Zgroza #1: Lód

Zbigniew Zgroza powraca

Autor: Shadov

Zgroza #1: Lód
Zbigniew Zgroza, jeden z bohaterów serii Lis Dariusza Stańczyka, dał się poznać jako porządny i przebiegły detektyw, który niezbyt dobrze radził sobie z pracą w zespole, a jeszcze bardziej nienawidził służbistycznych praktyk policyjnych. Nic więc dziwnego, że odważny, ale porywczy komisarz stał się idealnym materiałem na solową karierę.

Przygody Zgrozy zaczynają się w dniu, w którym zostaje wezwany, by zbadać dziwne, rytualne zabójstwo seniorki. Pocięte ciało kobiety, jak się później okazuje, było torturowane jeszcze za życia. Wydarzenia przybierają nieciekawy obrót w momencie, kiedy w trakcie śledztwa zabójca zostawia wiadomość specjalnie dla komisarza.

Trzeba przyznać, że jeżeli ktoś przed lekturą komiksu Kuby Ryszkiewicza miał obawy, co do słuszności osadzenia komisarza Zbigniewa Zgrozy jako głównego bohatera w nowej serii komiksowej, to spokojnie może odetchnąć z ulgą. Ryszkiewicz nie tylko świetnie prowadzi opowieść o najlepszym śledczym z uniwersum Lisa, ale także wydobył potencjał z doświadczonego policjanta.

Album zaczyna się klimatycznym prologiem, przesyconym ciężką atmosferą konfliktu rodzinnego Zgrozy – żona go nienawidzi, a córeczka z utęsknieniem wygląda tatusia. Już na tym etapie autor nie daje złudzeń, że dalsza historia będzie w całości poświęcona Zgrozie, a morderstwo 70-letniej kobiety, tłem dla powracającej przeszłości.

W dalszej części historii przygody Zgrozy przedstawione zostały niczym w amerykańskim serialu o zbuntowanym gliniarzu. Zaniedbujący rodzinę dla policji i nielubiany przez przełożonych, jest ich jedyną deską ratunku, kiedy sprawy przekraczają możliwości zwykłego detektywa. Nie można nie wspomnieć o delikatnym naginaniu prawa, oczywiście w dobrej wierze. I tak też toczą się jego losy na kolejnych stronach komiksu. Tu przytyk od przełożonego, gdzie indziej wtrąca się znienawidzony kolega z pracy, odwiedziny kilku kluczowych miejsc oraz kolejne poszlaki i wskazówki od zagadkowego zabójcy. W miarę rozwoju wydarzeń, historia się zagęszcza, a komisarz zdaje sobie sprawę, że śledztwo zmierza w kierunku, który bardzo mu nie odpowiada.

Niestety nie można mówić o rosnącym napięciu podczas lektury. Na tym etapie wszystko toczy się raczej jednostajnie, bez zwrotów akcji. Jedynie ostatnia scena, nieco bardziej wstrząśnie czytelnikiem. Można pokusić się również o stwierdzenie, że wydarzenia nieco się ciągną.

Warto pochylić się nad samą postacią Zbigniewa Zgrozy. Ukazanie go jako doświadczonego gliniarza z ostrym, przeszywającym spojrzeniem, nie mówiąc o słownictwie i agresji, sprawia, że nie ma dla niego rzeczy trudnych czy niemożliwych. Są tylko mniej i bardziej wymagające.

Rysunkowo Grzegorz Kaczmarczyk spisał się lepiej niż dobrze. W oko rzucają się solidne szkice, dobrze odwzorowujące sylwetki i twarze bohaterów, podobnie jak miejsca, w których rozgrywa się akcja. Poza tym wzrok przyciągają kolory, nadając każdej scenie i lokacji niepowtarzalnego charakteru. Przechodząc między planszami czuje się klimat i emocje bohaterów. Zauważyć też należy dobre operowanie światłem i przejścia barw.

Pierwszy album Zgrozy jest ciekawą i zajmującą pozycją. Komisarz stylizowany na zbuntowanego przeciw bezprawiu policjanta, robi dobre wrażenie już od pierwszej sceny. Co więcej? Z pewnością mankamentem są rozciągnięte wydarzenia oraz brak napięcia towarzyszącego historii. Pomimo to, intrygująca fabuła zachęca do dalszego śledzenia przygód Zbigniewa Zgrozy.

 

Dziękujemy wydawnictwu Sol Invictus za udostępnienie komiksu do recenzji.