X-Terminacja

Nic niezwykłego

Autor: Shadov

X-Terminacja
X-Terminacja to wyczekiwane zakończenie przygód All-New X-Men od Briana Michaela Bendisa, serii, gdzie młodzi, świeżo zwerbowani X-Meni zostali siłą ściągnięci do przyszłości, aby zobaczyć swoje starsze wersje i – co istotne – nie popełnić tych samych błędów. Jednak podróże w czasie zawsze są niebezpieczne.

Młodzi X-Meni mieli całe mnóstwo czasu, aby poznać przyszłość i w mniejszym lub większym stopniu zrozumieć błędy, jakie popełniły ich starsze wersje. Oczywiście nie raz i nie dwa mieli zatargi ze swoimi odpowiednikami z przyszłości, walczyli ledwo uchodząc z życiem, a nawet podejmowali próby stworzenia nowych relacji, nie przejmując się konsekwencjami. Jednak “limit” przebywania w przyszłości powoli się kończy. Ktoś postanowił zabić młodych X-Menów, aby doprowadzić do całkowitej zmiany linii czasowej i wydarzeń. Zaczyna się polowanie.

X-Terminacja to album, na którym ciąży niemała presja – spragnieni zakończenia czytelnicy All-New X-Men oczekują wielkiego finału zmagań młodych X-Menów w przyszłości. Do tej pory ich przygody pod pieczą Briana Michaela Bendisa miały lepsze i gorsze momenty fabularne. Jednak czy słusznie zakończenie powierzono Edowi Brissonwi? Scenarzysta X-Terminacji u nas (jak do tej pory) ma raptem, oprócz omawianego, jeden komiks: Doktor Strange #4. Album który nie był dziełem wybitnym, a wręcz spotkał się z chłodnym przyjęciem. I po lekturze X-Terminacji nietrudno odpowiedzieć sobie na pytanie: “dlaczego?”.

Świeżo wydany nowy komiks Eda Brissona nie zapada w pamięć, pomimo że z punktu widzenia przeciętnego zjadacza superhero nie wypada źle. Wątki są prowadzone poprawnie (szybka akcja, jakieś jej zwroty, nowi bohaterowie), nie ma dłużyzn dialogowych ani wielu opisów relacji między bohaterami. W zasadzie, pomimo swojej fabularnej, rzemieślniczej poprawności, jest to opowieść zupełnie wyrwana z uniwersum All-New X-Men. Brisson skorzystał z przepracowanych już pomysłów i nie dodał niczego od siebie. Tym samym zabrakło poczucia, że X-Terminacja jest wynikową wydarzeń z All-New X-Men i mogłaby się nie wydarzyć, gdyby nie działania z tej właśnie serii. Fabuła, jaką zaprezentował Brisson, jest na tyle nijaka, że w sumie dopasuje się do każdej, ale to każdej innej potyczki X-Menów. Wystarczy wymienić bohaterów i mamy wypisz wymaluj idealny schemat na kolejną wojnę z mutantami w roli głównej.

Wszystko oczywiście skupiło się wokół wrogów chcących dopaść młodych X-Menów, zabić ich i zmienić linię czasową. Brisson pominął zupełnie charakterologiczny aspekt bohaterów, ich przemianę czy to, ile wynieśli doświadczenia z konfrontacji ze swoimi starszymi odpowiednikami. Skupił się na innych wątkach, tym samym głównych bohaterów All-New X-Men stawiając obok wydarzeń. Owszem niektórzy młodzi X-meni jak Cyclops wywalczą swoje pięć minut, ale nie w taki sposób w jaki oczekiwałby spragniony czegoś nowego czytelnik. Jak zwykle będzie to potyczka podyktowana dumą, emocjami i wybuchowością.

Ilustracje wypadają dobrze, poprawnie i tu nie ma żadnych odstępstw. Odpowiednie nasycenie kolorów, dobra, nie za miękka ani za kanciasta kreska oraz dużo dynamiki sprawiaja, że X-Terminacja to dzieło przyjemne wizualnie.

X-Terminacja jak wspominałam kończy serię do bólu poprawnie. Fabuła nie jest tu na pierwszym miejscu, podobnie jak bohaterowie. W tej historii miało po prostu ciągle się coś dziać w stylu zabawy w “kotka i myszkę” – i taką też fabułę przygotował Ed Brisson.