Wiedźmy

Szybko, nadchodzą!

Autor: Shadov

Wiedźmy
Znasz bajki o wiedźmach? Przerażających, pomarszczonych kobietach porywających niegrzeczne dzieci, aby je zjeść? A może chcesz poznać? Nie ma czego się bać, w końcu to tylko bajki. Prawda?

Scott Snyder, czołowy scenarzysta w świecie komiksu, ma na swoim koncie mnóstwo świetnych opowieści, głównie z Batmanem, ale także "niepeleryniarskich", które wpisać można w gatunek horroru, jak Amerykański Wampir, czy Severed. Pożeracz marzeń.

Wiedźmy otwiera upiorny prolog, który klimatycznie nastraja do całej historii. Rok 1919, ciemna noc, las i kobieta wołająca pomocy. Oklepane? Nic bardziej mylnego. To, co się dzieje chwilę później, mrozi krew w żyłach.Tajemniczy rytuał? Opętanie? Kosmici? Pytań będzie wiele.

Główne wydarzenia rozgrywają się jednak prawie wiek później w niedużym miasteczku. Rok 2014, 6 września, podjazd rodziny Rooksów. Poznajemy Sailor i jej ojca prowadzących dziwną, prześmiewczą rozmowę o zabijaniu Hipogryfów. To pierwszy dzień w nowej szkole, więc dziewczyna mocno się martwi. Nie jest to jednak normalny, towarzyszący dojrzewającym nastolatkom stres. Szybko przekonamy się, że prawda jest o wiele bardziej wstrząsająca. Z każdą kolejną stroną dzieje się coraz więcej niewyjaśnionych zdarzeń. W mgnieniu oka miasteczko, które miało być “nowym początkiem” dla rodziny Rooksów, staje się areną potwornych wręcz rozgrywek. W szkole koledzy i koleżanki są niezdrowo podekscytowani nową dziewczyną, a lokalni stróże nie reagują na prośby ojca o ratunek dla nastolatki, kiedy ta ucieka z domu.

Scott Snyder umiejętnie buduje napięcie poprzez dwuznaczne sytuacje, rodzące się wśród bohaterów szaleństwo, tajemnicze osoby, pojawiające się znikąd niczym zjawy. I sprawnie taki stan utrzymuje, sprawiając, że na jednym wdechu pochłania się kolejne strony. Opowieść od początku jest dynamiczna i ani na chwilę nie zwalnia. Scenarzysta nie trzyma wszystkich asów do samego końca. Główny bohater – ojciec Sailor – szybko odkrywa przerażającą tajemnicę miasteczka, a każda próba wyjaśnienia wpędza go jeszcze głębiej w gęstwinę przerażających rytuałów. Nie raz czeka nas także solidny zwrot akcji, dzięki któremu z wyczekiwaniem i niemal niezdrową ciekawością chłonie się losy rodziny Rooksów. Jedynym, niewielkim minusem może być zakończenie, z pewnością nieco zbyt “filmowe”.

Momentami razić mogą również chaotyczne rysunki. Odpowiedzialny za stronę wizualną Jock bardzo oryginalnie podszedł do tematu. W Wiedźmach mamy do czynienia z ciężką, ciemną kolorystyką, gdzie na rysunki “rzucono” kleksowe plamy akwareli. Kadry często są zbieraniną wzajemnie nachodzących na siebie komórek, nie zawsze wydzielonych wyraźną linią. Niemniej dopasowanie barw odpowiednio utrzymuje klimat i dodaje “pazura” całej opowieści, pomimo że czasami trzeba przez dłuższy czas koncentrować się na danej stronie, aby zrozumieć zaprezentowaną na niej sekwencję.

Warto wspomnieć, że opowieść to nie wszystko. W albumie znalazło się również parę kilkustronicowych komentarzy scenarzysty. Scott Snyder tłumaczy w nich motywy kierujące nim podczas tworzenia Wiedźm, pozwala nieco poznać wspomnienia z młodzieńczego życia i czasów ojcostwa autora. I co ważne, na samym końcu czeka na nas jeszcze jedna, ostatnia scena. Łatwo ją przegapić, zwłaszcza gdy zechcemy odpuścić sobie poznawanie wywodów Snydera.

Wiedźmy uważam za pozycję wyjątkową, na pewno godną uwagi każdego miłośnika komiksowych horrorów, dreszczowców i tym podobnych mocnych wrażeń. Jest to solidna fabularnie pozycja, nie pozwalająca ani na chwilę się od siebie oderwać.