Vei #2
Trochę inny koniec bogów
Vei nie ma możliwości odwrotu – z nie swojej woli zaangażowana w niekończący się konflikt pomiędzy Asami a Jonutami musi walczyć aż do finalnego zwycięstwa. Albo porażki, co wydaje się zdecydowanie bardziej prawdopodobne. Jednak w najczarniejszej godzinie uzyskuje nieoczekiwane wsparcie ze strony najbardziej nieprzewidywalnego mieszkańca Asgardu. Czy to jednak ocali Vei? I czy stawką pojedynku jest jedynie zachowanie status quo? A może nikt spośród zwaśnionych nie myśli już o pokoju?
Pierwszy album Vei okazał się interesujący, lecz nic ponadto; scenariusz skrojony raczej pod młodzieżową grupę odbiorców i dość nijakie postacie drugoplanowe psuły nieco pozytywny odbiór budowany przez bardzo wartką fabułę oraz generalnie interesującą tematykę. Stąd też główne pytanie przed lekturą kontynuacji dotyczyło tego, czy kolejne rozdziały przyniosą dokładną powtórkę z rozrywki.
Sara Elfgren zostawiła za sobą ckliwe relacje pomiędzy Vei oraz Dalem oraz podniosłe przemowy Jotunów, koncentrując się rozgrywce wokół areny, tak tej bezpośrednio fizycznej, jak i machinacjach obu wrogich stron. I trzeba przyznać, że drugą odsłonę Vei czyta się po prostu świetnie: intryga przedstawia się bardzo interesująco, kilkukrotnie skręca i nawet nieco zaskakuje, dzięki czemu bezustannie przykuwa uwagę odbiorcy. Rozgrywki pozasportowe idą w parze z efektowym mordobiciem, czego w finałowych rozdziałach nie brakuje; ostatecznym zwieńczeniem totalnej rozwałki jest Ragnarök. Po nim zaś następuje nowy początek i trzeba przyznać, że ostatnie kadry potrafią ścisnąć serce odbiorców.
Scenarzystka zdecydowanie przemogła jedną ze słabości pierwszych rozdziałów: papierowe kreacje bohaterów drugoplanowych. Podobać się może zwłaszcza Loki, dalece wykraczający poza rolę kawalarza tudzież wielkiego adwersarza bogów Asgardu. W umyśle Eflgren narodził się bardzo skomplikowany Loki: mający swój nadrzędny cel, którym bynajmniej nie jest unicestwienie świata, walczący o swoją tożsamość i lepiej niż inni rozumiejący intrygi swojego ojca.
Od strony artystycznej Vei prezentuje dokładnie ten sam poziom co poprzednio. Po zaprzyjaźnieniu się ze stylem graficznym Karla Johnssona – przywodzącym na myśl komiksy amerykańskie – trzeba przyznać, że ilustracje mogą się podobać: kreska jest wyraźna i czysta, zaś żywe, pastelowe kolory podkreślają mityczny charakter mitycznej krainy. Można ponarzekać na kreacje nordyckich bogów, odbiegające od zwyczajowych wyobrażeń na ich temat, jednak współcześnie ich wizualizacja przybiera najrozmaitsze formy i łatwo przymknąć oko na autorską wizję ilustratora.
Oczywiście nie należy oczekiwać nie wiadomo jakich uniesień intelektualnych – to nadal komiks stricte rozrywkowy, napisany raczej z myślą o młodzieży, nawet jeśli scenarzystka nabrała wiatru w żagle i zaserwowała bardzo interesujące zakończenie. Finałowe strony czyta się świetnie, ale powyższe należy mieć cały czas na względzie.
Ważne jest jednak co innego: po pierwszym albumie trudno było z ręką na sercu i bez cienia wątpliwości zachęcić czytelników do sięgnięcia po Vei. Jednakże po lekturze obu tomów bez dalszych obiekcji można śmiało napisać: Vei to udany cykl, zapewniający kilka godzin niewyszukanej, ale uczciwiej rozrywki, co czyni go idealną lekturą na letnie wieczory.
Galeria
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Scenariusz: Sara Elfgren
Rysunki: Karl Johnsson
Seria: Vei
Wydawca: Non Stop Comics
Data wydania: 29 maja 2019
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Maciej Muszalski
Liczba stron: 160
Format: 190x270mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788381107907
Cena: 57,90 zł