W Poszukiwaniu Ptaka Czasu #4: Rycerz Bragon

Zaliczony test na rycerza

Autor: Balint 'balint' Lengyel

W Poszukiwaniu Ptaka Czasu #4: Rycerz Bragon
Bycie rycerzem to poważna sprawa: należy nie tylko biegle władać mieczem, ale też w razie potrzeby być gotowym do obrony słabszych, często bezbronnych istot. Czy Bragon spełnia oba kryteria? Sprawdziliśmy!

Chociaż nie obyło się bez kłopotów, to szkolenie Bragona dobiegło końca. I to w samą porę, bowiem macki Zakonu Znaku coraz śmielej oblekają spokojną dotychczas krainę. W wyniku intryg fanatycznych wyznawców Ramora następna książęca głowa spada z karku i kolejna księżniczka wymaga ratunku. Dla Bragona to świetna okazja, by wykazać się męstwem, zwłaszcza że po drodze czeka spotkanie z przyjaciółmi. Jeden z nich okaże się zdrajcą…

Pięć długich lat zajęło szkolenie Bragona na rycerza. Taki szmat czasu umożliwił autorom cyklu nieco poprzesuwać pionki na szachownicy., między innymi zwiększyć siłę tajemniczego Zakonu, który z grupki nieznanych fanatyków stał się już potężną organizacją z wszędobylską siecią pozbawionych skrupułów agentów. W tym czasie głównemu bohaterowi przybyło zmarszczek, wyrosła broda, ale on sam nabrał też powagi oraz umiejętności jakże przydatnych w trakcie wyzwań, które postawili przed nim Serge Le Tendre oraz Regis Loisel.

Wielka polityka i wynikająca z tego potężna intryga, która na powrót zagościła na kartach komiksu, to nie jedyna odmiana, jaką przyniósł ze sobą Rycerz Bragon. Na kartach opowieści zagościł komplet znanych bohaterów z Marą, Morangiem i Szczeciną na czele. Ich obecność nie jest jednak tylko zapełniaczem, każda z postaci ma swoją rolę do odegrania.

Jaką? To już czytelnik musi przekonać się sam. Komiks tętni przygodami, tym razem wyjątkowo intensywnymi, a co więcej: nie tylko kolejnymi potyczkami stoi ten album. Świetnie przedstawiono rosnące wpływy oraz zagrożenie ze strony Zakonu, jak również pogłębiono relacje pomiędzy bohaterami. Całość zaś wieńczy świetny cliffhanger. Jednym zdaniem: scenariusz jest znakomity i pozostawia czytelnika w stanie zainteresowania dalszymi perypetiami Bragona.

Tym razem nie doszło do zmiany ilustratora i za grafikę znowu odpowiada Vincent Mallie. W tej materii sprawa przedstawia się bardzo klarownie: jeśli komuś przypadła go gustu stylistyka wyznaczona przez Loisela i kontynuowana przez jego następców, to i tym razem będzie ukontentowany.

Po wartkiej, lecz fabularnie niezwykle prostej Drodze Łowcy przyszła pora na znacznie bardziej dojrzały epizod, jakim niewątpliwie jest Rycerz Bragon. Fabuła na powrót nabrała rozmachu, a przy tym znalazło się miejsce na pogłębienie psychologii bohaterów. Mimo to, opowieść nie straciła na swoim tempie, gwarantując świetnie spędzony czas.