęcie z góry - a może to jednak Bóg? Chociażby.
Co do Twoich wniosków z samej "prostej formy", też uważam, że nie wyczerpuje to problemu. Kwestia jest złożona. posłuchaj sobie "Jakże ja się uspokoję" Wyspiańskiego w wykonaniu zespołu Pustki.
http://www.youtube.com/watch?v=mv5 2vH-VKGc
To prosta, prosto zagrana i zaśpiewana piosenka o prostych słowach, żadne tam "Stairway to Heaven". Ale czy jej przekaz jest wesolutki, banalny, o niczym?

@Ainsel
Doskonale rozumiem Twój podziw do wielkich fabuł, ale nie rozumiem niechęci do dobrego warsztatu w krótkich formach. Może zacznijmy z innej nogi: Przeczytaj sobie moją recenzję "Cromwell Stone". Poczytaj, jak jestem ZA "Biocomosis" mimo jego wad. Marzę o tym, żeby stworzono w Polsce coś na miarę Rorka. Ale takich rzeczy się nie robi na konkurs organizowany co roku. I komisja by tego też chyba nie mogła przeczytać. Ale nie w tym rzecz. Konkurs jest po to, by pokazać, co się umie od strony plastycznej i konstrukcji fabuły (nie treści, tylko: punkt kulminacyjny, przygotowanie go, wprowadzenie bohaterów...). Wtedy inny scenarzysta/rysownik może np. wyjść do takiego laureata z propozycją współpracy. I wtedy popracują nad serią wszechczasów, która zaleje światowy rynek komiksu a z Anguleme zrobi filię łódzkiej szwalni szalików.
Jak mamy poznać nowe pomysły, trendy? oglądając reklamy? czytając 50 stutomowych sag?

Nie wiem, dlaczego niektórzy odnoszą się z niechęcią do tych, którym coś się podoba, z czymś im się to kojarzy, wzbudziło w nich to jakieś emocje. Z ciekawością przeczytałam Simana, chociażby po to, by poznać jego sposób myślenia, bo na pewne rzeczy bym w ogóle nie wpadła. Z drugiej strony trafia mnie szlag, jak ktoś, kto czegoś nie ma skojarzeń z daną rzeczą krytykuje fakt, że ktoś inny ma skojarzenia. A skojarzenia wynikają też z wiedzy, nie książkowej nawet, tylko takiej zwykłej, potocznej, życiowej. I to chwalenie się brakiem skojarzeń, a nie gust (tak, widzę, rozumiem, ale mnie nie rusza) sprawiają, że czasem świerzbi mnie komuś wywalić wykład w bardziej aroganckim tonie. Albo skrycie cieszyć się, że ktoś danemu kozakowi przywalił za mnie :P

Od parunastu lat zajmuję się analizą i tworzeniem różnych tekstów/obrazów. Może mam bardziej wyczulone oko. A moze łut szczęścia w życiu: Ja po prostu miałam w podstawówce polonistkę, która nauczyła mnie, że tekst kultury to konstrukcja, jak budynek czy samochód. Możesz woleć Mitsubishi Pajero od Jeepa-model-cośtam, może podobać Ci się sylwetka czy dźwięk silnika. Ale dane techniczne wynikają z konstrukcji i wiadomo: pali mniej albo więcej, sprawdza się w terenie lub nie. I tym dla mnie jest każdy tekst kultury, od znaku drogowego po przedstawienie opery Wagnera.
28-02-2009 23:45
sirDuch
    Ależ...
Ocena:
0
Ależ jakie przypadek? Jakie zrządzenie losu?
Przecież to jasne jak słońce:
Dziewczyna wszystko miała zaplanowane co do sekundy - jak Olsen ze słynnego gangu. A zaplanowała śmierć swojego chłopaka / znajomego. Zapewne to już nie pierwszy raz umówiła się z nim w tym miejscu, i doskonale wiedziała gdzie znajdzie się o właściwej godzinie...
Wysyła sms-a w odpowiednim momencie - odebranie go i przeczytanie rozproszy go na dobrych kilka sekund! Specjalnie wytresowany kot przebiega ulicę tuż przed rowerzystą!
W ostatnich kadrach pani chwali swego pupila za dobrze wykonany manewr. Zbrodnia doskonała jest od tego momentu faktem...

To oczywiście moja interpretacja ( z lekkim przymrużeniem oka).
Pozdrawiam komentujących, bo miast komentarzy wywiązała się ciekawa dyskusja, którą sobie czytam z równą przyjemnością co komiks :)
02-03-2009 15:08
~Time Warp

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
-2
To powinno iść na Nobla! Moja 14-letnia siora opowiada takie rzeczy. Koniecznie musi zacząć robić komiksy.;) Poza tym podoba jej się ten komiks wszak sama opowiada takie historie...

