Thorgal. Młodzieńcze lata #5: Slivia

Początków ciąg dalszy

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Thorgal. Młodzieńcze lata #5: Slivia
Przygody Thorgala wyrobiły sobie przez lata niesłychanie silną pozycję wśród miłośników komiksu. Niestety kolejne serie poboczne – pisząc oględnie bardzo miałkie – dość skutecznie rozmieniły tytuł na drobne. Dlatego też przed lekturą kolejnej odsłony należało zachować dalece idącą ostrożność. Czy słusznie? Sprawdziliśmy!

Thorgal nie zwykł opuszczać przyjaciół. Nie inaczej jest teraz, kiedy u brzegów skandynawskich fiordów rozbiła się łódź z Hierulfem. Młody wiking niezwłocznie wyruszył na poszukiwanie swojego mentora. Tymczasem w odosobnionej wieży przywódca wikingów północy, Gandalf, przetrzymuje tajemniczą rudowłosą kobietę, uparcie odmawiając mu swojej ręki. Tajemnicza kobieta świadoma jest faktu, że za ofertą małżeństwa stoją nie uczucia, lecz chęć zagarnięcia należących do niej bogactw.

To już piąty odcinek przygód młodego Thorgala, opowiadający – jak łatwo się domyślić – o przygodach wikinga, kiedy ten był jeszcze nastolatkiem. Autorami podserii od samego początku jest duet w składzie Yann Le Pennetier (scenariusz) oraz Roman Surżenko. Obaj panowie tworzą równolegle drugi spin off, czyli cykl poświęcony córce Thorgala, Louve. Oczywiście, jak to z takimi produkcjami bywa, ich jakość bywa różna.

Ostatnie odsłony Thorgala – i to zarówno te z serii głównej, jak i spin-offy – przyzwyczaiły czytelników do przeciętnych scenariuszy oraz momentami absurdalnie głupich dialogów. Dlatego też do lektury omawianej odsłony podszedłem z dużą dozą ostrożności i nie spodziewając się żadnych interesujących treści. Tym większym zaskoczeniem okazała się zupełnie przyzwoita zawartość Slivii. Miłośnicy przygód Dziecka z Gwiazd niewątpliwie ucieszą się z obecności na kartach komiksu ognistowłosej Slivii, Hierulfa, Bjorna czy samego Gandalfa Szalonego. Nie zabrakło również Aarici oraz jej oddanej przyjaciółki, Solveig. Dzięki tym środkom utwór staje się zdecydowanie bliższy sercom starszych odbiorców.

Oczywiście Yannowi można wytknąć w dalszym ciągu banalne i zupełnie przewidywalne dialogi, jak również dość epizodyczny i zupełnie nie wykorzystany występ tytułowej Slivii. Tyle dobrego, że czytelnicy poznają przyczyny przyszłej wrogości, co było efektem jej uwięzienia przez przyszłego króla wikingów. Większą bolączką epizodu jest treść, kontynuująca wątki poprzednich części, dokładająca nowe, ale niczego nie zamykająca. Po prawdzie można odnieść wrażenie, że autor nie do końca ma plan na dalsze odsłony, toteż postanowił zająć tymczasowo uwagę czytelników czymkolwiek, czyli dobrze znanymi bohaterami. W tle zaś dzieją się wydarzenia, które ewidentnie znajdą kontynuację w którymś z przyszłych tomów. Nie jest to oczywiście nowość w przypadku Thorgala, jednak "przejściowość" historii jest aż nadto widoczna.

Niczego złego nie można z kolei zarzucić oprawie graficznej: ilustracje są nie tylko szczegółowe, ale i  świetnie nawiązują do wizerunku nakreślonego onegdaj przez Rosińskiego. Pozytywny odbiór wzmacniają pastelowa, bardzo żywa kolorystyka. W rezultacie pieści wzrok i łatwo można wybaczyć Surżence, że nie pokusił się choćby o jeden czy dwa większe kadry na miarę tych, jakimi percepcję odbiorcy potrafi uwodzić Rosiński.

Lektura Slivii okazała się zupełnie przyjemnym zaskoczeniem, zapewniając kilka chwil uczciwej frajdy. Olbrzymim sukcesem Yanna jest samo w sobie to, że udało mu się powstrzymać fabularny upadek spin-offu, zaś efekt współpracy z Surżenką może spodobać się nawet bardziej wybrednym odbiorcom. Teraz należy mieć nadzieję, że kolejne przygody młodego wikinga będą jeszcze lepsze.