Wieże Bois-Maury #03: Germain

Zbrodnia niedoskonała

Autor: Dawid 'Fenris' Wiktorski

Wieże Bois-Maury #03: Germain
W trzecim tomie Wież Bois-Maury krucjata Aymara nie nabrała jeszcze odpowiedniego rozpędu, zaś sam honorowy rycerz jest raczej bohaterem pobocznym, który nie odgrywa większej roli w całej historii. Z plansz albumu Germain właściwie najwięcej dowiadujemy się o bandzie złodziejaszków, którzy w "wielkim stylu" powrócą jeszcze w odcinku Alda.

W tomie Germain czytelnicy zdołają zapoznać się jedynie z kilkoma scenami z udziałem rycerza Aymara eskortującego zamożnego kupca do miejsca, w którym jego żona rzekomo mogłaby ozdrowieć. Najważniejszymi bohaterami tego tomu jest bowiem kilku wspólników (wszak trudno nazwać ich przyjaciółmi), którzy zwietrzyli niebagatelną okazję do łatwego zarobku: zdeponowanie w lokalnym klasztorze skrzyni wypełnionej kosztownościami. Jak jednak rzekłby klasyk, nie ma zbrodni bez kary.

Germain nie należy do szczególnie istotnych epizodów fabularnych w cyklu Wieże Bois-Maury. Jest jednak zarazem dość ciekawym wprowadzeniem do realiów, z którymi bohaterowie komiksu zetkną się w niedalekiej przyszłości. A te są - jak na średniowiecze przystało - mocno brutalne. Życie towarzyszy po złodziejskim fachu jest niczym w porównaniu z możliwością posiadania trochę większej doli. W końcu po co dzielić skarb na kilka osób, jeśli można go zagarnąć w całości samemu?

W niektórych momentach Wieże Bois-Maury porównywać można do innego słynnego frankońskiego cyklu, Thorgala. Zabieg taki nie ma jednak zbyt wiele sensu, szczególnie jeśli lepiej przyjrzeć się charakterologicznej konstrukcji Aymara. W odcinku Germain praktycznie w ogóle go nie ma, przewija się dosłownie przez kilka kadrów, lecz właściwie nic poza tym. I niestety, nie ma co nastawiać się, że jego nieznośna wręcz bierność zostanie szybko zażegnana. Tendencja ta, towarzysząca postaci głównego bohatera od samego początku, jeszcze przez jakiś czas się będzie się utrzymywać.

Germain to jednocześnie chyba jeden z bardziej "ubogich" w jakiekolwiek elementy komiksów w serii. Owszem, śledzenie losów grupy złoczyńców przez chwilę jest nawet intrygujące, szczególnie gdy ich wątłe przymierze rozpada się w dość dramatycznych okolicznościach. Niemniej to tak naprawdę jedyna rzecz przykuwająca uwagę do komiksu. Bo całej reszty mogłoby w nim równie dobrze nie być. Podobnie zresztą jak samego Aymara i jego giermka. Chociaż pretekstowe potraktowanie wyprawy rycerza w celu sportretowania społecznego krajobrazu średniowiecznej Europy jest zamierzonym zabiegiem kompozycyjnym dziesięciotomowego cyklu, to jednak po lekturze Germaina - analogicznie do pozostałych odcinków - pozostaje uczucie niedosytu.

Trzeci tom Wież Bois-Maury chyba najlepiej pokazuje, że rzekoma fama o fenomenie serii jest co najmniej przesadzona. Hermetyczne i zamknięte epizody niezbyt mocno powiązane są z tym, co można znaleźć w kolejnych odsłonach cyklu. Irytujący jest również niemal bezimienny i całkowicie bierny bohater. W Germainie dzieje się całkiem sporo, ale tylko za sprawą kradzieży precjozów. Pytanie zatem, czy komiks ten musiał zostać opatrzony nazwą serii?