Wonder Woman #6: Kości

Wojna o Olimp

Autor: Camillo

Wonder Woman #6: Kości
W swoim runie z Wonder Woman Brian Azzarello postawił na intrygi i mordobicie. Wszystko to w walce o opuszczony tron Olimpu. Kości, szósty i ostatni tom, pozwalają nam poznać ostateczne rozstrzygnięcie boskiego sporu.

Po nagłym zniknięciu Zeusa jego bracia i potomstwo rozpoczynają starcie o władzę. Równocześnie pojawia się proroctwo o kolejnym dziecku Gromowładnego, zrodzonym ze śmiertelnej kobiety, które zgładzi nowego władcę Olimpu i zajmie jego miejsce. Bogowie wszczynają poszukiwanie matki, aby zabić ją nim wyda dziecko na świat. Zadanie ochrony nienarodzonego herosa przypada oczywiście księżniczce Amazonek, Dianie.

Historię wymyśloną przez Azzarello trudno nazwać fabularnym majstersztykiem. Mnogość pojawiających się postaci, ich niejasne motywacje i nagłe zmiany stron konfliktu powodują, że opowieści brakuje płynności, a lekturze towarzyszy wrażenie chaosu. Plusem serii jest natomiast dynamiczna akcja, przejawiająca się głównie poprzez efektowne konfrontacje między dysponującymi różnymi supermocami bogami i półbogami, starannie ilustrowane „cartoonową” kreską Cliffa Chianga.

Na szczęście Kości, ostatni już tom runu Azzarello, to głównie jedna wielka walka kończąca zmagania o Olimp. Na tronie zasiada Pierworodny, okrutny pierwszy syn Zeusa, pragnący zgładzić wszystkie pozostałe bóstwa. Na cel bierze także wyspę Amazonek, na której Diana i jej sojusznicy przygotowują się do odparcia ataku. Po jednej stronie barykady brutalna męska siła, po drugiej brutalna kobieca siła, a stawką boju los bogów i śmiertelników.

Wiele postaci poznanych we wcześniejszych epizodach zdążyło już zginąć, grono bohaterów zostało więc na tyle przerzedzone, że akcja finalnego tomu jest nie tylko szybka, ale w przeciwieństwie do poprzednich albumów także klarowna i pozbawiona nadmiaru wstawek z marginalnymi aktorami. Niestety, rozwiązania fabularne wciąż pozostawiają wiele do życzenia. Rażą zwłaszcza zachowania bohaterów, którzy często postępują nielogicznie lub nagle zapominają o swoich motywacjach, bo scenarzyście jest tak wygodniej. Mieszane uczucia budzi końcowy zwrot akcji – jest on iście zaskakujący, ale w pamięć zapada przede wszystkim jego absurdalność. Wciąż broni się za to oprawa graficzna – zarówno główny ilustrator serii, Cliff Chiang, jak i wspierający go w tym tomie Goran Sudzuka, są solidnymi rzemieślnikami i efekt ich pracy ogląda się z przyjemnością, abstrahując od jakości scenariusza.

Wydawca ostrzega z tyłu okładki, że Wonder Woman Azzarello jest pozycją przeznaczoną tylko dla dorosłych odbiorców. To o tyle dziwne, że w komiksie nie ma wielkich nieprzyzwoitości, a fabuła wydaje się nakierowana przede wszystkim pod gusta nastoletnich czytelników. Tak czy inaczej ten sześciotomowy run można polecić głównie tym, którzy wyżej cenią szybką akcję niż wyraziste historie.