Varia #20

Małe Variactwa

Autor: Kuba Jankowski

Varia #20
Niniejsze Varia poświęcamy komiksom przeznaczonym dla dzieci. Zbliża się czas wręczania prezentów, a biorąc pod uwagę sporą ilość polterowych mam i tatusiów, może warto rozważyć zakupienie fajnego i mądrego komiksu, zamiast ajfona, plejstejszyn czy innego gadżetu wyobcowującego dziecko z życia rodzinnego .

Piszemy zatem o pięciu komiksach, które nagrodzono w egmontowskim "Konkursie im. Janusza Christy dla dzieci" (pierwsze pięć pozycji ze spisu treści). Szósty z nagrodzonych to Wyobraź sobie, który nie ukazał się z całym pakietem podczas MFKiG 2014. Zapowiedziano go na styczeń 2015. Nagrodzeni w tym konkursie autorzy stworzyli opowieści różnorodne, uciekające w zwierzęcą konstrukcję świata lub sięgające po bohaterów ludzkich. Historie humorystyczne, przygodowe, fantastyczne, ale przede wszystkim pomysłowe i niepozbawione na ogół nienachalnie przemyconych treści dydaktycznych.

Do egmontowskiej piątki konkursowej dorzucamy coś, co jedni nazwą książeczką ilustrowaną, inni picture bookiem, ale nie dajmy się zwieść - Para - czyli o dwóch takich, co próbują straszyć to komiks z obrazka i dymka jak się patrzy.

 

Spis treści:

 

Tomek i Jacek: Piraci z Lua Lua

Tomek i Jacek to zwyczajne misie, przyjaciele ze szkoły, których poznajemy, kiedy rozbrzmiewa ostatni dzwonek i rozpoczynają się wakacje. Jacek jedzie wraz z rodzicami Tomka do Lua Lua. Tutaj miśki przeżyją swoje wakacyjne przygody. Najpierw zanurkują i poznają świat na odwrót. Następnie okaże się, że mała pamiątka z nurkowania sprowadzi na Lua Lua klątwę, która w dziwny sposób odwróci prawa fizyki na powierzchni.

Propozycja duetu Chojnacki (scenariusz) i Grochola (rysunek) to przygodowy, pełen pomysłów album dla młodych czytelników. Format ma najmniejszy z pięciu tytułów wydanych przez Egmont, ale jest to Top 3 propozycji z nagrodzonych w konkursie im. Janusza Christy na komiks dla dzieci. Autorzy zadbali o niezbyt przeciążoną tekstem opowieść, świetnie położony kolor, czytelne duże kadry oraz przykuwający wzrok rysunek. Włączone w tok opowieści problemy nie stwarzają przerażającego zagrożenia, a raczej stawiają przed głównymi bohaterami problemy na tyle nierealne, że nie wywołają traumy u młodszych czytelników. Odsuwanie na bok mówienia o kwestiach problematycznych nie powoduje jednak zbytniej infantylizacji przekazu. Wykreowany świat przedstawiony, zamieszkiwany przez antropomorfizowane zwierzęta, oddala perspektywę realistyczną, pozostawiając nas z krótką, wielokolorową przygodą.

Jakub Grochola pokazał już w małoformatowym Malcolmie, że potrafi opowiadać dla dzieci. Michał Chojnacki dostarczył mu poprawny scenariusz, z czego wyszły Przygody Tomka i Jacka - nieskomplikowana opowiastką wakacyjna, w której skupiono się na opowiedzeniu samowystarczalnej historii bez zbędnego intertekstualizowania czy też rozwarstwiania przekazu na ten dla dzieci i na ten dla dorosłych. A jednak i dorosły znajdzie tutaj niezwykły czar dobrze skonstruowanego opowiadania, z którego przebija jedna ważna lekcja: mieć szacunek dla nawet najmniejszych form istnienia.

Nota: 6,5 (pełna recenzja - Balint 'balint' Lengyel)

 

Rysiek i Królik w szortach 

Rysiek to szkolny urwis, który ponad naukę przedkłada wszystko to, co w szkole dzieje się dookoła: grę w kosza, zakłady z kumplami, pierwsze miłosne podchody, etc. Traf chce, że kolejna drzemka na lekcji skutkuje przesadzeniem go do ławki, w której zasiada Królik. I w tym miejscu autorzy wygrywają po raz pierwszy. Nie czynią z Królika absolutnego przeciwieństwa Ryśka, choć to, że ma on zupełnie inne usposobienie nie ulega wątpliwości. Autorzy podkreślają te różnice choćby samym doborem zwierzaków, w których skórze dwaj szkolni kumple będą się poznawać na łamach szortów. I autorzy wygrywają po raz drugi. O ile na przykład Jacek i Tomek nie uciekają się do żartów słownych, o tyle Rysiek i Królik bawią się słowem. Występują w szortach (5 kilkustronicowych historyjek, które zachowują ciągłość) ubrani w szorty (no bo tak dzieciakom wygodnie chodzić).