Pozdrówa dla Akito,
Komisja jest "de best" i twoi koledzy również.;)
Niech żyją komiksy o niczym wychwalane później w elaboratach przez "krytyków sztuki" z japońskimi ksywami!;)
02-03-2009 15:42
Repek
    @Time Warp
Ocena:
0
Wyhamuj, proszę, bez flejmów mi tu. :)

Pozdrówka
02-03-2009 15:49
~Markal

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Bólów egzystencjalnych nie powoduje (prawda), do kanonu lektur nie wejdzie (prawda), ale uważam, że niesprawiedliwe jest stwierdzenie, że jest wszystko kawa na ławę i, że jest to taki banał, że już lepsze jest oglądanie filmu w stylu "Noc w Muzeum" (taaak, wieem, nikt tego filmu nie przywoływał, ale miałam go nieszczęście ostatnio oglądnąć i do dziś mam traumę oraz bolą mnie rzęsy...). Wracając do tematu, chociaż Akito brnie daleko w interpretację, to jednak muszę jej przyznać rację, że w komiksie COŚ jest.
A, i bronię plam na ścianie- uważam, że w nich jest najwięcej. W plamie prawdziwa wolność myśli! :]


02-03-2009 22:41
Mayhnavea
   
Ocena:
0
To da Vinci nasikał na ścianę po czym stwierdził, że choć nie jest "dziełem intencjonalnym", to znaczy. Ściana i plama - niebagatelne.
02-03-2009 23:07
akito
    inderpretacje, reinterpetacje...
Ocena:
0
@Mayhnavea
W momencie powstania - wręcz gorące. Ale zbagatelnieje, gdyż zostanie skopiowane w Las Vegas...

@Markal
Skoro na niektórych działa, to ja chcę wiedzieć JAK. Mnie się czytało to łatwo, gładko, wciągnęło mnie do końca, więc się zastanawiam, jak zostało to zbudowane. Może wtedy sama będę umiała takie skleić...
Interpretacji mi się namnożyło, gdy zaczęłam czytać, co inni napisali :D Nie wszystkie uważam za uprawnione na podstawie tego, co jest narysowane. Ale czemu nie poszaleć.

PS. Moja interpretacja jest taka: oni się nie znają i to wszystko to w ogóle jeden wielki przypadek w dużym mieście. Obaj są singlami, z tym, że ona ma teraz kota, zawyżyła statystyki singli z kotem.

03-03-2009 00:01
Siman
   
Ocena:
0
@repek
"Nic nie przeoczyłeś. Jeśli dla Ciebie nie ma, to nie ma. :)"

Ależ myślisz się właśnie. :) Bo w toku rozmowy z akito doszedłem wreszcie do tego, co was tak kręci w tym komiksie. Co dla mnie wydawało się na początku banałem i zgrzytem, okazało się po przemyśleniu sprawy całkiem sensownym zamysłem. :) Osobna sprawa, że ten zamysł dalej do mnie nie trafia, ale zrozumiałem punkt widzenia akito (i jak sądzę po części także reszty chwalącej ten komiks). Dlatego muszę stwierdzić, że myliłem pisząc na początku: "Treść - nie stwierdzono."

"Chyba o to się sprawa rozbija. Czytając Twoje poglądy [np. że ważny jest autor i jego zamysł], można dojść do wniosku, że zakładasz jakąś jedną prawdę zawartą we wzorcowym [tutaj: chyba zgodnym z zamysłem autora] odczytaniu utworu artystycznego."

I tak, i nie. Uważam, że każdy utwór posiada pewną, można to nazwać, grawitację. Interpretacja to jakby obiekt krążący po jej orbicie - nie jest z nią zupełnie styczny (bo to niemożliwe), ale jest przez tę "grawitację" (którą właśnie nazywam pierwotnym zamysłem) stale przyciągany. Orbita może być bardzo odległa, ale to wciąż orbita, ruch zależny od ośrodka. Jeśli natomiast interpretacja zaczyna być dobudowywaniem treści tam gdzie jej nie ma, to już nie jest orbita, tylko asteroida przelatująca przypadkowo obok. ;)

Ciężko mi się na ten temat sensownie wypowiadać, bo nie jestem żadnym literaturoznawcą, brak mi aparatu pojęciowego do sensownej dyskusji (dlatego m.in. nie mogę się zebrać, żeby podjąć ten wątek na forum) i przez to ciężko mi przekazać, co mam na myśli. Ale może obrazowymi analogiami w końcu mi się uda. ;)


@Akito
"Jeśli widzisz, że z jednej strony jest prościutka historyjka a z drugiej śmierć, to o to chodzi, to jest treścią tej historyjki. ten dysonans. dysonans między prostymi codziennymi czynnościami, a ich skutkami, całością życia, której nie jesteśmy w stanie ogarnąć ani zrozumieć (bo gdyby dziewczyna wiedziała, jak on zginął, nie byłoby w komiksie gestu "przygarniania" kota, patrz poniżej). Jeśli w Tobie to nie budzi emocji, to dla mnie jest ok."

Tak jak pisałem wyżej: czaję już, w czym rzecz. :) Nadal mnie to nie przekonuje, ale rozumiem twój punkt widzenia.

