Wonder Woman #1

Kobieta z klasą i supermocami

Autor: Camillo

Wonder Woman #1
Wonder Woman w interpretacji Grega Rucki to kobieta z klasą, traktująca ludzi z szacunkiem i oczekująca tego samego od innych. Niestety, scenarzysta sztywno trzyma się konwencji superbohaterskiej i nie pozwala jej rozwinąć skrzydeł.

W runie Rucki księżniczka Diana opuszcza rodzinne strony, aby wyruszyć do „patriarchalnego świata” i zostać ambasadorką Amazonek na Ziemi. W chwilach wolnych od obowiązków promuje swoją książkę z przemyśleniami na tematy ekologiczno-społeczne. Poglądy księżniczki nie wszystkim przypadają do gustu. Na ulicach pojawia się ruch sprzeciwu, obwiniający ją o deprawowanie młodych Amerykanów. Korzystając z powstałego zamieszania uaktywniają się rozmaici wrogowie Diany, zarówno ze świata ludzi, jak i bogów.

Scenariusz nie porywa tempem akcji – jak na ponad trzysta plansz w komiksie dzieje się niewiele. Obserwujemy kulisy działalności ambasady Temiskiry, poznajemy współpracowników Diany, śledzimy jej oponentów, odwiedzamy też Olimp, gdzie bogowie jak zwykle zawiązują intrygi. Częste zmiany miejsca nie wpływają korzystnie na tempo opowieści, można też mieć wątpliwości, czy potrzebna jest tak duża liczba postaci, ponieważ większość z nich póki co nic ciekawego do historii nie wnosi.

Najbardziej rozczarowuje jednak fakt, że osobowość i poglądy Diany, które scenarzysta zarysowuje na początku, później nie odgrywają w opowieści żadnego znaczenia. Fabuła szybko zamienia się w typową, superbohaterską młóckę, w której Diana musi zrobić użytek ze swoich pięści i lassa. Przeciwnikami są obłąkana Srebrna Łabędzica, a także Doktor Psycho, potrafiący kontrolować ludzkie myśli. Z dwójki antagonistów znacznie ciekawszy jest ten drugi, tym bardziej, że z pierwszego starcia z Wonder Woman wychodzi obronną ręką.

Poza kilkoma częściami głównej lini fabularnej, w albumie znajdziemy jeszcze samodzielną opowieść Hikateia. Korzystając z tradycji tytułowego obrzędu, młoda przestępczyni zostaje podopieczną Diany. Nie podoba się to Batmanowi, który chce wsadzić dziewczynę do więzienia, co prowadzi do konfliktu między superbohaterami. Fabularnie historia nie porywa, ale jej atutem są znakomite, hiperrealistyczne rysunki J. G. Jonesa. Uwagę zwraca zwłaszcza sposób, w jaki Jones rysuje główną bohaterkę, nadając jej normalne żeńskie kształty, a także subtelnie kobiece rysy twarzy. Niestety, ilustratorzy głównej serii nie idą w ślady zdolniejszego kolegi i rysują klasycznym, miękkim cartoonem, a Diana to u nich przerysowana heroina z szerokimi barami i wielkim tyłkiem.

Choć początek opowieści Rucki dawał nadzieję, że będzie ona ciekawsza od runu Briana Azzarello, którego ostatni tom ukazał się w zeszłym roku, szybko okazała się ona płonna. Wydaje się, że księżniczka Amazonek zasłużyła na lepszych scenarzystów, a czytelnicy na ciekawszą, bardziej dorosłą historię z jej udziałem.