Waleczni

Gilad to Wieczny Wojownik, którego misją jest chronienie świata przed Demonem, nieśmiertelną potężną kreaturą przybywającą na Ziemię raz na parę tysięcy lat. Do tej pory każda jego walka z mrocznym wysłannikiem kończyła się porażką. Jednak tym razem jest o wiele lepiej przygotowany na nadejście potwora, tym razem nie jest sam.

Jak przystało na album wprowadzający do uniwersum Valiant w Walecznych dzieje się sporo. Jeff Lemire i Matt Kindt tak prowadzą wydarzenia, aby elementy kształtujące rzeczywistość głównych bohaterów pojawiały się powoli, pozwalając czytelnikowi poznać odpowiednie zależności świata. Tym sposobem w pierwszym rozdziale spotykamy nieśmiertelnego Gilada i poznajemy jego misję chronienia Geomantów – a zarazem konsekwencje jakie niesie jej niewypełnienie. Zawarte tu wątki są o tyle istotne dla następnych rodziałów, że wprowadzają do głównej osi fabularnej serii. W dalszej kolejności historia często spycha misję bohatera na dalszy plan, na rzecz pojawiających się nowych postaci.

Scenarzysta każdej z nich poświęca chwilę, tak aby czytelnik mógł zrozumieć kierujące nimi emocje. Prezentując ich lęki, historia nabiera większego dramatyzmu, a wydarzenia są bardziej emocjonujące. Doskonale widać to podczas walk, które nie są bezsensowną wymianą przemocy, ale odciskają swoje piętno na niektórych postaciach. Oczywiście Lemire na tym nie poprzestaje i wprowadza o wiele więcej zmiennych rozbudowując całą powieść. Jak na przykład większe zażyłości pomiędzy konkretnymi osobami, czy rozbudowany wątek z Bloodshotem. Przygody tego ostatniego możemy też śledzić w osobnej serii: Bloodshot. Odrodzenie.

Walecznych czyta się dobrze i to pomimo rozbudowanej treści. Nie pojawia się wrażenia, że coś rozwija się za szybko albo przesadnie dłuży. Początek utrzymany w spokojniejszym tempie, stanowi przeciwwagę dla znaczne bardziej emocjonującego zakończenia. Tak samo fabuła nie traci nic ze swojej logiczności. Owszem dużo akcji, pojedynków czy wymiany ognia skupia całą uwagę spychając bohaterów na bok, ale i tu autorzy dość dobrze balansują wydarzeniami. Momentami nawet pojawi się zalążek humoru sytuacyjnego, jednak ograniczający się jedynie do skromnych wypowiedzi.

Pod względem rysunkowym nie można narzekać, ale też nie ma czego zbytnio chwalić. Paolo oraz Joe Rivera poprawnie poradzili sobie zarówno z mniejszymi kadrami, kiedy trzeba ukazać emocje bohatera, jak i większymi, przedstawiającymi dziką walkę. W niektórych planszach bardziej czuć dynamikę, a w innych mniej. Mimo wszystko całość czyta się przyjemnie i nie trzeba martwić się zbyt małą szczegółowością, czy pustymi planami. Kolorystycznie również jest dobrze, nie mamy co prawda ostrzejszych kontrastów, ale dominujące ponure kolory odpowiednio podtrzymują klimat powieści.

Pierwszy tom dopełnia obszerny dodatek w postaci „Studium rysunkowego”, wzbogaconego o komentarze Paolo Rivery. Artysta wprowadza nas w swoje przemyślenia i proces twórczy, jaki towarzyszył mu podczas tworzeniu Walecznych. Na 15 stronach śledzimy etapy powstawania plansz: od układu, przez rysunek, tusz aż po ostateczne kolory. Dodatkowo znalazło się także kilka okładek alternatywnych, stworzonych przez Jeffa Lemire'a, Matta Kindta oraz Francesco Francavillę.

KBOOM na polskim rynku komiksowym wystartowało z ciekawą pozycją, która powinna zainteresować fanów chcących odpocząć od Marvela czy DC. Waleczni nie są tak pompatyczni jak wspomniani herosi, ale więcej w ich historii mroku i bliżsi są zwyczajnym ludziom.

Dziękujemy wydawnictwu KBOOM za przekazanie komiksu do recenzji.