Trzecie zwycięstwo Piotrkowicza (sceanariusz), Budziejewskiego (rysunki) i Urbaniak (kolory) to podanie w lekkiej formie pożytecznej dydaktyki: nie igrać z uczuciami, nie oceniać po pozorach czy zachować umiar w graniu w gry konsolowe i komputerowe. Patrząc na ulubione rozrywki młodzieży młodszej (i starszej czasami też), dobrze, że zwłaszcza ten ostatni problem trafił na łamy komiksu.

Rysiek i Królik to lekki komiks o przyjaźni, choć zdaje się, że może nieco oddalony od brutalnej nierzadko rzeczywistości dzisiejszych szkół, w których od prowadzonych przez dzieciaki na przerwach rozmów aż włos się jeży na głowie. Ale dobrze, że taki właśnie ten komiks nie jest, że skupia się na pozytywnej stronie szkolnego, i nie tylko, życia.

Nota: 7 (pełna recenzja - Balint 'balint' Lengyel)

 

Lil i Put: Jak przelać kota do kieliszka?

Lil i Put to małoludy, które włóczą się po świecie i pakują w przeróżne tarapaty. Odwiedzą Cantauropolis, spotkają Entów, elfów, krasnoludów... Czy ten przekrój spotkań zaczyna coś przypominać?

Komiks Piotra Bednarczyka (rysunki) i Macieja Kura (scenariusz) nie odpowiada na żadne pytania, nawet tytułowe "Jak przelać kota do kieliszka?", gdyż jego nadrzędnym i ostatecznie jedynym celem jest dostarczenie rozrywki. Jest to rozrywka bardzo odlegle i luźno odwołująca się do tolkienowskiego Śródziemia. Władca pierścieni na wesoło? Nie do końca, a jeśli nawet, to działania głównych bohaterów są nacechowane do tego stopnia brakiem wyższej celowości, a postaci spotykane po drodze przez nich poprzez niezmienne ukazywanie w krzywym zwierciadle, że w połączeniu z elementami pożyczonymi od Tolkiena może taka konstrukcja raczej irytować, niż bezpretensjonalnie bawić. Lil i Put, na których spoczywa ciężar opowiadania, nie budzą sympatii, a ich zakrawająca na głupotę postawa nie wzbudza litości. Komiks czyta się gładko, bywa w nim zabawnie, ale nad całością unosi się jednak delikatnie zaznaczona nieznośna głupkowatość gagów w najgorszym francuskim stylu.

Nota: 4 (pełna recenzja - Balint 'balint' Lengyel)

 

Wszystko będzie dobrze

W 2010 roku January Misiak wyskoczył z serią pasków pt. Siedem tygodni. Tym razem wziął udział w konkursie i zgłosił do niego pracę odważną. Wszystko będzie dobrze ryzykuje rezygnacją z koloru, który w komiksach dla dzieci jest jak najbardziej pożądany, bo to przecież widowiskowy element przyciągający wzrok. Misiak ryzykuje też w pewien sposób doborem tematyki - opowieść o dziewczynce, której rodzice się rozwodzą. Ryzykuje rezygnując z konstruowania opowieści metaforycznej na poziomie kreślenia świata przedstawionego zamieszkanego przez antropomorficzne zwierzęta, a to przecież w komiksach dla dzieci samograj. Misiak ryzykuje i wygrywa.

Czy dzieje się tak za sprawą uroczej, gadającej i mądrej żaby-przewodnika naszej głównej bohaterki? Czy dzieje się tak za sprawą carollowskiej podróży jakby po drugiej stronie lustra? A może triumf autora wynika z nieoczywistego niby happy endu? Z cortazarowskiej lekcji, którą daje swojej bohaterce-trybikowi w ogromnej machinie świata? Hmmm, sukces ma wielu ojców, prawda?

Nota: 7

 

Kubatu: I tak nie uwierzysz! 

Przemek Surma (rysunek) i Jakub Syty (scenariusz) opowiadają historię Kaja, który przez nieroztropnie wypowiedziane życzenie wybrać się będzie musiał w podróż. Pozna w niej sekret pluszowych zwierzaków, które jako maskotki mają do odegrania swoją bardzo ważną rolę w wychowaniu dzieci. I choć podtytuł komiksu sugeruje, że dorośli i tak w to nie uwierzą, to warto spróbować.

