Wieże Bois-Maury #01: Babette

Sceny z życia średniowiecza

Autor: Camillo

Wieże Bois-Maury #01: Babette
Wieże Bois-Maury w oryginale zaczęły ukazywać się w 1984, ale do Polski trafiły dopiero w minionym roku. Lepiej jednak późno niż wcale. Dziesięciotomowy cykl Hermanna Huppena uważany jest za jedno z ważniejszych dzieł belgijskiego autora i podobno do dziś cieszy się dobrą opinią wśród miłośników komiksów w krajach frankofońskich.

Akcja komiksu rozgrywa się pod koniec XI wieku, w latach poprzedzających pierwszą krucjatę. Cykl opowiada o podróżach wędrownego rycerza, Aymara de Bois-Maury, przemierzającego trakty w poszukiwaniu turniejów i innych okazji do zarobku. Celem Aymara jest zgromadzenie kwoty, która pozwoli mu wystawić własną armię i odbić rodową ziemię z rąk "rycerzy bez honoru". Jego podróże to także pretekst do ukazania społecznego krajobrazu tamtych czasów i ówczesnej mentalności. W trakcie wędrówki rycerz spotyka ludzi różnych stanów – szlachciców, wieśniaków, rzemieślników – którzy swoimi przypadkami obrazują problemy okrutnego średniowiecznego świata, zaś ich imiona układają się w tytuły kolejnych tomów.

W tomie pierwszym, Babette, Aymar jest świadkiem uwięzienia młodego kamieniarza, oskarżonego o zabicie rycerza podczas żniw. Zmarły rycerz nie był wzorem cnót, a zginął ugodzony w plecy, gdy próbował wziąć gwałtem młodą przyjaciółkę kamieniarza, ale mało kogo to obchodzi. Aymar jako jedyny próbuje pomóc chłopakowi i dziewczynie, co jednak okazuje się trudne...

Już od pierwszych stron widać, że Wieże charakteryzuje dość brutalna demitologizacja średniowiecza. Próżno tu szukać popkulturowego obrazu wieków średnich, przypisującego jego mieszkańcom współczesną moralność, co tak często ma miejsce w filmach, powieściach czy komiksach. Zamiast tego mamy odejście od romantycznych złudzeń i oddanie realiów, w których szlachetne uczynki rzadko przynoszą pożytek, a maluczcy nie mają co liczyć na sukces w konfliktach z możnymi. Nadaje to dziełu Hermanna pewnej wiarygodności, choć w przypadku części czytelników zapewne też rozmijać się będzie z ich oczekiwaniami. Dlatego warto pamiętać, że jest to pozycja głównie dla zainteresowanych średniowieczem w całej jego brudnej okazałości, a nie uwspółcześnionymi historiami w średniowiecznych dekoracjach.

Nie wszystkim przypadnie do gustu także strona graficzna. Nie da się ukryć, że przez minione trzydzieści lat zdążyła się nieco zestarzeć. O ile sama kreska Hermanna ma swój urok i pasuje do surowości wieków średnich, więcej wątpliwości mogą budzić kolory, ze wściekle pastelowymi barwami ubiorów i manierą przedstawiania twarzy w czerwonawych odcieniach, przez co postaci wyglądają jakby były wiecznie zawstydzone lub pijane. Zresztą znamienne jest, że w Belgii i Francji ukazało się niedawno zbiorcze wydanie wszystkich tomów, w którym zrezygnowano z kolorów i przedstawiono podróże Aymara w wersji czarno-białej.

Do niedzisiejszej kolorystyki można się jednak z czasem przyzwyczaić, zwłaszcza, że pierwszy tom to zaledwie wstęp do wizji snutej przez Hermanna. Jest jednak na tyle charakterystyczny, że zapewne każdy po jego lekturze będzie potrafił sobie jasno odpowiedzieć, czy jest zainteresowany dalszym ciągiem tej mocno naturalistycznej serii, czy raczej woli poszukać czegoś bliższego klimatom fantasy.