"a to, co pisałam o Wenus z Milo czytałeś? Autor nie zamierzał zrobić kobiety bez rąk. Epoka wiktoriańska wielbiła to, czego on nie zamierzał - bo rzeźba wyglądała inaczej, a ludzie mieli zupełnie inne podejście do świata (a zwłaszcza ludzkiego ciała)"

Cóż, korzystając z wcześniejszej analogii: nie wykluczam, że interpretacja może czasem zostać nagle "wybita" ze swojej orbity. Ale wydaje mi się, że to jednak wyjątek od reguły. Generalnie jednak mimo zmieniających się interpretacji utworów na przestrzeni wieków, one nadal mają jakiś punkt zaczepienia, wokół którego krążą, choćby nawet bardzo daleko.

"repek Ci pisze, dlaczego punkt widzenia ma znaczenie, a Ty to po prostu negujesz. facet ma wiedzę na temat budowy tekstów kultury. Wie, z czego się składają."

Obawiam się, że nadal nie do końca rozumiesz moje postulaty i mam wrażenie, że zbyt je ekstremizujesz. Doskonale rozumiem punkt widzenia repka (zwłaszcza, że nie pierwszy raz dyskutujemy na ten temat) i rozumiem z czego on wynika. Absolutnie go nie neguję, bo jest to pogląd składny, konsekwentny i mający solidne podstawy. Wiem także, że gość ma wiedzę na ten temat daleko przekraczającą moją. Ba, jego stanowisko ma gruntowne podstawy naukowe, a moje jest sformuowane dość intuicyjnie i po omacku. Nie oznacza to wszakże, że muszę się z nim we wszystkim zgadzać. ;)

Uważam po prostu, że takie ujęcie sprawy nie jest pełne (co nie znaczy wcale: mylne).

"Co do Twoich wniosków z samej "prostej formy", też uważam, że nie wyczerpuje to problemu. Kwestia jest złożona. posłuchaj sobie "Jakże ja się uspokoję" Wyspiańskiego w wykonaniu zespołu Pustki.
http://www.youtube.com/watch?v=mv5 2vH-VKGc
To prosta, prosto zagrana i zaśpiewana piosenka o prostych słowach, żadne tam "Stairway to Heaven". Ale czy jej przekaz jest wesolutki, banalny, o niczym?"


Ależ to nie jest z pewnością piosenka ani prosto zagrana, ani prosto zaśpiewana. Prostą to ona ma wyłącznie melodię. A melodia to tylko jeden z wielu elementów składających się na utwór, nawet analizując wyłącznie muzykę. :) Tekst jest IMO też prosty tylko pozornie, bo przecież nie tylko ilość użytych słów trzeba tu rozpatrywać.

Ale rozumiem o co ci chodzi - to, że utwór jest pozornie prosty, nie znaczy, że jest prostacki. Tyle że nie wiem do czego to odnosisz, przecież nigdzie nie negowałem wartości prostego utworu jako takiego (podałem zresztą przykłady kilku krótkich form z MFK, które bardzo sobie cenię, chociażby Hikkimori). Zresztą, co to w ogóle za dyskusja - rozmawiasz z wielkim miłośnikiem haiku. :) To jest dopiero doskonały przykład prostych form (nawet bardzo: toż to raptem 17 sylab!) z gigantycznym ładunkiem treści.

Nigdzie przecież nie krytykowałem samej idei "Espresso", co najwyżej wykonanie (co do którego w dużym stopniu zmieniłem zdanie).

03-03-2009 01:25
Repek
    @Siman
Ocena:
0
Myślę, że jesteś całkowicie zrozumiały i piszesz całkowicie przejrzyście. Po prostu - mówię za siebie - ja nie "wyznaję" tej szkoły. :)

Posługując się Twoim - imho bardzo dobrym - przykładem, przełożę go na "swoje":
- Ty jesteś planetą, która posiada siłę przyciągania [interpretacji]
- Jeśli coś [dzieło sztuki] wejdzie w Twoją orbitę, grawitacja może zadziałać i dać dwa efekty:
- 1/ albo obiekt roztrzaskuje się o powierzchnię (prosta, powierzchowna analiza)
- 2/ albo staje się satelitą i zaczynasz go analizować
- w skrajny przypadku 2/, może być przypadek 2a, czyli coś staje się czymś w rodzaju Księżyca, który staje się dla Ciebie czymś ważnym [oświetla :)]

EDIT: Dla mnie Twoje podejście to po prostu jedna z metod interpretacji [jeden z rodzajów przyciągania]. Sprawdza się przy części utworów, przy innych - z mojej perspektywy - może zawodzić.

Tak czy siak - wszystko zależy od tego, czy masz odpowiednie pole i siłę przyciągania do wejścia w reakcję z obiektem. On tylko jest, ale to Ty wprawiasz go w ruch.

Aha, oczywiście jeśli coś podróżuje sobie jak kometa [nie znajduje się w ogóle w Twoim kręgu zainteresowań], to mignie tylko Ci na horyzoncie i poleci. :) Można wtedy sobie najwyżej kupić teleskop, choć nie zawsze warto. :)

Pozdrówka
03-03-2009 01:39
~radio ma ryja 7 (dawniej: maryja 7

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wyrafinowane.
08-03-2009 21:33

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.