Duet Syty/Surma zdecydowanie wie, jak stworzyć komiks dla dzieci - poprzez kolor, poprzez duże kadrowanie, poprzez logicznie poprowadzoną i atrakcyjnie narysowaną historię. Historię, która oprócz tylko na chwilę zabawić, dodatkowo też wzruszy. Zrobi to jednak w taki sposób, aby pokazać czym jest dorastanie i czemu służy konieczność rozstania się z pewnymi obiektami nas otaczającymi. Najważniejsze jednak jest przecież to, że te raz odkryte prawdy zostaną zapisane na naszym niezniszczalnym twardym dysku, umiejscowionym gdzieś między sercem i mózgiem.

Nota: 6

 

Para - czyli o dwóch takich, co próbują straszyć 

Warto śledzić w poszukiwaniu komiksów nie tylko katalogi wydawnictw stricte komiksowych, ale i wydawców ilustrowanych książeczek dziecięcych. Na przykład w katalogu wydawnictwa Bajka natkniemy się na fantastyczne prace Pawła Pawlaka. W duecie z Jarosławem Mikołajewskim stworzyli oni m.in. komiks Para - czyli o dwóch takich, co próbują straszyć.

Sprawa jest prosta - do studia telewizyjnego zostają zaproszone dwa strachy, para żyjąca sobie w każdym domu - pan Cienias (cień) i pan Kanaletto (dźwięk bulgotania). W toku talkszołu dowiadujemy się z jakimi codziennymi problemami w straszeniu muszą się oba zaproszone strachy zmagać. Okazuje się, że ich praca jest dosyć niewdzięczna i wcale nie lekka...

Duet Pawlak/Mikołajewski w tej z pozoru błahej opowiastce zawarł bardzo dużo treści. Możemy Parę potraktować jako historyjkę, która ma oswoić dzieci z tym, czego boją się najbardziej. Na przykład wiele filmów amerykańskich zawsze odwoływało się do tego, co kryje się pod łóżkiem, albo do potwora z szafy. Autorzy polscy sięgnęli po cień, istotę zmiennokształtną, która może napędzić stracha dziecku, oraz po niepokojący dźwięk wydobywający się z czasami z rur. Cień sprawia, że wydaje nam się, że ktoś nieproszony przechodził w naszym pobliżu, a dźwięk z rur sugeruje, że coś dziwnego tam może żyć i czyhać na nas. Oba strachy są jednak całkowicie nienamacalne, ergo: zapewne nie istnieją. Tak też zostają przez rysownika "przedstawione" - jeden zdaje się być cieniem wykreowanym przez światła telewizyjnego studia (a czasami cieniem prezentera), drugiego nawet nie widać (jest dźwiękiem, więc słychać jak mówi). Takie ujęcie sprawy może działać na dzieci uspokajająco. Dodajmy jeszcze, że oba strachy w rozmowie są przedstawione raczej jako sympatyczni psotnicy, niż krwiożercze bestie. Poznajemy ich obawy i lęki, a więc ci bohaterowie zostają ukazani jako istoty delikatne. W rozmowie z prezenterem okazują się też dosyć inteligentnymi stworami. Autorzy postarali się, aby kontrapunktem dla mądrości życiowej strachów, był dosyć "nieogarnięty" dziennikarz telewizyjny. Stosując te trzy zabiegi udało się autorom jednocześnie oswoić, lub spróbować to zrobić, strach dzieci przed tajemnicami domu oraz wbić kilka szpil w głupkowatą telewizję.

Jak więc widać z tego pobieżnego opisu, duet Mikołajewski/Pawlak uciekł od zbyt infantylnej  i uproszczonej historyjki w stronę ośmieszenia głupoty telewizji i sprytnego nadania niegroźnych kształtów pozornie dla dzieci groźnym, nieznanym elementom otaczającej je rzeczywistości. Książeczka dziecięca okazała się skrywać pod ślicznymi wycinankowymi ilustracjami na rozrastrowanych tłach inteligentną i wielowymiarową opowieść. No i jak to w dziecięcych książkach ilustrowanych, nie zabrakło pięknej oprawy graficznej i wystylizowania książeczki na program oglądany w telewizji. Przepraszam, napisałem "książeczka", prawda? Proszę o wybaczenie, wszak każde dziecko widzi, że to klasyczny komiks!

Nota: 6,5