Walizka

Gdy magia spotyka dystopię

Autor: Agata 'aninreh' Włodarczyk

Walizka
W otoczonym wysokim, grubym murem mieście żelazną pięścią rządy sprawuje Naczelnik, karzący z pełną surowością wszystkich, którzy odważą się podważyć zasadność istnienia tego imponującego ogrodzenia. Na szczęście istnieje droga ucieczki, jeśli będziemy gotowi zapłacić Przewoźniczce odpowiednią cenę.

Siedem lat życia plus dwadzieścia jeden lat od wybranej przez szmuglerkę osoby – tyle zapłacić muszą ci, którzy chcą uciec. Transakcję umożliwia magiczna walizka, zdolna ukryć ludzi, oraz sepcjalny glejt od Naczelnika, pozwalający Przewoźniczce na przekraczanie punktów kontrolnych miasta bez większych trudności. Uciekinierzy i członkowie rewolucji Złotego Blasku nie mają wyjścia – muszą korzystać z pomocy pani Cléophée. A ponieważ tylko ona może przewozić osoby za mury, jest również jedyną, która może wwieźć je do środka. I tak pewnego dnia w jej zlokalizowanym poza Miastem dworze pojawiają się rewolucjoniści, któzy twierdzą, że chcą uratować swoich towarzyszy w trakcie święta jedności.

Napisana przez Diane Ranville i Morgane Schmitt Giordano historia nie należy ani do bardzo skomplikowanych, ani oryginalnych – czytając Walizkę, będziemy mieli wrażenie, że już gdzieś coś podobnego widzieliśmy. Czy to źle? Niekoniecznie – w ostatecznym rozrachunku liczy się bowiem ujęcie tej opowieści, realizowanie już istniejącego schematu. Połączenie magii z dystopią, ale również uwzględnienie mechanizmów dyktowanej backlashem rewolucji (reagującej w sposób przypominający zbyt mocno naciągniętą gumę) składają się na interesującą baśń, której zła czarownica nie jest wcale zła.

Obdarzona magicznymi mocami Przewoźniczka, uzbrojona w niezwykłą walizkę, próbuje trzymać się w miarę na uboczu aktualnego konfliktu – a szmuglując ludzi na zewnątrz, pobiera od nich opłatę pozwalającą wydłużyć jej własne życie. Czy żąda zbyt wiele? Być może – w końcu wykorzystuje fakt, że nikt inny podobnego cudu dokonać nie może. Na pytanie, czy podobne trzymanie się na uboczu irytuje przywódców buntu, możecie zapewne sami trafnie odpowiedzieć. Tak samo jak przewidzieć, jakie będą następne ruchy rewolucjonistów. Jednak niemałym zaskoczeniem okazuje się w Walizce coś innego – scenarzystki wykorzystały fakt, że stworzyły długowieczną, prawie nieśmiertelną postać, osadzając ją tak w kontekście przeszłości historii świata przedstawionego (o czym najdobitniej świadczy zamieszczony na końcu dodatek), jak również jego przyszłości. W tym drugim przypadku Cléophée wyciągnie wnioski z tego, co spotkało ją w Mieście za murem.

Pierwszą rzeczą, na którą zwracamy uwagę sięgając po Walizkę, jest warstwa graficzna – ten stworzony przez Morgane Shcmitt Giordano, Gabriel Amalric i JAFa komiks jest po prostu ładny, a styl rysunków doskonale prasuje do baśniowego wydźwięki całego komiksu. Postaci może i nie są idealnie oddane w każdym kadrze, ale też nie w nich tkwi siła, a w odpowiednio dobranych brawach. Mieszkańcy i mieszkanki Miasta utrzymani są w czerwono-szarych barwach, wskazując na życie "w cieniu” dawnego zagrożenia oraz ciągłym strachu i wszechobecnej przemocy, członkowie i członkinie rewolucji zaś w jasnych, żółtych barwach, odpowiadających ich nazwie – Złotemu Brzaskowi. Przebywając w obrębie murów, Przewoźniczka całkiem dosłownie przybiera ciemną maskę, aby zrzucać ją po opuszczeniu Miasta. Warto zwrócić uwagę na ten aspekt Walizki – odgrywa on bowiem nie tylko estetyczną rolę, ale również fabularną, podkreślając tym samym dwoistą, narracyjno-graficzną naturę komiksu.

Historia o pobierającej opłatę w nietypowej walucie, szmuglującej z totalitarnego Miasta Przewoźniczce może nie należy do nowych, odświeżających opowieści, ale na pewno – ciekawych i ładnych. Łącząc warstwę narracyjną z fabularną, oferuje interesujące ujęcie znanego już tematu, bawiąc się przy tym dość subtelnie znanymi, baśniowymi motywami. Mogło być lepiej, ale źle również nie jest.