Trolle z Troy (wyd. zbiorcze) #4

Trolle bez pomysłów

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Trolle z Troy (wyd. zbiorcze) #4
Uniwersum Troy liczy już sobie ponad dziesięć albumów zbiorczych. Chociaż część z nich można czytać bez znajomości pozostałych, to początek czwartego tomu Trolli z Troy jest w tej materii nieco problematyczny.

Szkopuł w tym, że album otwiera Wojna żarłoków, czyli kontynuacja historii zawartej w trzecim wydaniu zbiorczym. Bez jej znajomości połapanie się w fabule może nastręczać trudności, przez co dziwi fakt umieszczenia kontynuacji w innym tomie. Tak czy inaczej, ponownie trafiamy do szkoły, w której para małych i sympatycznych trolli uczy się u boku ludzkich dzieci, z czego oczywiście nie może wyniknąć nic dobrego. W Historii Wahy poniekąd następuje odwrócenie tegoż pomysłu, ponieważ to w wiosce stworów zjawia się ludzkie dziecię i sieje niemałe zamieszanie, gdy próbuje być wychowywana w zgodzie z trollimi pryncypiami. Album wieńczą Pomniejszeni oraz Kudłacze na smokach, opowiadające o kudłatych bohaterach przypadkowo zmniejszonych przez braci Zip, biznesmenów skrzętnie wykorzystujących magiczne zdolności umożliwiające zmniejszenie przewożonych towarów do zdobycia majątku.

Na kilku płaszczyznach to album nieszczególnie udany, a wręcz jeden ze słabszych z uniwersum Troy. Umieszczenie kilkudziesięciostronicowego domknięcia wątków z poprzedniego tomu to błąd, a pozostałe historie również nie wypadają tak dobrze, jak można by sobie tego życzyć. Historię Wahy można traktować głównie jako ciekawostkę dla miłośników tej konkretnie postaci, którzy zapewne parę razy się uśmiechną, ale akurat z tą bohaterką wiąże się pewien powtarzający i zużyty już żart. To – podobnie jak Wojna żarłoków – bardzo prosta opowiastka, broniąca się tylko dzięki rysunkom Jean-Louisa Mouriera i kilku gagom. Niestety autorzy wykorzystali tę część do skrótowego zobrazowania zwyczajów i rytuałów trolli, z tym że żaden czytelnik, który dotrwał do czwartego albumu serii nie potrzebuje podobnych przypominajek.

Wyższy poziom prezentuje dopiero druga połowa albumu, kiedy Trolle z Troy ponownie wkraczają na ścieżki dynamicznej zabawy, obfitującej w gagi, zwariowane postaci i masę akcji przy nieodzownych wyprawach trolli – tym razem pomniejszonych i próbujących się odnaleźć w skórze istot o wiele mizerniejszych od ludzi. Pomniejszeni i Kudłacze na smokach tworzą przyjemną opowieść, która mimo swej przewidywalności zasługuje na miano najjaśniejszego punktu albumu.

W czwartej odsłonie Trolle z Troy zaliczają dotkliwy spadek formy. Rozłożenie na dwa tomy przygód dwójki małych trolli w ludzkiej szkole zniekształciło odbiór Wojny żarłoków, natomiast Historia Wahy to w dużej mierze ciekawostka dla fanów uniwersum. Potem jest wprawdzie lepiej, ale to nie zmienia wrażenia, że to najsłabszy z dotychczasowych tomów Trolli z Troy.