The Best of Wilq Superbohater

List od gołębi

Autor: Kuba Jankowski

The Best of Wilq Superbohater
Nasza Redakcja rzadko kiedy otrzymuje listy, a jeszcze rzadziej je publikuje. Ostatnio do publikacyjnego stopnia poruszył nas list pana Henryka, działkowca spod Wrocławia. Pan Henryk wzburzony treścią komiksu Prosiacek X napisał do nas, aby napiętnować antypolską w jego mniemaniu postawę Krzysztofa Owedyka. Tym razem również chcielibyśmy podzielić się z Wami listem, który wstrząsnął naszym ogromnym poczuciem wyobraźni. Myśleliśmy, że gołębie co najwyżej listy doręczają, ale żeby też je pisały? Przeczytajcie sami, jaki też plan uknuły tym razem, aby zetrzeć z powierzchni Opola Wilqa...

Droga Redakcjo Poltera,

Na Górze Śmierci nam się nie udało załatwić Wilqa, a było blisko. W epilogu historii Fi 13 mieliśmy znakomity pomysł, żeby przebrać się za otwieracz. Jednak nasze gołębie krągłości nijak nie chciały zmieścić się w kształcie żółwia (Wilq na bank by takiego otwieracza użył!), a na otwieracz-młot-Thora ktoś rzucił urok i obrońca Opola nie dał rady go unieść... Otwieracz-młot nie miał ruchu, nie miał go jak powalić. W tym samym epilogu, tej samej historii, stwierdziliśmy, że "coś się wymyśli"...

Kioskarz, który nie chciał sprzedać Alc-Manowi wódki, był na naszych usługach. Wilq miał tam zginąć od przypadkowego postrzału. Obaj mieli... Penisoręka Poducha Elektryczna miała wszystko, to był genialny wynalazek, ale napatoczył się Mikołaj i jego moc dotykania okiem. Kto by pomyślał... Znowu temu małemu skubańcowi się upiekło! Próbowaliśmy go odciąć od pożywienia, ale pomysł z wymarciem kebabów też nie wypalił. Niebiański bramkarz... Powiedzmy, że stracił głowę i się po prostu pomylił. Pomysłu z dachówkami nie rozumiemy do dzisiaj... Jako przedstawiciele wyższej rasy latającej, powinniśmy wiedzieć, że na nich polegać nie można. No bo jak można zaufać czemuś, co leży bez ruchu czy słońce, czy deszcz, czy nasze łaskoczące nóżki?! Było blisko pewnej zimy, ale Wilqu akurat skoczył na snowboard. Z tą słowacką górą, którą sprzątnął ten pokurcz, nie mieliśmy nic wspólnego. Zresztą gdyby ona załatwiła Wilqa, to my byśmy ją obs... dopadli, no! Bo Wilqu jest nasz i po polsku w Polsce ma zginąć! Akcja ze zdjęciami w gazecie i skompromitowaniem tego buca małego jako fruktofila nie poszła, bo wpadł na ten myk z "welcome to the past perfect" i odwrócił losy. Wywinął się raz jeszcze. Próbowaliśmy nająć Dr Wyspę, szalonego naukowca, ale po przypadku maszyny do zjadania kotletów odpuściliśmy sobie definitywnie. Manifa, to my ich opłaciliśmy. Tego śmierdzącego rasta w autobusie też. I nanorobota na piłce. Trójpalczasta Dłoń z Ciasta była nam winna przysługę, ale się rozkleiła w najważniejszym momencie... Satanistyczny jamnik szkolony był w szkole specjalnej dla psów topicieli w Suchym Borze, ale okazało się, że ściągał na egzaminie, no i wyszło w praniu. To znaczy przy topieniu, bo pomylił Entombeta z Wilqiem. Załamka... I tak dalej, i tak dalej... Ale, przecież zawsze się "coś wymyśli", co nie?

No i wymyśliliśmy. Wydawnictwo Komiksowe nie wiedziało, że mamy wtyki w Prószyńskim. Prószyńscy to znana rasa hodowców gołębi, od zawsze był między nami układ. Wiedzieliśmy, że chcą wydać The Best of Wilq, więc skorzystaliśmy z okazji i rzuciliśmy ten album, wybierając do niego najgorsze i najbardziej kompromitujące przygody tego pokurcza. A do tego, jakby jednak komuś się spodobało, to my dwa ruchy w przód przewidzieliśmy i na okładce zdemaskowaliśmy Wilqa! Że on na sznurku lata, że Entombet się na stołku podpiera, a Alc-Man o miotłę. Że to ściema jest i że oni wszyscy udają! Ha! Mamy cię, Wilq! Teraz wszyscy poznają Twoje tajemnice! Jesteś skończony! Udało nam się, co? Udało? Prawda?

[część tekstu nieczytelna]

***

W tym miejscu najprawdopodobniej nastąpiła zbytnia ekscytacja średniej wielkości ptaków miejskich, gdyż reszta listu jest pokryta białą substancją, która raczej na pewno nie pochodzi z korektora... Odnosimy nieodparte wrażenie, że gołębie jednak schrzaniły sprawę doborem historii, no bo przecież bardziej kompromitujące dla Wilqa byłoby ujawnienie tego, co stało się w Nocy długich luf czy też w Zemście w sidłach zasadzki. Wiele więcej powiedziałyby też Słowa, które pytują. Ewentualnie ujawnienie podawania się Wilqa za Pocztę Polską mogłoby go zaciągnąć definitywnie przed wymiar sprawiedliwości i przekreślić peleryniarską karierę. Wyliczać moglibyśmy jeszcze długo i dużo, ale zamilknijmy w tym miejscu i chwilą milczenia uczcijmy kolejny nieudany pomysł gołębi. Może następnym razem?