» Recenzje » Yans #1 (wydanie zbiorcze - II edycja)

Yans #1 (wydanie zbiorcze - II edycja)


wersja do druku

O Yansie z perspektywy czasu

Redakcja: Piotr 'jaworock' Jaworski, Joanna 'Taun_We' Kamińska

Yans #1 (wydanie zbiorcze - II edycja)
W świecie komiksu, jak w każdej branży rozrywkowej, można znaleźć dzieła interesujące, nieciekawe oraz takie, które na zawsze zapisały się w pamięci  miłośników gatunku. Yans bez dwóch zdań zajmuje zaszczytne miejsce w historii komiksu, przynajmniej w sercach polskich fanów.

Co może czuć człowiek, który odzyskał przytomność w skutym lodem świecie, nie pamiętając niczego poza imieniem? O czym musi myśleć, instynktownie reagując w nagłych sytuacjach, lecz nie rozumiejąc, czemu to robi? I dlaczego wszyscy podejrzewają, że tylko symuluje amnezję? Stopniowe odkrywanie tajemnicy swojej tożsamości zwróci na Yansa uwagę władcy miasta oraz doprowadzi do szeregu perypetii z podróżami w czasie i zesłaniem na obce planety włącznie.

Przygoda agenta temporalnego rozpoczęła się w 1983 roku, stanowiła pochodną zaabsorbowania Jeana van Hamme w projekty niezwiązane z Thorgalem i bezczynności Grzegorza Rosińskiego. Lukę wypełnił André-Paul Duchâteau, proponując scenariusz science-fiction, będący pierwotnie one-shootem. Sukces historii, która do polskich czytelników trafiła najpierw we fragmentach w roku 1983, sprawił, że pojedynczy komiks przekształcił się w dwunastotomowy cykl.

Na początek warto poświęcić kilka słów wstępowi do bieżącego wydania. W trakcie jego lektury można odnieść wrażenie, że Egmont w swoich działaniach wzorował się na innej kapitalnej serii SF, a mianowicie Stormie wydawanym przez oficynę Kurc. Czytelnikom zaserwowano obszerne kulisy narodzin Yansa – a przy okazji, w pewnym stopniu, również Thorgala – zaś materiał uzupełniony został o fotografie twórców oraz pierwsze szkice. W obu przypadkach wstępy rozszerzają spektrum widzenia i umożliwiają lepsze zrozumienie problemów, z jakimi borykali się autorzy, co przełożyło się na ostateczny kształt opowieści.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Z perspektywy fanów jest to również bardzo interesujący materiał o charakterze historycznym, bowiem lektura Yansa, po wielu latach od pierwszego spotkania z agentem temporalnym, dostarcza dwojakich wrażeń. Jak często ma to miejsce w podobnych sytuacjach, czytelnik dostrzega więcej, zarówno w kontekście atutów opowieści, jak i pewnych potknięć autorów. Niestety, ale w przypadku Yansa widoczne stają się rozmaite niedoróbki w warstwie scenariusza.

W zdecydowanie najbardziej klimatycznym albumie, Ostatnia wyspa, zauważalna jest swoista fragmentaryzacja opowieści. Jej powodu ponownie można doszukiwać się w genezie tworzenia historii, ponieważ pierwszy tom przygód agenta powstawał nieco z doskoku i bez nadmiernego entuzjazmu ze strony wydawcy. W kolejnych albumach sytuacja uległa znacznej poprawie i scenariusz przybiera formę spójniejszej opowieści, natomiast inna rzecz nieodmiennie rzuca się w oczy: nadpodaż sloganów i miałkość postaci drugoplanowych. Dotyczy to głównie Orchidei, której co druga fraza ogranicza się do wygłaszania banałów bądź wyznawania miłości Yansowi; zresztą Aurora wcale nie prezentuje się lepiej, zaś główny bohater to taki blondwłosy Thorgal bis. W sumie tylko Vasalry jest interesującą kreacją pośród mnóstwa postaci, pojawiających się na kartach komiksu.

Jednakże podczas odnawiania znajomości z cyklem, natkniemy się nie tylko na same potknięcia. Czytelnik z pewnością doceni świetny motyw podróży w czasie i wielokrotnego powrotu wydarzeń z przeszłości. Prawdę pisząc, to chyba jedna z najlepszych pętli czasowych, z jakimi się spotkałem. Począwszy od Więźnia wieczności widać też, jak krystalizował się plan na rozwój historii. Kolejne tomy zostały starannie zaplanowane i stanowią spójny cykl.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Ostatnia wyspa jest też jednym z bodaj najbardziej ociekających klimatem komiksów wszechczasów. Czytelnik na własnej skórze może odczuć przejmujący chłód, zaś ciężki, dyspotopijny klimat, a także dekadencka atmosfera wegetującego miasta, na każdej stronie oddziałują z siłą huraganu. Ostatnia wyspa to absolutny majstersztyk w tej dziedzinie, ale niewiele można też zarzucić kolejnym odsłonom. Siłą Yansa zawsze było zróżnicowanie architektury oraz fauny i flory. Rysując ten cykl, Rosiński mógł sobie pozwolić na znacznie więcej, niż w Thorgalu, w którego przecież również wpleciono chociażby statki kosmiczne.

Każdy tom przygód agenta jest eksplozją talentu i wyobraźni polskiego ilustratora, niezależnie, czy mówimy tutaj o Mieście, Ardelii lub Xanai. Komiks urzeka na każdym poziomie, począwszy od wizualizacji miasta, przez nakreślenie postaci, na ekwipunku i pojazdach kończąc. Za kulminację popisów należy uznać epicko przedstawioną bitwę z albumu Gladiatorzy, kompletnie nie potrzebującą żadnych dymków, by przykuć uwagę na długie, bardzo długie minuty. Analiza detali oraz drugiego planu to zadanie nie na minuty, lecz na godziny.

O kolejnym tomach zbiorczych przygód Yansa napiszemy w kolejnym tekście, póki co, pora podsumować tom pierwszy. Ten, mimo iż nieco pokrył się kurzem starości, to jednak cały czas jest bardzo atrakcyjnym kąskiem, przyzwoitym w warstwie scenariusza, świetnym w kontekście klimatu i rewelacyjnym jako dzieło artystyczne.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Yans #1 (wyd. zbiorcze - II edycja)
Scenariusz: Andre-Paul Duchateau
Rysunki: Grzegorz Rosiński
Seria: Mistrzowie Komiksu, Yans
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 24 marca 2021
Kraj wydania: Polska
Autor okładki: Grzegorz Rosiński
Liczba stron: 224
Format: 234x312 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328160019



Czytaj również

Yans #2 (wydanie zbiorcze - II edycja)
Z komiksowego nieba do piekła
- recenzja
Yans (wyd. zbiorcze - II edycja) #3
Smutny koniec serii
- recenzja
Zemsta hrabiego Skarbka
Chopin i piraci w najlepszym wydaniu
- recenzja
Historie prawdopodobne
To może przydarzyć się każdemu
- recenzja
Czarna Orchidea (nowe wydanie)
O superbohaterach inaczej
- recenzja
Potwór
Pomiędzy przeszłością a szaleńcem
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.