Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił

Całe życie z komiksami

Autor: Kuba Jankowski

Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił
W noweli rysunkowej Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił spotykamy takiego Setha, jakim zapamiętaliśmy go z rozmów, które ten prowadził z Chesterem Brownem i Joe Mattem na planszach komiksowego pamiętnika Na własny koszt: w prochowcu, kapeluszu i z papierosem. Tym razem to jednak Seth jest głównym bohaterem komiksu i nie toczy ideologicznych dysput na temat związków seksualnych z kobietami. Życie nie jest takie złe... opowiada o poszukiwaniu przez Setha informacji o Kalo, autorze rysunków satyrycznych z lat 40/50 ubiegłego wieku, oraz jego zaginionych prac. Będą one odpowiedzią na wiele trapiących go pytań.

Kwerenda, którą prowadzi Seth, rozłożona jest na przestrzeni lat. Od chwili, kiedy trafia on na pierwszy rysunek Kalo, do momentu, kiedy kończy się akcja komiksu, mija sporo czasu, kilka podróży, wiele rozmów, związków, jednym słowem - kawał życia. Jednak zebranie opowieści podporządkowanej motywowi poszukiwania tajemniczego autora z dawnych lat w jednym komiksie sprawia, że ta rozciągnięta czasowa perspektywa spłaszcza się do jednej ciągłej linii, której nie przerywa w jego życiu nic innego. Odnosimy wrażenie, jakby całe życie Seth poświęcił graniczącej z manią konieczności ustalenia wszystkich faktów z życia Kalo. A efekt jego starań jest mizerny. Seth odkrywa kilka rysunków (zamieszczonych w dodatku Słynna jedenastka poza światem przedstawionym opowieści), zdobywa zdjęcie Kalo oraz garść informacji od jego córki. Chyba w tym momencie Seth uzmysławia sobie, jak niewiele dzieli każdego artystę od całkowitego zapomnienia, nie tylko poprzez ulotne i nietrwałe nośniki, na których utrwalane są jego prace, ale też przez brak zainteresowania ze strony odbiorców. W takim kontekście Życie nie jest takie złe... opublikowane na papierze, jest cegiełką, którą dostawia do swojego spiżowego pomnika kanadyjski autor. Sam sobie.

Bardzo istotnymi punktami konstrukcyjnymi tej noweli rysunkowej są rozmowy o życiu uczuciowym i zawodowym, które Seth prowadzi z przyjacielem Chetem, oraz nawiązania do twórczości przeróżnych autorów komiksowych i klasycznych serii komiksowych. Nie mogło tego elementu zabraknąć, bo przecież Seth poza tym, że jest twórcą komiksów, to jest też ich wielbicielem i kolekcjonerem. Oprócz łatwo identyfikowalnych dla czytelnika polskiego Tintina, Marvela, Dicka Tracy, Clarka Kenta, Billa Warda czy Fistaszków, sporo nauczymy się też o kanadyjskich komiksowych ikonach i klasykach. O wielkiej wadze, jaką Seth przykłada do znaczenia i przesłania komiksów, niech świadczy choćby moment, kiedy swoją filozofię życiową odnajduje w fistaszkowym "unikaniźmie" (wspominaliśmy o tym w Varia #2, przy okazji notki o Fistaszkach zebranych: 1963/1964). Seth zdaje się myśleć narracyjnymi prostokątami, a rozmawiając z ludźmi widzi ich wypowiedzi w dymkach komiksowych.

Życie nie jest takie złe... to głęboka, spokojna i imponująca opowieść z życia pasjonata dla pasjonatów. Czytając Setha zapadniecie się w zimowe kanadyjskie krajobrazy, docenicie moment refleksji, któremu można oddać się podczas podróży pociągiem, moment ciszy, której należy pozwolić wybrzmieć w ostatnich kadrach każdego rozdziału oraz niewzruszenia budynków, zza których zawsze przecież wychodzi słońce. Zwiedzanie umysłu i świata, w którym żyje Seth, to niezwykłe doświadczenie emocjonalne.