Undertaker #1: Pożeracz złota

Z sępem na ramieniu

Autor: Camillo

Undertaker #1: Pożeracz złota
Western w literaturze i filmie od lat jest już gatunkiem niemal martwym, w komiksie jednak nadal trzyma się nieźle. Amerykańscy twórcy najczęściej mieszają go z fantastyką lub horrorem (w ten sposób powstały takie serie, jak All Star Western czy Szósty rewolwer, obie od niedawna obecne na naszym rynku), w komiksie europejskim natomiast wciąż jeszcze trafiają się "czystsze" gatunkowo historie. Jedną z nich jest wydany nakładem Taurus Media Undertaker Xaviera Dorisona i Ralpha Meyera.

Podobno nikomu na Dzikim Zachodzie nie powodziło się lepiej niż grabarzowi. Ze względu na trudne warunki i łatwą dostępność do broni palnej nieboszczyków nigdy nie brakowało, a konserwatywna mentalność mieszkańców nakazywała zatroszczyć się o godny pochówek. Przedsiębiorca pogrzebowy mógł więc wieść pracowite i dostatnie życie, cierpliwie wyczekując wiadomości o kolejnych zgonach. Komiks Dorisona i Meyera zwraca jednak uwagę także na mniej przyjemne aspekty zawodu – samotność, ogólną pogardę społeczna oraz przede wszystkim klientów o nietypowych zachciankach.

Główny bohater Undertakera, Jonas Crow – człowiek o niejasnej przeszłości, aktualnie trudniący się fachem grabarza – otrzymuje pilną wiadomość z odległego miasteczka, gdzie podobno oczekuje na pochówek ciało bogatego właściciela kopalni złota. Crow zaprzęga więc konie do karawanu, przygotowuje wybór trumien, zabiera swojego oswojonego sępa i z entuzjazmem wyrusza wypełnić lukratywne zlecenie. Na miejscu spotyka go jednak niespodzianka. Okazuje się, że domniemany nieboszczyk wciąż żyje i choć faktycznie zamierza niebawem rozstać się ze światem, to ma co do własnego pogrzebu szczególne oczekiwania. Zamierza na przykład zabrać ze sobą do grobu swój cały gromadzony latami cenny kruszec. W biednym miasteczku, gdzie co drugi mieszkaniec gotów byłby zabić własną żonę w zamian za jedną grudkę, utrzymanie tłuszczy z dala od wypełnionej złotem trumny może przysporzyć pewnych problemów. Mimo to skuszony obietnicą godnej zapłaty Crow podejmuje się zadania, nie zdając sobie sprawy, że to dopiero początek kłopotów...

Choć na razie ukazał się dopiero jeden album, już można zaryzykować opinię, że komiks Dorisona i Meyera jest dziełem wartym uwagi. Duża w tym zasługa scenariusza, umiejętnie łączącego ciekawy koncept fabularny, nagłe zwroty akcji i humor sytuacyjny. Dorison udowadnia, że jest nie tylko utalentowanym komiksiarzem, ale także całkiem niezłym pisarzem. Rozpisane przez niego dialogi są barwne i pełne ciętych ripost, a jednocześnie za każdym razem wyraźnie posuwają akcję do przodu albo mówią o bohaterach coś, czego jeszcze nie wiedzieliśmy. Skoro zaś o bohaterach mowa, nie można pominąć postaci głównego protagonisty. Jonas Crow to prawdziwy twardziel, niepozbawiony jednak cynicznego poczucia humoru oraz dwuznacznej osobowości. Z jednej strony zażarcie targuje się o pogrzebowe stawki, z drugiej podejmuje się opieki nad rannym sępem, a zrozpaczonym żałobnikom cytuje na pociechę zmyślone fragmenty z Biblii. Dla nikogo nie będzie też zapewne zaskoczenie, że świetnie posługuje się bronią palną i niejednokrotnie ma okazję uczynić z niej użytek.

Album trzyma również poziom od strony graficznej: rysunki Meyera oddają zarówno brud, jak i urok Dzikiego Zachodu. Jeśli dodać do tego tyleż brutalny, co niestroniący od humoru charakter opowieści, w efekcie otrzymujemy coś w rodzaju spaghetti westernu Sergio Leone w wersji komiksowej. Tym bardziej, że Crow ma w sobie coś z postaci granych przez Clinta Eastwooda – zarówno z wyglądu, jak i charakteru.

Ponieważ pierwsza część kończy się klasycznym cliffhangerem, wypada tylko oczekiwać na kontynuację. Złą informacją jest fakt, że jak dotąd nie ukazała się jeszcze nawet na rynku frankofońskim (jakiś czas temu Ralph Meyer opublikował finalną wersję okładki drugiego tomu), więc na polskie wydanie prawdopodobnie przyjdzie nam jeszcze sporo poczekać. Dobrą informacją jest natomiast zwyżkująca forma autora scenariusza, z której powinni cieszyć się także czytelnicy Thorgala. Wszak w zeszłym roku to właśnie Dorison został namaszczony na nowego scenarzystę tej zasłużonej serii.