Tyler Cross #2: Angola

Z wizytą wśród więźniów

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Tyler Cross #2: Angola
To musiało się zdarzyć. Gangsterskie wybryki Tylera Crossa ściągnęły na niego gniew Temidy i wylądował w więzieniu. W dodatku nie byle jakim.

Tytułowa Angola to więcej niż wysokie mury wykończone drutami kolczastymi, gdzie bezduszni strażnicy strzegą recydywistów odsiadujących wyroki w ciasnych klitkach. To obóz pracy, w którym nikt nie interesuje się losem przestępców dopóki są w stanie harować, a słowo "resocjalizacja" kwituje się tam głośnym rechotem. Ów zakład karny przynosi spore zyski naczelnikowi i mafijnemu bossowi. Ostatecznie to wydajność więźniów rzutuje na pieniądze generowane dla przestępców, a w świeżym narybku trafił się nie byle jaki twardziel – Tyler Cross.

Towarzystwo najgorszych szumowin świata to dla protagonisty nie pierwszyzna. Ba, to chleb powszedni. Gdyby na tym i wielogodzinnych pracach kończyły się jego problemy, być może dłużej zwlekałby z próbą ucieczki. Sytuację komplikuje nagroda, jaką mafijna rodzina Scarfo wyznaczyła za jego głowę, oraz odsetek Sycylijczyków przebywających wraz z nim w Angoli. Cross nie ma zatem wyboru – musi opuścić nieprzyjazny przybytek w zorganizowanym pośpiechu.

Scenarzysta Fabien Nury ponownie przenosi Tylera na odludzie, dając mu jeszcze mniejszą swobodę działania niż w Black Rock i równocześnie stawiając go w pozycji zwierzyny otoczonej łowcami. To jednak nie powstrzymuje naszego gangstera i na przestrzeni kolejnych kilkudziesięciu stron dostajemy zgrabnie napisaną opowieść o ucieczce z więzienia. W wielu miejscach Nury bez krępacji sięga po motyw ucieczki z więzienia z innych dzieł literackich i filmowych, lecz czyni to na tyle zręcznie, że ograne schematy bawią na nowo. W tle rozgrywają się krwawe potyczki osadzonych, dramat rodziny więźnia, jeden z więźniów zostaje miejscowym księgowym, a przekupni klawisze i naczelnik dorabiają się na trudzie i znoju mężczyzn przetrzymywanych w zakładzie karnym.

Poza tym drugi Tyler Cross nie stracił nic z warstwy narracyjnej, która wciąga od pierwszej do ostatniej strony. W gruncie rzeczy Nury stosuje w Angoli podobne sztuczki co wcześniej, ale dzięki odmiennej scenerii komiks nadal czyta się z dużą przyjemnością. Zwłaszcza że autor nie stroni od dorzucania humoru do więziennej codzienności. Tylera też nadal da się lubić, mimo że na ścieżkach, jakimi podąża, trup ściele się doprawdy gęsto.

Oprawa Angoli niczym nie ustępuje wcześniejszej odsłonie. Uroczo cartoonowa kreska Bruno nadal przyciąga wzrok i może się podobać pomimo umowności. W dalszym ciągu dostajemy proste grafiki i plansze nasycone różnymi, często kontrastującymi ze sobą barwami.

Znajome elementy ponownie ułożyły się w mozaikę, która wciąga i dostarcza porządnej rozrywki. Dla fanów gangsterskich historii Tyler Cross to seria obowiązkowa i mam nadzieję, że to samo będę mógł napisać po kolejnej części.