Wujek Sknerus i Kaczor Donald #06: Rozpuszczalnik uniwersalny

Podróż do wnętrza Ziemi w kaczym wydaniu

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Wujek Sknerus i Kaczor Donald #06: Rozpuszczalnik uniwersalny
Można by sądzić, że po czwartym i piątym tomie kolekcji Wujka Snerusa i Kaczora Donalda, zawierających nagrodzone Eisnerem Życie i czasy Sknerusa McKwacza, szósty album musi przynieść znaczny spadek jakości. Tak by pewnie było, lecz Don Rosa póki co nie ma w zwyczaju schodzić poniżej wysokiego poziomu.

W zbiorze zatytułowanym Rozpuszczalnik uniwersalny otrzymujemy siedem komiksów, z czego zaledwie jeden to tzw. dzięsięciostronicówka, jakie można było znaleźć w czasopiśmie Kaczor Donald. W tej najkrótszej opowieści, mowa o Sokolim oku, Sknerus postanawia wykorzystać podświadomą zdolność Donalda do wyłapywania detali, służącą mu na co dzień do rozróżniania identycznych siostrzeńców. Samo założenie może powodować uśmiech na twarzy, w końcu niejeden czytelnik zastanawiał się nad łączeniem przez Donalda tak odmiennych cech jak spostrzegawczość (w rozróżnianiu siostrzeńców) i niezdarność (w całej reszcie). Don Rosa na dziesięciu stronach bawi zarówno powracającymi żartami, jak i motywem niekontrolowanej, podświadomej spostrzegawczości. Efekt jest świetny i plasuje Sokole oko w ścisłej czołówce krótkich form stworzonych przez autora. Niewiele dłuższy Kaczor, którego nie było również wpisuje się w poczet udanych komiksów i w zabawny sposób przedstawia alternatywną wizję Kaczogrodu, w którym nie ma Donalda – a pomysł narodził się z okazji ówczesnej 60. rocznicy powstania postaci.

Rosa kojarzy się jednak głównie z długimi, przygodowymi historiami, i do nich należy również szósty tom kolekcji. Tytułowy Rozpuszczalnik uniwersalny to jeden z przypadków, kiedy autor wplótł w fabułę prawa fizyki – w komiksie inspirowanym Podróżą do wnętrza Ziemi Diodak wynajduje substancję mogą rozpuścić wszystko za wyjątkiem diamentów. Chwilę potem Sknerus wraz z Donaldem i siostrzeńcami udają się w pogoń za substancją drążącą tunel do jądra Ziemi. Być może wizualnie nie ma tu wielkiego pola do zachwytów – głównie przez monotonię scenerii – jednakże to podręcznikowy przykład komiksu, na który chciałoby się natrafić w wieku dziecięcym, aby zasiał chęć do zgłębiania prawideł fizyki.

Z kolei zainteresowanie historią, archeologią i geografią mogą rozbudzić Zaginione mapy Kolumba i Skarbiec Krezusa, w których Don Rosa wysyła kaczory w różne zakątki globu, aby z pomocą historycznych przekazów odnaleźli niezwykłe pozostałości po dawnych cywilizacjach. Obu opowieściom nie można odmówić żadnych atutów długich komiksów Rosy dotyczących poszukiwania skarbów przez kaczą rodzinę – bazowanie na legendach, dawnych podaniach i teoriach historyków nie przeszkodziło autorowi w zaprezentowaniu wciągających przygód, a w przypadku Zaginionych map Kolumba twórca wyraźnie nawiązał także do Złotego hełmu, jednego z najlepiej ocenianych komiksów swojego wielkiego poprzednika, Carla Barksa.

W albumie znalazły się jeszcze Stąd do małości i Dwa serca w Jukonie. Pierwszy z komiksów został zainspirowanym filmem Człowiek, który nieprawdopodobnie się zmniejszał (Rosa nie wspomina w sekcji Za kulisami o noweli Richarda Mathesona, będącej pierwowzorem dla kinowego obrazu) i przedstawia zabawne perypetie Donalda i Sknerusa, którzy zaczynają się stopniowo kurczyć. Sam pomysł być może nie sprawdził by się tak dobrze, gdyby nie wplecenie w fabułę Braci Be i osadzenie sporej części akcji w skarbcu McKwacza.

Część komiksową albumu – po której następuje kilkadziesiąt stron dodatków, w tym także uwag Rosy – wieńczą Dwa serca w Jukonie, czyli pierwsza historia po ŻiCSM, w której Rosa powrócił do młodości Sknerusa. Rzecz rozgrywa się po napisanym później Więźniu Doliny Białej Śmierci, lecz jest wypadową tamtego komiksu i jako taka stanowi z nim świetny tandem, opowiadający o miłości niezwykle charakternej parki. Robi to tym większe wrażenie, że pomimo przeszło 20 stron Sknerus i Złotka nie rozmawiają ze sobą bezpośrednio, dbając o własną dumę, a mimo to napięcie między nimi narasta aż do finału. Wrażenie robi także gorzkie zakończenie, tak odmienne od większości disneyowskich komiksów.

Dwie krótkie, zabawne historyjki, kilka dłuższych przygodowych opowieści o poszukiwaniach pozostałości dawnych cywilizacji i w końcu także rozdział opowiadający dzieje Sknerusa w czasach gorączki złota – taka mieszanka nie pozwala na nic innego, jak tylko gorące polecenie szóstego tomu Wujka Sknerusa i Kaczora Donalda.