X-O Manowar #1: Żołnierz

Aric w zbroję zaklęty

Autor: Shadov

X-O Manowar #1: Żołnierz
Uniwersum The Valiant (tym razem) za sprawą wydawnictwa KBOOM wbiło się na polski rynek komiksowy klinem. Waleczni okazali się dobrą pozycją, która oprócz ciekawej fabuły zaprezentowała całą masę nowych herosów. Teraz, w drugim rzucie komiksów, pojawił się m.in. X-O Manowar i to jego właśnie biorę na warsztat.

Warto wiedzieć, że The Valiant na Polskim rynku nie powinno być obce. Dzięki wydawnictwu Fantasmagorie w 2017 roku ukazał się album z serii Quantum and Woody zatytułowany Najgorsi Superbohaterowie na świecie. I, jak tytuł wskazuje, opowiadał historię o dwójce przyjaciół połączonych dość burzliwą relacją.

Względem Quantum and Woody, X-O Manowar to zupełnie inny, wyższy, poziom. Historia stworzona przez Matta Kindta i Tomasa Giorelloa spokojnie wpisuje się w klimaty wojenne z ogromną dozą science fiction. Główny bohater, Aric z Dacji, porzucił rodzinny glob (Ziemię) na rzecz spokojniejszego życia na planecie Gorin. Problem w tym, że ma swój sekret, znienawidzoną zbroję X-O Manowar, która zdążyła przysporzyć mu wielu problemów. Kiedy nad Gorin zawisa widmo domowego konfliktu plemion robotniczych Lazurów z Kadmami, klasą rządzącą, protagonista przymusowo zostaje wcielony do armii tych pierwszych. Beznadziejna sytuacja zmusza go do skorzystania z dobrodziejstwa X-O Manowar. Jednak plan przeżycia Arica na tym się nie kończy. Jest o wiele bardziej przebiegły i nim kurz na dobre opada, były Ziemianin stoi obok samego generała prowadzącego oddziały Lazurów.

Wizualnie dostajemy mocarza, który nie tylko umiejętnie posługuje się orężem, ale także ma bystry i przebiegły umysł. Co ciekawe, bohater nie ma jednej ręki, tylko kikut kończący się tuż przed nadgarstkiem. Nie przeszkadza mu to jednak z dużą skutecznością zabijać wrogów. Nawet najgorsze położenie potrafi obrócić na swoją korzyść, a w rozwijającej się wojnie domowej oraz przy równie upartym i głupim kapitanie wojsk Lazurowych, okazuje się to cechą wręcz zbawienną. Poza tym Matt Kindt przyłożył się do ukazania nieprzewidywalnego rozwoju sytuacji na froncie, tym samym dając Aricowi wiele okazji do wykazania się. Niemniej łatwo zauważyć, że konflikt zdominował całą historię, niewiele miejsca pozostawiając dla fabuły. Tu sytuacji nie poprawiają również spokój i opanowanie, jakimi charakteryzuje się protagonista. Jest oszczędny w słowach, ale już nie czynach. Pogłębia to wrażenie, że poza wojenną otoczką niewiele się dzieje. Jedynie w końcówce otrzymujemy zalążki istotniejszych wydarzeń, które zdeterminują losy bohatera. Finałowe sceny pokazują, że dopiero w przyszłych częściach możemy liczyć na więcej atrakcji na polu politycznym.

Nie bez znaczenie pozostaje tu relacja Arica i jego (rozumnej) zbroi X-O Manowar. Bohater nie ma wątpliwości, jak ma postępować, aby unikać krążących wokół niego konfliktów, ale zdaje sobie sprawę, że technologiczny oręż nie pozwoli wieść mu spokojnego życia. Matt Kindt świetnie poradził sobie z ubraniem tego związku w zupełnie człowiecze odruchy. Śledząc stosunek Ziemianina, wręcz pogardę dla owej mechanicznej Istoty, ciężko stwierdzić, kto kim tak naprawdę manipuluje.

Zarówno Matt Kindt, jak i Tomás Giorello stworzyli od podstaw cały świat planety Gorin, dając życie dwóm nienawidzącym się rasom oraz rządzącym nimi stosunkom polityczno-gatunkowym, do tego całej masie mniej lub bardziej wyrazistych bohaterów, oraz Aricowi i jego zbroi, którą na razie poznajemy w dość oszczędnej wersji. Połączyli świat biologiczny z technologicznym, tworząc unikalny klimat i niezwykłą kulturę fantastycznie wpisującą się w barbarzyński charakter opowieści.

Rysunkowo jest naprawdę świetnie. Tomás Giorello stosuje lekką konturówkę, połączoną jasnymi barwami wypełniającymi plansze. Do tego odpowiednio nałożone cienie i mnóstwo szczegółów pozwalają cieszyć się bardzo przyjemnymi dla oka kadrami. Tak samo w jego pracach nad X-O Manowar widać, z jaką pieczołowitością przyłożył się do dynamiki walk czy brutalnych zagrywek głównego bohatera. Perspektywa ciągle "skacze", pokazując sceny pod nietypowym kątem, tym samym wzmacniając efekt nagromadzenia akcji. Jest szybko, brutalnie, krwawo i Giorello świetnie to ukazał.

Bardzo cieszy, że KBOOM, poza dobrą historią, postanowiło także przeprowadzić czytelnika przez genezę powstania bohatera i jego przyjaciół. Obszerny dodatek zawiera wywiad z Mattem Kindtem, komentarze scenarzysty wzbogacające szkice Tomasa Giorello, które świetnie przybliżają poszczególne postacie. Tak samo cieszy kilka stron rysunków Lewisa LaRosa oraz obszerna galeria okładek i szkiców.

X-O Manowar tak więc jest naprawdę przyjemną i godną uwagi pozycją. Otrzymujemy wojenno-polityczną rozgrywkę z cichym, ale mimo wszystko intrygującym głównym bohaterem. Do tego ukłon w stronę czytelnika w postaci obszernego dodatku jeszcze bardziej cieszy z lektury.

Dziękujemy wydawnictwu KBOOM za przekazanie komiksu do recenzji.