Thorgal. Młodzieńcze lata #2: Oko Odyna

Powrót do dzieciństwa

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Thorgal. Młodzieńcze lata #2: Oko Odyna
W drugim albumie opowiadającym o młodzieńczych latach dziecka ludu z gwiazd, Thorgal kontynuuje swą przygodę mającą na celu uratowanie trzech sióstr Minkelsönn. Ale czy można rzucić rękawicę bogom i oczekiwać, iż akt ten nie wywoła dalszych reperkusji?

Podążając przez pogrążone w zimie bezdroża Skandynawii, młody skald konsekwentnie próbuje zrealizować swoją obietnicę odczarowania trzech kobiet zamienionych mocą bogini Frigg w wieloryby. Żona Odyna nie jest zachwycona tym faktem, a jej opinię przekazać ma walkiria zesłana do Midgardu. Pech w tym, iż bogowie wikingów nie są bogami Thorgala, który za nic ma ich wolę i kaprysy. Sytuacja wydaje się balansować na cienkiej linie, lecz walkiria podsuwa Thorgalowi pewien pomysł, który pozwoli wikingowi zrealizować misję, a bogini Frigg zachować twarz.

Drugi tom spin-offa opowiadającego o młodości Thorgala bezpośrednio kontynuuje wątki zapoczątkowane w części pierwszej, wiodąc upartego wikinga wprost do celu. To co odróżnia Oko Odyna, od przedniego albumu, to większy nacisk na bajkowość opowiedzianej historii. Trzy siostry Minkelsönn sygnalizowały, że historia osadzona na Ziemi będzie przeplatać się z wątkami mitologicznymi. Zgodnie z przewidywaniami, przygody podążyły właśnie w tym kierunku, co zresztą wydaje się najbardziej pasować do nastoletniego Thorgala. To co zaskakuje, to fakt, iż już druga część zamyka historię zapoczątkowaną w pierwszym albumie. Z jednej strony szybko, a z drugiej czytelnik nie odnosi wrażenia przeciągania struny.

Oko Odyna czyta się przyjemniej aniżeli Trzy siostry Minkelsönn. Równoległe przeplatanie wątków boskich i ludzkich wzbudza deja vu, dając możliwość chociaż do chwilowego powrotu do czasów dzieciństwa, kiedy z wypiekami na twarzy pochłaniałem albumy wydane przez Orbitę. Z drugiej strony spin-offy zabijają atmosferę tajemnicy, która otaczała pierwsze komiksy o Thorgalu. Okazuje się bowiem, iż przygody opowiedziane w Gwiezdnym dziecku oraz Aaricii nie były niczym nadzwyczajnym: młody skald niemalże na co dzień obcował z nordyckimi bóstwami, a świadomość pochodzenia z innego świata już wówczas była w nim silna. To wszystko strasznie spłaszcza historię Thorgala, odbiera jej otoczkę tajemnicy oraz tę niepowtarzalną magię, która jej dotychczas towarzyszyła. Dlatego najlepiej byłoby zaprzestać produkcji kolejnych przygód. Zarzynają one bowiem legendę wikinga.

Graficznie jest w porządku: kreskę Romana Surżenki zwyczajnie można polubić. Precyzyjna, trzymająca wytyczoną wieki temu konwencję, jest w pełni akceptowalna dla każdego fana Thorgala. Jedyne czego brakuje, to wspaniałych plansz obejmujących całą stronę, z których słynął Grzegorz Rosiński. Cóż, dowodzi to, iż nie tylko Van Hamme jest nie do zastąpienia. To samo dotyczy naszego rodaka.

Oko Odyna to historia, która nigdy nie przejdzie do... historii. To w pełni komercyjne dzieło, mające na celu zapewnić rozrywkę fanom i stanowiące o sensie istnienia wydawnictw. I mimo iż jest to porządnie zrealizowane rzemiosło, to jednak od opowieści o Thorgalu przywykliśmy oczekiwać dużo więcej. Zamiast tego czytelnicy otrzymali sprawnie napisaną i w miarę ciekawą opowieść, ale za to pozbawioną zupełnie jakiejkolwiek głębi oraz nie rozwijającą wiedzy o wikingu ani nie rzucającą na tę postać nowego światła. Pochłaniając nałogowo kolejne komiksy o Thorgalu coraz częściej jednak dochodzę do wniosku, że dobrze byłoby już zakończyć wszystkie serie i podserie. Niech legenda nią pozostanie, a resztę powinna spowić aura tajemnicy i niedopowiedzenia.